Jest to przedstawienie o samotności i odrzuceniu we współczesnym świecie, tak dotkliwie i boleśnie odczuwanych zwłaszcza podczas świąt. „NIE BYŁO DLA NICH MIEJSCA” ( sztuka wigilijna)
(Matka Boża i św. Józef idą wzdłuż kurtyny, są zmarznięci, rozglądają się, pukają do drzwi, w końcu zrezygnowani, stają na przystanku autobusowym; w tle przejmująca muzyka).
(głos zza kurtyny ) „Nie było dla nich miejsca” ( rozsuwa się kurtyna)
SCENA I
Osoby: Bezdomni: Zdzichu, Adam, Kaziu Policjant
(Dworzec PKS. Bezdomni w łachmanach, owinięci szmatami, na ławce w poczekalni; wino, puszki, jedzenie na gazetach itp.; podchmieleni)
Zdzichu: Zimno tu jak w psiarni...
Adam: Na noc napalą, Zdzichu, zobaczysz, będzie jak w hotelu czterogwiaz- dkowym. Już trzeci dzień tu śpię. Z baru nieraz resztki dadzą, to se człowiek trochę podje jak król. Nie jest źle, mówię ci.
Kaziu ( do Zdzicha): Panie, nie narzekaj, oj nie narzekaj. Ja ostatnio pod mostem spałem, jak z kicia wyszedłem. No wiesz, kobita już mnie do chałupy nie wpuściła – udawała, że nie zna. Niech ją diabli... No to pod tym mostem to już myślałem: „ Wskocz ty lepiej, człowieku, do Brdy niż tak masz marznąć jak bezpański pies”. Zobacz ( do Zdzicha), ręce do dzisiaj mam całe sine. Tutaj nie ma na co narzekać.
Zdzichu : Ale mogą nas przecież w każdej chwili na zbity pysk wyrzucić. (wskazuje palcem w stronę publiczności) Zobacz jak ta wyperfumowana paniusia w futrze kręci nosem. Zapachy się damulce nie podobają. Taką to bym najchętniej...
Adam: Nie przesadzaj. W taki mróz to nas stąd nie ruszą. Serca by chyba nie mieli, no nie, Kaziu? (Jedzą, piją, układają się do snu, wchodzi policjant)
Policjant: Macie dwie minuty na opuszczenie dworca. (do publiczności, z obrzydzeniem) Chlać im się tutaj zachciało! (zasuwa się kurtyna) (ta sama muzyka; znów Matka Boża i św. Józef idą wzdłuż kurtyny, bezskutecznie pukają do drzwi, stają na przystanku.)
(głos zza kurtyny) „Nie było dla nich miejsca”.
SCENA II
Osoby: dwoje dzieci ( Dom Dziecka, 2 dzieci, porozrzucane zabawki, bawią się np. klockami)
Dziecko I: ( przechwala się ) W zeszłym roku na gwiazdkę dostałam dwie lalki Barbie, domek dla Barbie, wiesz, taki fajny, różowy, jak reklamują w telewizji, i ... (zastanawia się) i jeszcze dostałam konika, takiego brązowego, dla Barbie. I bardzo dużo słodyczy – chyba najwięcej na świecie. (uśmiecha się)
Dziecko II: ( ze złością) Ale ty jesteś kłamczucha! Kasia z mojego pokoju mówiła mi, że ty to ciągle kłamiesz. Bo ciebie rodzice wcale nie wzięli w zeszłym roku z Domu Dziecka na święta!.
Dziecko I: (krzyczy) To Kasia jest kłamczucha!. ( błagalnie) Mówię ci, naprawdę byłam w zeszłym roku w domu. Rodzice po mnie przyjechali, wiesz, bo my mamy taki duży, piękny, czerwony samochód. Mama mnie całowała i przytulała, tata też, i mówi, że mnie już niedługo stąd zabiorą – na zawsze. A na święta to my mamy zawsze taką dużą, żywą choinkę – jak na filmach.
Dziecko II: ( z satysfakcją) A Kasia mówiła, że twoi rodzice to są pijacy i że jak cię tutaj przywieźli to byłaś cała sina od pobicia i miałaś wszy. I że kiedyś w szpitalu to cię ledwo uratowali, bo mama nie dawała ci jedzenia.
Dziecko I : (zaczyna płakać) Moi rodzice wcale nie są pijakami, Kasia jest głupia! (krzyczy) Zobaczysz, że po mnie przyjadą na święta, na pewno przyjadą! ( płacze)
(muzyka, kurtyna; Matka Boża i św. Józef – znów idą, zatrzymują się na przystanku)
(glos zza kurtyny) „Nie było dla nich miejsca”.
SCENA III
Osoby: Matka Babcia Ojciec Córka (stół, świąteczna choinka, przy stole: matka, babcia, córka, po pokoju chodzi zdenerwowany ojciec)
Ojciec : Taki wstyd! (do matki) Tak nam się odwdzięczyła za wszystko co dla niej zrobiliśmy! O wszystkim zapomniała! Od ust sobie odejmowaliśmy, żeby tylko mogła studiować. A ona co?! Z brzuchem do domu przyjeżdża!
Matka: Ależ daj spokój...
Ojciec: Co „daj spokój”! Może jeszcze tego biedaka z prowincji do nas ściągnie?! Wszyscy będziemy się pod jednym dachem gnieździć.
Matka : Ale mamy przecież cztery pokoje. Jakoś sobie poradzimy.
Ojciec : Ty się nie wtrącaj, bardzo cię proszę. Trzeba się było szybciej zająć wychowaniem córki. Teraz zajmij się lepiej garami! Nikogo to nie obchodzi, że ja na was wszystkich zarabiam. ( do siebie) Sam człowiek starym gratem jeździ, a na darmozjadów będzie tyrał. ( ironicznie do córki) Bo ten twój niedouczony studencik to się do pracy raczej nie garnie! O dziecko to on się umiał postarać, ale co dalej to już nie pomyślał.
Matka : Marek, przestań!
Babcia : Jurku, daj spokój. Toż to przecież grzech tak mówić do własnego dziecka ( przytula wnuczkę)
Ojciec : ( próbuje się opanować, mówi chłodno) Mamusiu, ja mamę bardzo proszę, niech się mama nie wtrąca... Niech sobie mama lepiej radia posłucha...
Córka: Tato, ale przecież my tu nie musimy mieszkać. Jakoś sobie poradzimy w akademiku.
Ojciec : I ty mi jeszcze łaskę robisz?! Dumą się unosisz?! (dobitnie) W takim razie pamiętaj, to już nie jest twój dom!
(kurtyna, muzyka; znów wędrówka Matki Bożej i św.Józefa)
( glos zza kurtyny) „ Nie było dla nich miejsca”
SCENA IV Osoby: reżyser wszystkie osoby z poprzednich scen
Reżyser: (siedział wśród publiczności, teraz wchodzi na scenę) Koniec prób. Proszę wszystkich aktorów do mnie.(schodzą się aktorzy, siadają na scenie) Posłuchajcie. Nie jest najgorzej, chociaż jeszcze kilka szczegółów musimy dopracować. Ale o tym porozmawiamy jutro. teraz mam dla was pewną propozycję. (waha się) Znamy się nie od dziś, myślę, że się lubimy, w związku z tym chciałbym was w tym roku zaprosić na Wigilię. Mieszkam sam w dużym domu, więc problemu z miejscem nie będzie. Oczywiście zaczęlibyśmy wcześniej, bo pewnie chcielibyście zjeść kolację wigilijną także z waszymi rodzinami. (niepewnie) Co wy na to ?
Aktorzy: („wymigują się”)
Aktor I : Hm, ja bardzo chętnie, ale jesteśmy już zaproszeni do moich znajomych.
Aktor II : Ja też nie mogę, muszę pomóc mamie w przygotowaniach.
Aktor III : Przykro mi, stary, ja nie mogę ... (Po chwili wszyscy się rozchodzą, na środku sceny siada reżyser, zasłania twarz dłońmi, muzyka. Przed sceną przechodzą Matka Boża i św. Józef – patrzą na reżysera ze współczuciem, chwilę się wahają, podchodzą do niego, głaszczą go po głowie, biorą za ręce i wychodzą w stronę publiczności.)
KONIEC Przedstawienie zostało 2-krotnie nagrodzone na II Przeglądzie Szkolnych Teatrów Kameralnych w Bydgoszczy w dniu 29.4.1999r.: a) III miejsce w kategorii Zespołów b) I miejsce Młodzieżowego Jury za najciekawsze widowisko sceniczne
autor: Joanna Mencel- Gwizdałal
|