SCENARIUSZ : Benedykt Hertz
Osoby : Król, Królewna Lala, Marszałek, Dworzanin, Dama dworu, Niania, Doktor, Kat, Herold, Sędzia I, Sędzia II, Szewc, Szewcowa, Felek, Klient, Magik, Śpiewaczka, Tancerka, Głos z widowni, Strażnik I, Strażnik II, Damy dworu, Minister
OBRAZ I
Scena przedstawia część rynku. Z boku stragan szewca. Przy warsztacie Felek nabija obcas i śpiewa.
SZEWC : ( wchodząc ) - Ej, Felek, Felek , bo batem dostaniesz FELEK : - Batem ? A za co, panie majstrze SZEWC : - Za co, za co ! Za to twoje śpiewanie. Ciągle tylko trala la i trala la... Do śpiewania jak kanarek. A ty masz buty szyć. FELEK : - Przecież robię co do mnie należy. O jaki pantofelek cacany. Buzi dać. SZEWC : - Dużo zrobił. Jeden obcas nabił. FELEK : - Bardzo się mylicie, panie majstrze : wszystko zrobione coście kazali. SZEWC : - Zaraz się okaże. Nosy w bucie księdza Dominika naprawione ? FELEK : - Hi, z samego rana. Już nawet odniesione. SZEWC : - Pięty jejmość burmistrzanki rozbite ? FELEK : - Jak kogiel – mogiel, panie majstrze. Wszystko zrobiłem, a śpiewam bo mi robota raźniej idzie przy śpiewaniu ( śpiewa ) SZEWCOWA : ( wchodząc krzyczy ) - A ty urwisie, ach ty próżniaku ! Wciąż by tylko śpiewał i śpiewał. A kto ziemniaki oskrobie ? FELEK : - Phi, dawno oskrobane. SZEWCOWA : - Woda przyniesiona ? FELEK : - Cała konewka pełna. SZEWCOWA : - Kapusta pokrojona ?
FELEK : - Tak. Szkoda tylko, że pani majstrowa tak mało dała trzy główeczki. Pożal się Boże. Sam bym je wsunął, byle je dobrze słoninką okrasić. SZEWCOWA : - Wiem, wiem, do jedzenia jesteś pierwszy, tylko do roboty cię nie ma. FELEK : - Oj ! Długo byście takiego robotnego chłopaka szukali. SZEWC : - Samochwała w kącie stała. FELEK : - Ano, co mam robić ? Kto mnie pochwali... Majster nie, majstrowa też nie... To niechże sam siebie pochwale ( znów zaczyna śpiewać ) SZEWC : - Cicho Felek, gość tutaj idzie. ( do wchodzącego ) Witam pana Bartłomieja, witam. Co to ? Buciczki w ręku a nie na nóżkach ? KLIENT : - A niech was, panie Klepka, dunder świśnie z takimi butami. Człowiek w nich jak po rozżarzonych węglach chodzi. SZEWC : - E, czy być może ? Dlaczego ? KLIENT : - Spójrz pan tylko jakie tam gwoździe siedzą ! SZEWC : - Trochę gwoździków zostało. Głupstewko. KLIENT : - Ladne gwoździki ! Istne gwoździska do podkuwania koni ! SZEWC : - Naprawię to mości Bartłomieju. KLIENT : - Tylko do jutra ! Do widzenia. Jutro czekam. SZEWC : - Będzie, Będzie. Szanowanie. ( Klient wychodzi ) Grymas. Nic tylko grymasy. Felek, huncwocie jeden, czemu takie gwoździska w bucie zostawiłeś, co ? FELEK : - O ! Te buty pan majster od początku do końca sam robił. SZEWC : - Ja ? ...Co ? ...Ja ? ... ( słychać daleki gwar, trąby i bębny ) SZEWCOWA : - Co tam się dzieje ? FELEK : - To pachołek króla jegomościa prawa nowe ogłasza. SZEWC : - Byle nie nowe podatki. FELEK : - Polecę, posłucham. SZEWC : - Siedź. Jak co złego, to i bez słuchania się dowiemy.
SZEWCOWA : - Aniechby poleciał, dowie się o co chodzi. Leć Felek FELEK : - Już lecę. SZEWC : - Siedź Felek. FELEK : - Siedzę. SZEWCOWA : - Leć mówię ! FELEK : - Lecę . SZEWC : - Siedź mówię ! FELEK : - Już siedzę. SZEWCOWA : - Leć, słyszysz ? FELEK : - Zaraz lecę. SZEWC : - Ani się waż ! Bez latania jego usłyszymy, bo pachołek królewski już się zbliża. HEROLD : - Słuchajcie, słuchajcie, uszu nadstawiajcie ! Kto jednego nie ma ucha, niechaj drugim słucha. A kto nie może uchem, niechaj słucha brzuchem. TŁUM : - Słuchamy ! Słuchamy ! HEROLD : czyta tekst ( Ogólny gwar ) TANCERKA : - Doskonale! Jestem, jak wiecie, tancerką najsłynniejszą na świecie. Znam tańce śliczne, nawet komiczne. Gdy zatańcze wnet księżniczka wypogodzi smutne liczka. ( wychodzi ) ŚPIEWACZKA : - Ja mam w repertuarze wesołe piosenki, cieszą się powodzeniem wielkim. Skoro więc starań dołożę, spodobać się też muszę na królewskim dworze. Gdy je księżniczka oceni, król sam się ze mną ożeni. ( wychodzi ) DOKTOR : - Jako doktor, znam sposoby, żeby poprawić humor zbyt smutnej osoby. Bo ten nadzwyczajny smutek to na pewno choroby skutek. Może niedobre trawienie, może żółciowe kamienie ? Może w kościach łamanie albo w uchu strzykanie ? Opukamy, posłuchamy i zaraz miksturę damy. ( wychodzi ) MAGIK : - Wszędzie jako magik słynę. Rozweselę tę dziewczynę. Hokus – Pokus – w jeden mig – przedmiot jest, przedmiot znika ... Hokus - Pokus... jeden gest – przedmiot znikł i znowu jest. Gdy zobaczy to królewna, roześmieje się – rzecz pewna ( wychodzi ) HEROLD : - Słuchajcie, słuchajcie, uszu nadstawiajcie... Kto jednego nie ma ucha ... SZEWCOWA : - Słyszałeś, Józiu ? SZEWC : - Słyszałaś, Fruziu ? SZEWCOWA : - Taka najjaśniejsza panienka. Na puchowych poduszkach sypia, w atłasowych pantofelkach chodzi, słodkie lemoniady pija, w suknie jedwabne się stroi ... SZEWC : - Chyba jej tylko ptasiego mleka brakuje. SZEWCOWA I SZEWC : - I jeszcze pyta, co to jest szczęście ! SZEWC : - Co się tak zamyśliłeś Felku ? SZEWCOWA : ( śmieje się ) - Może polecisz do zamku ? Idę do sąsiadek na chwilę, bo chcę się czegoś dowiedzieć o tej najjaśniejszej królewnie. SZEWC : - A ja zajrzę do karczmy. Przy kufelku to i owo się usłyszy.
SZEWC I SZEWCOWA WYCHODZĄ
FELEK : - No i poszli. Samego zostawili. Felek posprzątaj, przypilnuj, naprostuj obcasy, Felek to, Felek tamto. Wszystko Felek. Oj ! napracowałem się dzisiaj ! Ooo. ( ziewa i zasypia )
Felek śpi. Po chwili wsuwają się ogromne trzewiki.
FELEK : - A to co ? Czego tu chcecie ? BUTY : - My jesteśmy buty. Widzisz przecie. Zanieś, zanieś nas królewnie. FELEK : - Po co ? BUTY : - Ucieszy się pewnie i podziękuje uprzejmie. FELEK - Gdy was włoży ? BUTY : - Nie gdy zdejmie.
BUTY ZNIKAJĄ
FELEK: ( budzi się ) Co to ? Co to było ? Nie, to sen chyba ( zrywa się i uderza dłonią w czoło ). Mam myśl ! Mam dla królewny prezent wspaniały
Wchodzą: Tancerka, Śpiewaczka, Doktor, Magik
TANCERKA: - Ja jej zatańczę.
ŚPIEWACZKA: - Ja jej zaśpiewam. DOKTOR: - Ja jej lekarstwo świetne dam. MAGIK: - A ja pokażę moje sztuczki. Będzie mi rada, mówię wam. TANCERKA: - To się okaże, komu bardziej ŚPIEWACZKA: - Moimi piosenkami nie pogardzi. FELEK: - Widzę, że państwo śpieszycie na królewski dwór. DOKTOR: - Zgadłeś chłopcze. FELEK: - To weźcie i mnie ze sobą. WSZYSCY: - Ciebie ? A po co ? FELEK: - Ażeby księżniczka była szczęśliwa. WSZYSCY: ( śmieją się ) - Cha, cha, cha ! Jak chcesz to zrobić ? FELEK: - To jest moja tajemnica. WSZYSCY: - Nie, nie weźmiemy ciebie ! ( wychodzą ) FELEK: - Nie, to nie – bez łaski ! Sam pójdę. ( wkłada do pudełka buty ).
Wychodzi.
OBRAZ II
Sala tronowa. Na scenie dworzanie prowadzą rozmowy.
MARSZAŁEK: ( wchodzi ) - Uciszcie się ! Uciszcie się ! DWORZANIN: - Cicho ! Marszałek mówić chce ! MARSZAŁEK ( do jednego z dworzan ) - Ty tam, dlaczego jeszcze rozmawiasz ? Jak się nie uspokoisz, to ci postawię jedynkę ze sprawowania i nie dostaniesz deseru po obiedzie. ( wyciąga dziennik obecności ). Czy wszyscy są ? Nikogo nie brak ? GŁOSY: - Jestem ! Ja także jestem ! I ja też jestem. MARSZAŁEK: - Cicho ! Zaraz przeczytam listę obecności. Minister linoskoków jest ? GŁOS: - Jestem ! MARSZAŁEK: - Minister karuzeli jest ? GŁOS: - Jestem. MARSZAŁEK: - Minister lalek i pajaców jest ? GŁOS: - Jestem. MARSZAŁEK: - Minister ciastek z kremem ? GŁOS: - Jestem. MARSZAŁEK: - Minister pierników nadziewanych ? GŁOS: - Wyszedł na dwór, zaraz wróci. MARSZAŁEK: - Minister fajerwerków ? GŁOS: - Jestem. MARSZAŁEK: - A dlaczego to wasza ekscelencja wczoraj nie raczyła się zjawić ? GŁOS: - Miałem odrę. MARSZAŁEK: - Zwolnienie lekarskie jest ? GŁOS: - A jakże. MARSZAŁEK: - Jak jeszcze raz będziesz miał odrę, to poklęczysz na grochu. Czwarty raz już miałeś odrę. Nie wiesz, że tylko raz w życiu wolno człowiekowi chorować na odrę ?
GŁOS: - To na drugi raz będę miał Wisłę.
( Wszyscy się śmieją ) MARSZAŁEK: - Cicho, cicho ! Nasz miłościwy król Ćwieczek Siódmy ma straszne zmartwienie. Takie zmartwienie, że aż wyłysiał, a potem jeszcze osiwiał. GŁOS Z WIDOWNI: - Co też pan gada ! Czy łysy może osiwieć ? MARSZAŁEK: - Proszę nie przeszkadzać ! Tak, tak, najpierw wyłysiał, a później jego peruka osiwiała. Sami zobaczycie, bo zaraz tu przyjedzie ze swoją córeczką, królewną Lalą. To właśnie przez nią takie zmartwienie. Ma wszystko, o czym tylko marzy, ale ona wciąż ziewa, nudzi się i powiada, że nie wie, co to jest szczęście. GŁOS Z WIDOWNI: - Ja bym jej dał w skórę... MARSZAŁEK: - Co ? Co takiego ? Kto to śmiał powiedzieć ? Ja ciebie znajdę i dam lanie ( grozi palcem ). Więc któregoś dnia wezwał mnie nasz miłościwy Ćwieczek i powiada: „Słuchaj, ty stara fujaro...”. On mnie ogromnie ceni, dlatego tak pieszczotliwie nazywa. „Słuchaj stara fujaro” –powiada – „jeśli w ciągu tygodnia córeczka moja nie przestanie się nudzić i nie dowie się, co to jest szczęście, to cały dwór na cztery wiatry. Więc robimy wszystko, żeby królewna poznała szczęście. ( słychać muzykę ) O, właśnie nadchodzą. ( do dworzan ) Baczność ! Król Ćwieczek Siódmy i królewna Lala nadchodzą.
Wchodzi król i królewna z orszakiem.
KRÓL: - Najmilsi moi poddani ! Muszę powtórzyć raz jeszcze moją najmiłościwszą obietnicę, że rozpędzę was wszystkich na cztery wiatry, jeżeli nie rozweselici mojej kochanej królewny Lali. MARSZAŁEK: - Najjaśniejszy panie, dziś z pewnością to się stanie. KRÓL: ( głuchy ) - Co ? Lanie ? Kto dostanie lanie ? MARSZAŁEK: - Nie lanie. Mówię, że będą tańce. KRÓL: - Jakiej znowu Mańce ? Nie znam żadnej Mańki. MARSZAŁEK: - Tańce mówię. Balet, ba-let. KRÓL: - Aha, będzie balet... MARSZAŁEK: - Pełen pierwszorzędnych zalet. Śpiew solowy i chóralny... KRÓL: - Co powiadasz ? Dzień feralny ? Ja nie jestem przesądny. MARSZAŁEK: ( do publiczności ) - Ojej, co ja cierpię z tym królem. Będzie też magik znany. KRÓL: - Prędko, pokazuj tych swoich figlarzy. ( do królewny ) Zaraz się Laluchno zabawisz. KRÓLEWNA : ( ziewa ) - Aaaa ! KRÓL : - Nie ziewaj tak, bo mi się jeszcze rozedrzesz i będę musiał cię cerować w klinice lalek. ( do Marszałka ). No zaczynajcie
Marszałek klaszcze. Gra muzyka. Wchodzi korowód uszczęśliwiaczów.
MARSZAŁEK : ( prezentuje ) - Oto miłościwy panie magik i czarodziej. MAGIK : ( kłania się ) - Czarodziejską różdżkę mam. Sztuki niezwykłe wnet pokażę wam. Oto mamy salę jasną. Hokus – Pokus światła zgasną. ( robi się ciemno ). A teraz ciemność tę różdżko zmień w słoneczny dzień ( światło ).
Dziecko pokazuje jeszcze jakąś sztuczkę
KRÓL : - Cóż Laluchno, podobało się ? ( królewna ziewa ). To przecież ładne było. Szkoda że się skończyło. MARSZAŁEK : - Słynna śpiewaczka, co ma głos cienki – zaśpiewa cudne piosenki. KRÓL : - Co chude sosenki ? MARSZAŁEK : - Pio – sen – ki
Śpiewaczka kłania się i śpiewa
KRÓL : ( po śpiewie ) - Brawo, bis ! Bardzo ładnie. Co powiesz na to, Laluchna ( królewna ziewa ). To dopiero zmartwienie z tą dziewczyną. Ziewa. Ojejeje. MARSZAŁEK : - Teraz tancerka popiszę się tu przed wami.
Tancerka tańczy
KRÓL : ( po tańcu ) - No masz nic z tego, Laluchna dalej ziewa i ziewa. MARSZAŁEK : - Mamy tu jeszcze najjaśniejszy panie, sławnego doktora. DOKTOR : - Jam doktor medycyny, leczę w sposób jedyny. Wprost powiedzieć mogę wam, że na wszystko sposób mam. ( zwraca się do widza ). Gdy cię człeku, boli ząb nie zwlekając do mnie wstąp. A gdy kieł za mocno tkwi z zębem głowę urwę ci. Gdy odciski męczą Cię, jak najprędzej wezwij mnie. Operację zrobię wnet, będziesz zdrów od a do zet. KRÓL : - Ano, skoroś taki zdolny, to pokaż swoją sztukę. DOKTOR : - Najjaśniejszy królu, wyczytałem w gwiazdach, że na chorobę jej królewskiej mości, którą po łacinie nazywamy „ muchus w nasus et grymasus ” – jest tylko jedna rada – operacja. MARSZAŁEK : - O – pe – ra – cja ! KRÓL : - O – pe – ra – cja ! Ni – by ja - ka ? DOKTOR : Zaraz pokażę. ( idzie do królewny i gilgocze ją w nogę ) królewna ciągle ziewa. DOKTOR : - Nic z tego. Trudno nic na to nie poradzę. KRÓL : - Wobec tego moi najmilsi poddani muszę dotrzymać obietnicy i rozpędzić wszystkich na cztery ....
W drzwiach Felek kłóci się ze strażnikami
- Co się tam dzieje ? FELEK : ( w drzwiach sali ) - Panie królu, panie królu, wysłuchaj mnie. MARSZAŁEK : - A to co takiego ! Tu nie wolno. KRÓL : - Czego chce ten kawaler ? FELEK : - Wiem, jak uszczęśliwić królewnę Lalę. ( wyjmuje z pudełka buty ). Mam tu trzewiki – szczęście królewny. Lecz nie może ich zdjąć przez trzy dni.
Wszyscy się śmieją
GŁOSY : - To chyba wariat ! Wariat na pewno. NIANIA : - Jakiś buciska z jarmarku. FELEK : - Buciska nie buciska, a ja mówię , że niech tylko panna królewna w tych pantofelkach przez trzy dni pochodzi, to pozna co to szczęście.
( Jeden ze strażników zbliża się do Felka i chce go wyprowadzić )
FELEK : - Czego chcesz ? O macie go ! Ważna figura ! Panie królu, on się mnie czepia ? KRÓL : ( daje znak strażnikowi, który wraca na swoje miejsce ) - Mnie się zdaje, że z tym chłopakiem trzeba coś zrobić .... Tylko nie wiem co. Może powiesić ? FELEK : ( łapie się za szyję ) - Co takiego ? Powiesić ? Eee królu, tak zaraz ? Za co ? Za moje dobre serce ? KRÓL : - No dobrze najpierw spróbujemy, czy te trzewiki poskutkują FELEK : - O właśnie ! KRÓL : ( woła ) - Nianiu ! Nianiusiu ! NIANIA : - Słucham wasza królewska mość. KRÓL : - Niech Jakubowa włoży panience te trzewiki. NIANIA: - Ojej, takie buciska ! Przecież jej się nóżeczki odparzą. KRÓL : - Trudno trzy dni sobie w tych trzewikach pochodzi. NIANIA : - Daj nóżki, Laluchno, daj. Skoro taka wola najjaśniejszego tatusia, założę ci, choć serce mi się w plastereczki kraje ..... MARSZAŁEK : - A z chłopakiem co zrobić ? KRÓL : - Umieścić go w lochu zamkowym o chlebie i wodzie. FELEK : - Pokornie dziękuje panu królowi za gościnność. Ale proszę o chleb z masłem i kiełbasą, a zamiast wody proszę lemoniadę. Niech wiem że mieszkam w królewskim pałacu.
OBRAZ III
MARSZAŁEK : - Najjaśniejszy panie, wkrótce już upłyną trzy dni od chwili nałożenia jej królewskiej mości trzewików szczęścia. Czas osądzić, jak one poskutkowały. KRÓL : - Co ? Wały ? A pewno, że mu się sprawi wały. MARSZAŁEK : - Jednak bez sądu nie wypada. Trzeba żeby wyrok sąd wydał. Inaczej gazety zagraniczne pisałyby, że jesteśmy krajem dzikim. KRÓL : - Masz rację, mój marszałku. Zawołaj sędziów. MARSZAŁEK : ( woła za kulisy ) - Pst ... Pst ... Panowie sędziowie, proszę do najjaśniejszego pana Ćwieczka Siódmego. ( Wchodzą sędziowie ). Panowie już wiecie, o co chodzi. SĘDZIA I : - Wiemy SĘDZIA II : - Ehe KRÓL : - Co ? Wiedzą ? MARSZAŁEK : - Jeden powiedział: wiemy a drugi: ehe KRÓL : ( do sędziów ) - Trzeba tego łobuziaka skazać na szubienicę. SĘDZIA I : - Hm. Będzie trudno. SĘDZIA II : - Ehe KRÓL : - Co oni mówią ? MARSZAŁEK : - Jeden powiada, że będzie trudno, drugi: ehe. KRÓL : - Dlaczego ma być trudno ? Co to trudnego ? Proszę zawołać kata. MARSZAŁEK : ( woła za kulisy ) - Panie kacie. Panie kacie ! KAT : ( wchodzi, kłania się królowi baletowo ) - Jako rzeczoznawca, mogę zapewnić waszą królewską mość, że żadnej trudności nie ma. Posiadam doskonałe stryczki w różnych kolorach. KRÓL : - No widzicie. Dla chcącego nic trudnego. SĘDZIA I : - Kiedy nie o sznurek chodzi. SĘDZIA II : - Ehe KRÓL : - Jaki to ?
SĘDZIA I : - W naszych księgach nigdzie nie jest napisane, żeby wieszać szewczyka za dostarczenie ciasnych trzewiczków. SEDZIA II : - Ehe ... KRÓL : - Co ten drugi powiedział ? MARSZAŁEK : - Powiedział: ehe. KRÓL : - No i ma rację. Ja też mówię: ehe ! Jeśli takiego prawa nie ma, to sobie takie prawo napiszemy i koniec. Ehe. KAT : ( do sędziów ) - Oto co znaczy królewski rozum – wy baranie głowy. SĘDZIA I : - Tylko proszę nie baranie głowy ( do sędziego II ). Wpiszemy pod paragraf 647 litera ,,W”, że szewc który... tego... KRÓL : - Potem sobie napiszecie, a teraz rozpoczynamy sądzenie ( Sędziowie siadają, marszałek daje znać, za kulisy. Niania i damy dworowe wprowadzają zapłakaną królewnę ). - Moja biduleńka kochana. A to ją ładnie uszczęśliwił łobuziak jeden. Nianiu będziecie świadkiem. NIANIA : - Co tu długo świadczyć, proszę wysokiego kryminału. Przez trzy dni oka zmrużyć nie mogła, do ust nic nie wzięła, tylko płakała i płakała, tak ją te buciska piekły. SĘDZIA I : - Zapisujcie kolego każde słowo NIANIA: - Chciała sobie już pierwszego dnia te trzewiki zdjąć. Ale że najjaśniejszy tatuś przykazał nie zdejmować przez trzy dni, więc ja nie pozwoliłam. MARSZAŁEK : - Trzy dni upłyną za pięć minut, cztery i pół sekundy. SĘDZIA I : - Czy są jeszcze jacyś świadkowie ? DAMA DWORU : - Ja. Przez trzy dni najjaśniejsza królewna Lala ani razu nie uśmiechnęła się bo ciągle płakała. SĘDZIA I : - Może to były łzy szczęścia. DAMA DWORU : - Ależ, co znowu ? To był najzwyczajszy płacz, a nie jakieś tam łzy szczęścia. SĘDZIA I : - Według ustawy musimy jeszcze przesłuchać oskarżonego. SĘDZIA II : - Ehe ... KRÓL : - E, po co. Nie ma czasu, Laluchna czeka, publiczność czeka SĘDZIA I : - Trudno takie przepisy. SĘDZIA II : - Aha ... KRÓL : - To wprowadźcie wtedy oskarżonego.
( Strażnicy wprowadzają Felka w kajdankach )
KRÓL : ( na widok chłopca zrywa się i grozi mu palcem ) - Łobuzie jeden tak uszczęśliwił naszą najjaśniejszą córkę ? Ja ci dam ! Ja ci pokażę ! Panie kacie, weź się pan za niego ! KAT : - Z przyjemnością ( zbliża się do Felka ). Nareszcie będzie robota. FELEK : - Czekaj pan. Ja jeszcze mam coś do powiedzenia. SĘDZIA II : - Oskarżony ma prawo głosu. FELEK : - Dziękuje panu sędziemu. Pan jest dobry człowiek KRÓL : - Jeśli ma takie prawo to niech mówi – tylko szybko bo na wojnę się śpieszę. SĘDZIA II : ( do Felka ) - Mów. SĘDZIA I : - Ehe FELEK : - Ja tam moi państwo, nic nie będę mówił, tylko powiem : Mijają trzy dni odkąd królewna włożyła trzewiki. Miech je teraz zdejmie.
( Cisza wszyscy patrzą na siebie. Niania zbliża się do królewny i ściąga jej trzewiki )
KRÓLEWNA : ( raptownie uśmiecha się oddycha z zadowoleniem, biegnie do Króla ) - Ach jaka ja jestem szczęśliwa ! GŁOSY : - Co ? Co ? Co powiedziała ? KRÓL : - Co takiego ? Laluchno czy dobrze słyszałem ? Powtórz co powiedziałaś. KRÓLEWNA : - Powiedziałam tylko, że jestem szczęśliwa. FELEK : ( do widowni ) - Powiedziała, że jest szczęśliwa. KRÓL : - Powiedziała. Nie da się zaprzeczyć. FELEK : ( do kata ) - Eeee. KAT : - Więc mam go powiesić czy nie ? SĘDZIA I : - Może innym razem, teraz proszę szewczykowi zdjąć kajdany. KAT : ( bardzo niezadowolony ) - Iii, z taką robotą ! ( zdejmuje Felkowi kajdany ). SĘDZIA I : - Najjaśniejszy królu. Sąd uniewinnia szewczyka, ale oświadcza że należy mu się obiecana nagroda. KRÓL : - Jeżeli mu się należy, to mu ją damy. Laluchno jak ci się podoba ten kawaler ? KRÓLEWNA : ( skromnie spuszcza oczy ) - Bardzo miły ... KRÓL : - A ty chłopcze, czy chcesz się ożenić z moją Laluchną ? FELEK : - Królu, chyba nie było na świecie takiego szewca, co by się nie chciał ożenić z królewną. KRÓL : - A więc dobrze. Gdzie nadworny krawiec ? Nałożyć zaraz Felkowi gronostajowy płaszcz następcy tronu.
Dworzanie rzucają Felkowi na plecy płaszcz.
Felek z Lalą śpiewają
Izabela Zaboronek Szkoła Podstawowa Nr 2 w Sztumie nauczyciel nauczania zintegrowanego
|