Startuj z nami!

www.szkolnictwo.pl

praca, nauka, rozrywka....

mapa polskich szkół
Nauka Nauka
Uczelnie Uczelnie
Mój profil / Znajomi Mój profil/Znajomi
Poczta Poczta/Dokumenty
Przewodnik Przewodnik
Nauka Konkurs
uczelnie

zamów reklamę
zobacz szczegóły
uczelnie
PrezentacjaForumPrezentacja nieoficjalnaZmiana prezentacji
Opowieść wigilijna

 

Scenariusz opracowany na podstawie książki Charlesa Dickensa „Opowieść wigilijna” do wykorzystania w pracy z zespołem teatralnym.

Opracowała

 

Anna Danilewicz

 

nauczycielka Szkoły Podstawowej w Zubowicach

 

na podst. książki „Opowieść wigilijna”

 



SCENARIUSZ ,,OPOWIEŚĆ WIGILIJNA”


Scenografia:

Na środku sceny lada sklepowa i jednocześnie kominek (pudło kartonowe oklejone szarym papierem i pomalowane), krzesło, w tle wymalowana wystawa sklepowa, ozdobiona świecidełkami.


Rekwizyty:

Kasa sklepowa, czerwone serduszka, zabawki.


Podkład muzyczny:

do kolędy „Cicha noc”, podkład muzyczny do piosenki „Mikołaju, Mikołaju”, podkład muzyczny do piosenki „Moje serce śpi”.


Postacie:

Narrator, Sąsiadka, Sknerus, Sklepowy, Siostrzeniec, Wolontariuszka, Iskierka, Gwiazdka, Aniołek, Mikołaj, Dzieci.


,,Cicha noc” kolęda (Wszyscy aktorzy wychodzą na scenę śpiewając pierwszą zwrotkę kolędy, przy końcu śpiewania powoli schodzą, zostają tylko dzieci, które siadają po bokach sceny. Dzieci mają przypięte serduszka.)


Narrator:

To co dziwnie dziwne, czasem zdarzyć się może naprawdę, a zwłaszcza gdy mówimy o świętach Bożego Narodzenia. Wtedy nawet najbardziej fatalnie rozpoczęty dzień może zamienić się w szczególny i magiczny czas.


Sąsiadka:

Dzień dobry panu. Wesołych świąt. (do siebie) Ciekawe jak ten Sknerus spędzi święta. Pewnie jak zwykle będzie sam. Nie ma czego zazdrościć. Znając go, to zje cokolwiek i byle jak, bo na świąteczne smakołyki żal mu pieniędzy. Co mu po bogactwie skoro nawet sam z niego nie korzysta.


Sknerus:

Dzień dobry. (do siebie) Dla kogo dobry dla tego dobry. Jak to się cieszy. Biedniejsza niż mysz kościelna. Przesiedzi na święta dygocząc z zimna i głodu.


Narrator:

Tak. Kobieta, która przywitała Sknerusa istotnie była bardzo biedna, a przygotowanie dla niej wigilijnej kolacji nie było łatwe, oczywiście z braku pieniędzy. A cóż dopiero mówiąc o prezentach dla dzieci, które czekały na nie przez cały rok. Sknerus natomiast, bo tak go wszyscy nazywali, był jednym z najbogatszych ludzi w miasteczku. Kochał pieniądze, umiał je zarabiać i teraz po spotkaniu z sąsiadką, które jeszcze bardziej zepsuło mu humor zmierzał do swojego sklepu.


Sklepowy:

Dzień dobry.


Sknerus:

Co to? Zmiana dekoracji na wystawie? Będę musiał potrącić ci z pensji. W moim sklepie musi być jak należy. Nie znoszę samowoli i twojej rozrzutności. Czy ty wiesz, ile to wszystko może kosztować?


Sklepowy:

Ale ja myślałem.


Sknerus:

Mi się zdaje, że od myślenia to ja tu jestem, a o sprzedaż się nie martw. Już czuję zapach banknocików, monetek srebrzystych, złotych, całą masę. Przyjdą tu wszyscy. To przecież jedyny sklep w tym miasteczku. Ci naiwni głupcy, którzy cieszą się ze świąt, tuż po nich będą płakać. Cha, cha, cha. Nakupią tych świecidełek, prezencików, trochę się pocieszą, a potem, ach szkoda gadać. Bierz się do pracy.


Sklepowy:

Już, już. Przepraszam. Postaram się. Chciałbym jednak pana zapytać, prosić. Tu jest tak zimno.


Sknerus:

Żadnego ogrzewania. Ciekawe, kto za to zapłaci? Jeszcze słowo iiii.


Siostrzeniec:

Witaj wujku! Wesołych Świąt!


Sknerus:

Czy wy wszyscy powariowaliście? Czy w tym mieście nie ma nikogo rozsądnego? Wszyscy tylko wesołych świąt! Wesołych świąt!



Siostrzeniec:

Ach to oczywiste wujku. Dziś wszyscy są zadowoleni, grzeczni, mili. Nie chcą podpaść Świętemu Mikołajowi, chcą zasłużyć na prezent, no wiesz.


Sknerus:

Nic nie wiem i nie chcę wiedzieć. A w ogóle zabieraj się stąd siostrzeńcu. Przeszkadzasz mi w pracy!


Siostrzeniec:

O jak zwykle ponury, smutny. To dlatego, że nie wierzysz w magię tych świąt. Ech, zapraszam cię do nas. Przyjdź na wieczerzę wigilijną, będziemy dzielić się opłatkiem, składać sobie życzenia, zaśpiewamy kolędy, a kiedy zobaczymy na niebie pierwsza gwiazdkę rozpakujemy prezenty. Będzie miło i wesoło.


Sknerus:

O co to, to nie. Nie znoszę wrzasków twoich dzieciaków, i tej rozrzutności, szumnej kolacji, świecidełek, sterty prezentów. Mnie bogatego nie stać, a ciebie? Ale to twoja sprawa, no idź już. (Siostrzeniec wychodzi)


Wolontariuszka:

Dzień dobry panie Sknerusie. Oj przepraszam, przepraszam, tak mi się tylko wyrwało.



Sknerus:

Sknerus to akurat wielki komplement. Lubię rozsądnie wydawać swoje pieniądze. Co panią do mnie sprowadza?


Wolontariuszka:

Z okazji świąt organizujemy pomoc. Przychodzę prosić pana o wsparcie dla...


Sknerus:

Od razu mówię nie. Uczciwie pilnuję swojego interesu. Nie proszę nikogo o pomoc. Dlaczegoż miałbym oddać swoje ciężko zarobione pieniądze jakimś próżniakom, nieudacznikom?


Wolontariuszka:

Ale ja proszę dla ludzi starych, dla biednych rodzin.


Sknerus:

Niech się pani nie wysila i szuka szczęścia gdzie indziej. U mnie pani nic nie wskóra. Żegnam panią. (Wolontariuszka i Sknerus wychodzą, Sklepowy przygotowuje kominek i też schodzi ze sceny)


Narrator:

Takie zachowanie Sknerusa nie należało niestety do wyjątków odkąd sięgam pamięcią. Święta nie były dla niego czasem miłości, przyjaźni i pomocy biedny. Wręcz przeciwnie. Kojarzyły mu się z beztroskim wydawaniem pieniędzy przez innych, bo sam nie lubił ich wydawać. Ale to już wkrótce miało się zmienić. Przecież to czas świąt. A przed nami i przed Sknerusem magiczna wigilijna noc.

(pojawiają się duszki)


Iskierka:

Musimy coś z nim zrobić. Tak dalej być nie może.


Gwiazdka:

Jest coraz gorszy. Psuje święta sobie i innym.


Aniołek:

Nie ma usprawiedliwienia. Do tej pory tyle już nabroił. Nie ma dla niego nadziei.


Iskierka:

O nie, nadzieja jest zawsze. Musimy dać mu szansę.


Gwiazdka:

Pokażmy mu jak zachowuje się do tej pory. Jak traktuje siebie i innych.



Aniołek:

Zgoda, to dobry plan. Do roboty.


Iskierka:

Ale zróbmy to tak, żeby nas nie rozpoznał. No i żeby za bardzo się nie wystraszył.


Aniołek:

No przecież. My jesteśmy dobrymi świątecznymi duszkami. Aniołkami? Niech będzie, Aniołkami. Chociaż ja wolę być światełkiem.


Iskierka:

Ja chcę być iskierką


Gwiazdka:

A ja będę gwiazdką.

(duszki wychodzą i pojawia się Sknerus)


Sknerus:

Zupełnie nie wiem kto te święta wymyślił. Wszystkie darmozjady i leniuchy śpiewają beztrosko o śniegu i o tym naiwniaku Mikołaju, który za darmo rozdaje prezenty. (Wchodzi Mikołaj z workiem i rozdaje dzieciom prezenty-zabawki, dzieci śpiewają piosenkę „Mikołaju, Mikołaju”) Wszyscy robią sobie wolne, właściwie po co? Przecież jest zimno i w ogóle, co można robić z taką ilością wolnego czasu? To kolejne marnotrawstwo. No bo po co mam godzinami patrzeć przez okno i obserwować te nudne spadające płatki?


Gwiazdka:

Gwiazdki, mój drogi. To gwiazdki. Przyjrzyj im się uważnie.


Sknerus:

Tak, tak to wszystko z tych nerwów. Cały dzień słyszałem tylko: wesołych świąt! Wesołych świąt! O jak ja tego nie znoszę. Jestem zmęczony, czas na kolację i sen.


Gwiazdka:

Nie, nie, nie, nie odchodź! Spójrz na mnie. Ja tu jestem, za szybą! To ja, twoja gwiazdka!


Sknerus:

Co to za brednie? Dość tego! To jakieś głupie żarty. Jestem poważnym kupcem.


Gwiazdka:

W to to akurat nie wątpię, aż za bardzo. Czy wszystko musisz brać tak dosłownie? Wysil się trochę, rusz wyobraźnią. Pomogę ci, no zamknij oczy.



Narrator:

Nagle Sknerus zobaczył gwiazdkę, która zaczęła szybko wirować mu przed oczami, tak, że ani się spostrzegł jak znalazł się zupełnie gdzie indziej. (siada przy kominku)


Sknerus:

To moje rodzinne miasteczko. A tam jest moje przedszkole. A to moi koledzy.


Gwiazdka:

Przyjrzyj się dokładnie. Zobacz, jaki wtedy byłeś. Mam nadzieję, że to cię czegoś nauczy.


Sknerus:

No cóż. Graliśmy z chłopakami w piłkę. Potem szyba się zbiła.


Gwiazdka:

Sama, a może ktoś jej pomógł?


Sknerus:

Może trochę, nie posłuchałem mamy. Było za blisko.


Gwiazdka:

Ty, ty nie tylko mamy nie posłuchałeś, ale koniecznie chciałeś postawić na swoim. Uparłeś się jak osioł. Poza tym śmiałeś się ze swoich kolegów.


Sknerus:

Pokazywałem im język i przedrzeźniałem też.


Gwiazdka:

Ładnie, ładnie, ale to nie wszystko.


Sknerus:

Ale po co mi to pokazujesz?


Gwiazdka:

A mam w tym swój cel. Zobaczysz i zrozumiesz. Spójrz na to, jakie to było podłe.


Sknerus:

No co, nie musiałem się z nim dzielić. Te zabawki i kanapka były moje.


Gwiazdka:

Sknerusie, a nie przyszło ci do głowy, że ten chłopiec nie ma może takich zabawek jak ty. Przecież nie zjadł by ci ich. A z ta kanapką. On był głodny. A ty i tak jej nie zjadłeś, tylko schowałeś za szafę.


Sknerus:

To było na zapas.


Gwiazdka:

O rety. Przestań zmyślać i usprawiedliwiać się. Ty wiesz, że ten chłopiec chciał być twoim najlepszym przyjacielem? Odrzuciłeś przyjaźń, a to nigdy nie popłaca. Jak się z tym czujesz?


Sknerus:

Jest mi. Byłem wtedy mały i głupi. Daj mi już spokój, nie chcę tego oglądać.


Gwiazdka:

Byłeś dzieckiem, ale potem było jeszcze gorzej.


Sknerus:

Of, to były tylko jakieś przywidzenia. Ale te wspomnienia były prawdziwe. Nie byłem ani grzecznym chłopcem, ani dobrym przyjacielem. Ale co tam, to wszystko nic.


Iskierka:

Nic powiadasz. Jesteś taki wymagający i lubisz źle oceniać innych. Ale siebie szybciutko usprawiedliwiasz. Niewiniątko się znalazło.


Sknerus:

Co to może być? Zniknęło jedno, mówi drugie. Zaślepił mnie ten płomień z komina, czy co? Wszystko przez ten dzisiejszy klimat.


Iskierka:

A tak klimat. Zimno za oknem, a w ludzkich sercach żar miłości, ciepło, dobroć i zrozumienie. To czas świąt.


Sknerus:

A kysz, a kysz.




Iskierka:

Przyjrzyj mi się uważnie. Jestem Iskierka i chcę ogrzać twoje serce zimne jak lód. Nie kochasz nikogo i nic poza pieniędzmi, które w twoich rękach są tak samo zimne jak ty.


Sknerus:

To moja sprawa. Zarabiam i mam.


Iskierka:

Ale masz ich przecież tyle, że mógłbyś się nimi podzielić. Popatrz, spójrz w ten płomień.


Sknerus:

A to moja młodsza siostra. Nie chcę się z nią bawić, zabieram jej zabawki.


Iskierka:

Byłeś już dorosły i bardzo bogaty. Była słaba, biedna, potrzebowała twojej pomocy.


Sknerus:

A wtedy. Już dość. Masz rację. Jestem podły i nieczuły. A to nasza wspólna wigilia. (cichy śpiew kolędy ,,Cicha noc” od słów ...pokój niesie ludziom wszem) Oddałbym wszystko co mam, żeby móc to naprawić. Ja już nie chcę być taki. Ratunku!


Iskierka:

Chyba już dość. Czas na ciebie Światełko. Daj mu nadzieję, może jeszcze nie jest za późno.


Narrator:

Zza szpary w drzwiach zaczął wychodzić trzeci duszek Aniołek-Światełko. Rozświetliło pięknie twarz Sknerusa. Pomrugało do niego łagodnie i w wielkiej plamie światła pokazało rodzinny dom sprzedawcy. Tego, którego rano Sknerus w swoim sklepie skrzyczał za zmianę dekoracji.


Sknerus:

A co się temu dziecku stało?


Aniołek:

Ma chorą nogę i nie może chodzić bo go bardzo boli.




Sknerus:

Czy można jakoś pomóc temu biednemu dziecku. Jego ojciec tyle lat u mnie pracuje, ale nigdy mi nie wspominał. Nic nie wiedziałem.




Aniołek:

A zapytałeś? Czy kiedykolwiek zapytałeś o jego rodzinę? Sprawdziłeś jak mu się wiedzie? Zastanowiłeś się dlaczego coraz bardziej chudnie, mizernieje? Chłopcu można pomóc, ale jego rodzice są zbyt biedni by zapłacić za jego leczenie. Oni wszyscy bardzo cierpią.


Sknerus:

To nie do wytrzymania. Jaki ja jestem zły, nieczuły. (Wszyscy aktorzy w tle, na pierwszym miejscu Sknerus. Śpiewają piosenkę „Moje serce śpi”)




Aniołek:

O, wzruszyłeś się. Twoje serce mocniej zabiło. Sknerusie, możesz jeszcze coś zmieni. Jest nadzieja dla ciebie. (Aniołek przypina serce Sknerusowi) Żegnaj Sknerusie, na mnie już czas.


Narrator:

Sknerus wstał, jakby obudzony z głębokiego snu. Spojrzał na zegar, który dopiero od tej chwili zaczął poruszać wskazówkami, ale Sknerus niczemu się już nie dziwił. Powiedział tylko, że to jakieś niezwykłe. Przypomniał sobie odwiedziny Gwiazdki, Iskierki i Aniołka. Nie rozmyślał o tym jednak długo, tylko z mocnym postanowieniem poprawy wybiegł jak oszalały z domu chcąc nadrobić stracony czas. Sknerus obiecał wspomóc biednych, zaprosił panią do swojego sklepu, by tam wspólnie zastanowić się, co najlepiej ofiarować najuboższym. Poprosił też o pomoc w znalezieniu dobrego lekarza dla chłopca, a pani obiecała, że się tym zajmie.


Sknerus:

Co za radość. To szczęście móc zrobić coś dla innych. Teraz już wiem. Takie są te święta. One sprawiają, że ludzie stają się lepsi, choć gdyby nie te duszki...


Wolontariuszka:

Spotkał je pan. To aniołki Bożego Narodzenia. To dzięki nim biedni, zmartwieni, mają nadzieję i radość, a Sknerusy odmieniają się na zawsze. Oj, mam jeszcze jeden malutki problem.


Sknerus:

Jaki, czy mogę pomóc?



Wolontariuszka:

O tak. Jak my będziemy teraz mówić do pana?!


Sknerus:

Sknerus, Sknerus, niech tak zostanie! Dzięki temu nigdy nie zapomnę jaki byłem zły. Życzę pani wesołych świąt! Sam biegnę teraz do swego siostrzeńca. Tej świątecznej kolacji już nie chcę przegapić.


Duszki:

Udało się, udało


Gwiazdka:

Nie ma to jak świąteczny czas. To magia przyjaźni i radości. Ludzie są dobrzy. Tylko czasem o tym zapominają.


Iskierka:

A powinni pamiętać o innych przez cały rok, nie tylko w święta.


Aniołek:

Ale wy jesteście grzeczni, i pomagacie inny.


Duszki:

A tymczasem życzymy wam wesołych świąt i szczęśliwego Nowego Roku kochani!


Na koniec wszyscy artyści wychodzą na scenę i śpiewają kolejną zwrotkę kolędy „Cicha noc”

Jeżeli zauważyłeś jakieś nadużycia w prezentacji napisz o tym poniżej i wyślij je do nas:
INFORMACJE O PREZENTACJI

Ostatnią zmianę prezentacji wykonał: Szkolnictwo.pl.
IP autora: 83.21.195.174
Data utworzenia: 2008-09-01 22:09:29
Edycja: Edytuj prezentację.

HISTORIA PREZENTACJI

Szkolnictwo.pl (83.21.195.174) - Prezentacja (2008-09-01 22:09:29) - Edytuj prezentację.





Zachodniopomorskie Pomorskie Warmińsko-Mazurskie Podlaskie Mazowieckie Lubelskie Kujawsko-Pomorskie Wielkopolskie Lubuskie Łódzkie Świętokrzyskie Podkarpackie Małopolskie Śląskie Opolskie Dolnośląskie