Bezinteresownie uczył cnoty, to znaczy uczył ich rozumu, aby przez to doprowadzić do cnoty. W tym widział sens życia.
Był wszędzie tam, gdzie mógł znaleźć rozmówców, zatrzymywał ludzi na rynku, w palestrze czy na biesiadzie, by mówić z każdym o jego sprawach i zmuszać do zastanawiania się nad nimi, nad umiejętnością i cnotą.