Stanisław Suchowolec - (ur.
13 maja
1958
w
Białymstoku
, zm.
30 stycznia
1989
) - polski duchowny katolicki, kapelan białostockiej "
Solidarności
".
Kapłaństwo i działalność opozycyjna
W 1977 roku wstąpił do
seminarium
. 11 czerwca 1983 roku otrzymał święcenia kapłańskie. Został wikariuszem w parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w
Suchowoli
, rodzinnej wsi księdza
Jerzego Popiełuszki
. Założył izbę Pamięci zamordowanego ks. Popiełuszki a na cmentarzu wybudował jego symboliczny grób. Był opiekunem duchowym jego rodziców.
Od listopada 1984, w każdą drugą niedzielę miesiąca odprawiał Mszę Świętą za Ojczyznę, opiekował się rodziną księdza Popiełuszki. Od tego czasu był obiektem działań, prowadzonych przez
Służbę Bezpieczeństwa
w ramach Sprawy Operacyjnej opatrzonej kryptonimem "Suchowola". Dostawał anonimy o treści
|
Zdechniesz jak Popiełuszko. [1] |
W lipcu 1986 został wikarym w parafii Niepokalanego Serca Maryi w Białymstoku - osiedle
Dojlidy
. Tam także odprawiał Msze Święte za Ojczyznę. Został kapelanem
KPN
w Białymstoku. Kilkakrotnie SB dokonywała zamachów na księdza[] (uszkadzano mu samochód), odbierał telefony i listy z pogróżkami[]. Starano się go zdyskredytować (m.in poprzez dwie kobiety, z których jedna opowiadała, że ma z księdzem romans, a druga, że jest matką jego dziecka)[]. Zachowane dokumenty w archiwach IPN wskazują, że od 1985 roku w białostockiej SB działała kilkuosobowa grupa funkcjonariuszy zajmująca się nękaniem kapłana[].
Okoliczności śmierci
30 stycznia 1989 ciało zamordowanego wikarego odnaleziono w jego mieszkaniu na
plebanii
. Sekcja zwłok wykazała, że zgon nastąpił pomiędzy 2 a 4 w nocy, na skutek
zatrucia tlenkiem węgla
, spowodowanego pożarem niesprawnego pieca. Prokuratura uznała, że pies księdza również zatruł się czadem. Dochodzenie zakończyło się po kilku miesiącach umorzeniem z powodu "braku znamion wskazujących na udział osób trzecich w zainicjowaniu pożaru".
W 1992 roku rozpoczęto w tej sprawie nowe śledztwo. Gospodyni parafii na Dojlidach zeznała, że w nocy z 29/30 stycznia 1989 widziała na plebanii 3 nieznane osoby: dwóch mężczyzn i kobietę. Słyszała ich przyciszone szepty i rozmowy. Około północy jako ostatnia widziała księdza żywego. Z ekspertyzy przeprowadzonej przez biegłych sądowych wynika, że w drewnianej podłodze wybito dziurę, przez którą od strony piwnicy wlano łatwopalną substancję. Jeden ze strażaków w śledztwie zeznał, że "w lewym dolnym rogu szyby okiennej widać było dziurę powstałą wskutek uderzenia ciężkim przedmiotem". Biegli weterynarze, zapoznając się ze zdjęciami z miejsca zbrodni, zauważyli, że z pyska psa ciekła krew. Ich zdaniem oznaczało to, że zwierzę zostało zatrute lub zabite. Białostocka prokuratura ogłosiła we wrześniu 1992, że przyczyną pożaru w mieszkaniu, a w konsekwencji powodem śmierci księdza Stanisława Suchowolca, było podpalenie. W sierpniu 1993 roku z powodu nie ustalenia sprawców postępowanie umorzono[2].
30 stycznia 2006 prokuratorzy z lubelskiego
IPN
oświadczyli, że ich zdaniem ponad wszelką wątpliwość ksiądz Stanisław Suchowolec został zamordowany wskutek działania Służby Bezpieczeństwa. Obecnie toczy się kolejne śledztwo w sprawie śmierci księdza[3][4].
Pamięć
Przy kościele w Suchowoli znajduje się jego symboliczny grób[1].
Przypisy