Lekcja: "Groza gór wysokich w poezji Kazimierza Przerwy - Tetmajera"
Wędrowiec słyszy, jak „huczą zamgławione nad wierchami głusze”. Z Doliny Kościeliskiej dochodzi do niego „echo dziwnych głosów”, pobrzmiewające wśród gór. „Wieczne milczenie” gór wysokich szczególnie daje znać o swoim istnieniu w momencie, gdy umilkną hałasy, które otaczają te zakątki na co dzień. Tu panuje „głębokie milczenie skał”. Słychać grzmoty huczących kaskad. Potoki pienią się „fala za falą”. Płyną samotnie „wśrod ciemnych cisz i cieni”. Swym szumem łagodnie przerywają „senną ciszę” granitów. Wicher halny „wyje w skalnej głuszy”. Gwiżdże, wydając z siebie „ponury ton”. Wycie wiatru przeszkadza wędrowcowi we wsłuchiwaniu się w milczenie wielkich głazów. Nazywa go „orlopiórym ponurym wichrem”, który „mąci nocną głuszę”.
Gwałtowny wiatr podobny jest do lwa „ścigającego bawoły po stepie”. Uderza w złomy ścian z taką siłą, że podmiotowi lirycznemu zdaje się, jakby włóczył się tu Szatan, i uderzał w róg. To wicher odpowiedzialny jest za „wyśpiewywanie hymnów zagłady” mającej stoczyć się w przepaść limbie. To jego szum słychać w „skalnej dziczy”. Może się wydawać:
„(...)
jakby skały i wody, i limby, i jodły
rozkołysaną, senną mowę z sobą wiodły
o rzeczy pełnej grozy, wielkiej, tajemniczej.” [w: Mgły nocne]