W sobie samym człowiek także nie znajduje nic, na czym mógłby się oprzeć, o co zaczepić. Jego istnienie nie jest realizacją żadnej „idei człowieka” czy „natury ludzkiej”, są to fikcje, a z fikcji nie można wydedukować żadnych norm. Nie można twierdzić, jak humanizm, że człowiek jest sam sobie celem — bo nie jest niczym określonym.
Człowiek rodzi się niczym i „będzie taki, jakim sam siebie zrobi”. Warunki, w jakich żyje, są zawsze te same: konieczność pracy, obcowania z innymi, śmierć. Żadna zmiana historyczna nic w tym zmienić nie może. Jest więc powszechna „kondycja ludzka” — ale powszechnej natury ludzkiej nie ma. Jak nie można przewidzieć przyszłej sztuki, tak też nie można przewidzieć życia człowieka.
Istnienie człowieka nie ma a priori wyznaczonego sensu, będzie mieć dopiero ten sens. który on sam mu nada. I jeśli są wartości w świecie, to tylko te, które człowiek sam stworzy. W tym znaczeniu egzystencjalizm jest humanizmem.