Startuj z nami!

www.szkolnictwo.pl

praca, nauka, rozrywka....

mapa polskich szkół
Nauka Nauka
Uczelnie Uczelnie
Mój profil / Znajomi Mój profil/Znajomi
Poczta Poczta/Dokumenty
Przewodnik Przewodnik
Nauka Konkurs
uczelnie

zamów reklamę
zobacz szczegóły
uczelnie
PrezentacjaForumPrezentacja nieoficjalnaZmiana prezentacji
Dzień Godności Osoby Niepełnosprawnej Intelektualnie

Od 01.01.2015 odwiedzono tę wizytówkę 1841 razy.
Chcesz zwiększyć zainteresowanie Twoją jednostką?
Zaprezentuj w naszym informatorze swoją jednostkę ->>>
* szkolnictwo.pl - najpopularniejszy informator edukacyjny - 1,5 mln użytkowników miesięcznie



Platforma Edukacyjna - gotowe opracowania lekcji oraz testów.



 

O dojrzewaniu do integracji i dylematach związanych z projektowaniem imprez integrujących srodowisko sprawnych i niepełnosprawnych z okazji Dnia Godności Osoby z Niepełnosprawnością Intelektualną.

Dzień Godności Osoby z Niepełnosprawnością Intelektualną.


Szukam pomysłu na imprezę.
Osiem lat pracuję zawodowo z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie, ruchowo, ze sprzężonymi kalectwami. Zmieniam miejsca pracy, zmieniają się podopieczni a święto to samo i nadal go nie rozumiem. Tyle lat pracy, tyle godzin spędzonych z ludźmi chorymi i dalej nie wiem, po co to wszystko?
Przecież organizują imprezę osoby pełnosprawne, które mają kontakt na co dzień z chorymi i codziennie sprawiają, że podopieczni czują się kochani, zadbani, potrzebni, doceniani…więc po co te całe „szoł” – dla kogo?
Przecież niepełnosprawni nie potrzebują manifestacji swoich problemów i dolegliwości, na głównych ulicach miast. Nie potrzebują wystaw „swoich” prac nierzadko podpisanych jedynie swoim imieniem. Nawet pewnie ich nie obchodzi, że mało, kto dostrzega sztukę w kilku plamach i odbiciach palców.
Więc, po co to wszystko i dla kogo?
Jeśli ma to być faktycznie ich święto to chyba jest taka tradycja, że jak ktoś obchodzi swoje święto to daje mu się prezent? A niepełnosprawni dają prezent miastu i jego dostojnikom. Taki paradoks. To tak jakby mieć urodziny i chodzić po domach prosząc o gości, prezenty i tort. A co najgorsze składając gościom życzenia. Koszmar!
A może po prostu to ja nie rozumiem całego szumu wokół „godności niepełnosprawnych”, bo wzrastałam z dziećmi niepełnosprawnymi zupełnie niechcący. Jeździłam z nimi na kolonie, kiedy o integracji w Polsce mało, kto słyszał. To moi rodzice jechali jako opiekunowie i biorąc swoje dzieci zrobili nieświadomie krok w kierunku….właśnie, w jakim kierunku?
Bawiłam się z nimi. Widziałam, że są inni. Wpadali na dziwne pomysły, często zachowywali się w sposób mogący zagrażać życiu i zdrowiu. Wiedziałam to już jako dziecko, że są zwariowani, spontaniczni, szczerzy a co najważniejsze, że spędzam z nimi niesamowite wakacje. Wydawało mi się wtedy, że jestem kimś wyjątkowym - byłam ładniejsza, mądrzejsza i miałam duży wpływ na grupę. Liczono się z moim zdaniem, choć miałam może 8, 9 lat. Nie wiedziałam wtedy, że skąd się biorą te różnice. One były a ja je akceptowałam. To są najlepsze wspomnienia z dzieciństwa…owszem byłam też na koloniach i obozach z dziećmi z tzw. normą….ale to akurat nie są miłe wspomnienia…ciągle ktoś coś komuś kradł, ktoś miał więcej niż ktoś, ktoś kogoś bił, bo chciał coś komuś udowodnić….nie było fajnie…
Moja mama pracowała w poradni psychologiczno - pedagogicznej, często bywałam tam, czekałam na nią…i oburzałam się jak ktoś pytał, do którego specjalisty przyszłam na zajęcia - czyli wiedziałam, że przychodzą tam dzieci z kłopotami w szkole, w domu, ze zdrowiem…ja nie miałam tych kłopotów.
I co? W końcu trafiła się w okresie fascynacji harcerstwem praca z „dziećmi specjalnej troski” – tak się wtedy mówiło…słowo „niepełnosprawni” było jakoś nie na miejscu i brzmiało obraźliwie.
Na tych spotkaniach było bardzo symapatycznie – dzieciaki się cieszyły, bawiliśmy się z nimi…owszem były osoby, które nie potrafiły nawet do sali pełnej chorych dzieciaków wejść a co dopiero bawić się z nimi, ale dostrzegam ich problem dopiero teraz, z perspektywy czasu. Nie pasował im wygląd, zapach, ich bezpośredniość w kontaktach…i ta nieposkromiona potrzeba bliskości. Mój drużynowy, który był starszy ode mnie o 10 lat, który był moim autorytetem i jest do dziś…podwijał ogon i nie przekraczał progu. Coś, co dla mnie było normalne…jego odpychało i paraliżowało. Nie myślałam wtedy o tym, ale myślę teraz.
Raz trafiła mi się harcówka…użyczyli mi jej opiekunowie niepełnosprawnych tak bezinteresownie - mieli wolną salę popołudniu, więc mogłam przychodzić na zbiórki z harcerzami. Czasem podopieczni warsztatów wbiegali do sali z krzykiem, z rozłożonymi do uścisku ramionami, chcieli się z nami zaprzyjaźnić…ja to wiedziałam, …ale drużyna niestety rozpadła się – dzieci bały się przychodzić, a ja nie zdążyłam ich przygotować do „integracji”. Mając 16 lat nie znałam dzisiejszego znaczenia tego słowa i nie zdawałam sobie sprawy z wagi problemu, jakim był lęk. Lęk wynikający z braku doświadczenia i z niewiedzy.
Po latach, dziwnym zbiegiem okoliczności praca była ciągle blisko środowiska niepełnosprawnych – los tak pokierował, bo ja nie szukałam świadomie pracy w tym kierunku. Studia, co prawda pedagogiczne, ale jednak w kierunku kultury i rozrywki….
Może, dlatego nie wiem, po co ta integracja? W moim przypadku wszystko działo się tak naturalnie, że nie potrafię zrozumieć tematów niektórych konferencji, ostentacyjnie użalać się nad niepełnosprawnym, choć jest mi bardzo przykro, że tak los pokierował życiem. Nie odwracam się jak idzie ulicą – patrzę tak samo jak patrzę na każdą inną osobę, która skoncentruje moją uwagę na ulicy. Wydaje mi się jednak, że w moim spojrzeniu nie ma tej specyficznej ciekawości często nie lubianej przez niepełnosprawnych ruchowo.
Ja po prostu od zawsze wiedziałam, że każde dziecko jest inne a każdemu człowiekowi należy się szacunek i uwaga. Dlatego trudno mi tłumaczyć dzieciom jak się mają zachowywać…ja po prostu staram się stwarzać im sytuacje do kontaktu z drugim człowiekiem.
I dalej będę myśleć jak zrobić „fajną” imprezę z okazji tego święta tak, żeby nasze niepełnosprawne dzieciaki mogły poczuć, że to ich dzień i ich święto. Ale obawiam się, że organizując imprezę dla całej społeczności przedszkolnej nie sprawię przyjemności tym, którzy chcą tylko spokoju, mojej uwagi, pochwały i zabawy w małym gronie bliskich osób, wśród których czują się bezpiecznie.

Bogumiła Paździor

Umieść poniższy link na swojej stronie aby wzmocnić promocję tej jednostki oraz jej pozycjonowanie w wyszukiwarkach internetowych:

X


Zarejestruj się lub zaloguj,
aby mieć pełny dostęp
do serwisu edukacyjnego.




www.szkolnictwo.pl

e-mail: zmiany@szkolnictwo.pl
- największy w Polsce katalog szkół
- ponad 1 mln użytkowników miesięcznie




Nauczycielu! Bezpłatne, interaktywne lekcje i testy oraz prezentacje w PowerPoint`cie --> www.szkolnictwo.pl (w zakładce "Nauka").

Zaloguj się aby mieć dostęp do platformy edukacyjnej




Zachodniopomorskie Pomorskie Warmińsko-Mazurskie Podlaskie Mazowieckie Lubelskie Kujawsko-Pomorskie Wielkopolskie Lubuskie Łódzkie Świętokrzyskie Podkarpackie Małopolskie Śląskie Opolskie Dolnośląskie