Startuj z nami!

www.szkolnictwo.pl

praca, nauka, rozrywka....

mapa polskich szkół
Nauka Nauka
Uczelnie Uczelnie
Mój profil / Znajomi Mój profil/Znajomi
Poczta Poczta/Dokumenty
Przewodnik Przewodnik
Nauka Konkurs
uczelnie

zamów reklamę
zobacz szczegóły
uczelnie
PrezentacjaForumPrezentacja nieoficjalnaZmiana prezentacji
Piosenka o końcu świata

 

Uwagi do sposobu interpretacji wiersza Czesława Miłosza "Piosenka o końcu świata" na lekcjach języka polskiego w gimnazjum.

     Do toposu "końca świata" przypisana jest przez tradycję określona sekwencja zdarzeń/obrazów o treści katastroficznej, opisywanych przy pomocy terminologii "apokaliptycznej". Wzorcem jest tu Apokalipsa św. Jana, jedyny kanoniczny utwór biblijny będący, w sensie gatunkowym, apokalipsą w pełnym tego słowa znaczeniu. Z zwartej tam wizji czasów ostatecznych wypreparowany został w drodze egzegez, ale też na skutek występowania zwykłych fascynacji ich obraz jako czasu wielkiej kosmicznej katastrofy, która doprowadzi świat doczesny do zagłady. Można w tym wypadku mówić o swoistej "użytkowej" funkcji, jaką przypisano dziełu św. Jana, potraktowaniu jego objawienia jako czegoś w rodzaju "straszaka na grzeszników". Wyraz "apokaliptyczny" nabrał w ten sposób nie do końca trafnej – jeżeli weźmiemy pod uwagę przesłanie apokalips – barwy znaczeniowej. Jest bowiem używany na określenie wielkich zniszczeń i wielkiej hekatomby ofiar, opisanych bardzo sugestywnie przez św. Jana. Ale przecież obok dramatycznej wielkich zniszczeń, przedstawia on także optymistyczną wizję Nowego Jeruzalem, która, jeżeli chcieć zachować interpretacyjną ścisłość, także powinna być określana mianem "apokaliptycznej", bowiem zawarta jest w utworze zaliczanym do rodzaju apokaliptycznego.
     Tradycja używania pojęcia "apokaliptyczny" spowodowała, że nabrał on zdecydowanie kataklizmowych konotacji. Z tego względu z pojęciem tym kojarzy się między innymi takie zdarzenia, jak:
  • katastrofalne trzęsienie ziemi, powodujące zapadanie się gór;
  • zapadnięcie zmroku z powodu zaćmienia słońca;
  • nabranie przez księżyc krwistej kolorystyki;
  • spadanie gwiazd;
  • ognisty grad spadający na ziemię;
  • gigantyczne, wszechogarniające pożary;
  • wybuchy wulkanów;
  • zatrucie wszystkich wód.
     Zdarzenia te zostają poprzedzone znakami wieszczymi, pojawiającymi się na niebie i ziemi, a ostateczną destrukcję świata zapoczątkuje siedmiu aniołów, którzy archanielskimi trąbami zwołają wszystkich na Sąd Ostateczny. Wszystko to jest zgodne z objawieniem św. Jana, ale trzeba zadać pytanie czy tylko do tych katastrofalnych wydarzeń objawienie to się ogranicza i czemu właściwie zniszczenia w nim przedstawione mają służyć.
     Piosenka o końcu świata Czesława Miłosza, aczkolwiek odnosi się do zagadnienia czasów ostatecznych zawartych w objawieniu Janowym, do tego rodzaju "apokaliptycznych" zdarzeń w ogóle nie nawiązuje. Wyjaśnienie, dlaczego tak się stało powinno być, w moim przekonaniu, jednym z podstawowych celów, jaki powinien nauczyciel sobie postawić przy omawianiu tego utworu z uczniami. Aby uniknąć werbalizmu odwołać się należy do tryptyku malarskiego Hansa Memlinga Sądu Ostateczny. Przypomnę pokrótce treść tego dzieła, by wskazać na które jego wątki treściowe i ideowe należy w analizie wiersza Miłosza zwrócić szczególną uwagę. Dzieło Memlinga jest swoistym "streszczeniem" głównych motywów treściowych Apokalipsy św. Jana, dzięki czemu nauczyciel nie będzie się musiał zbyt szeroko odwoływać do tekstu Janowego objawienia, który dla ucznia gimnazjalnego w dużej mierze i tak pozostałby niezrozumiały.
     Dzieło Memlinga ma, jak nadmieniłam formę tryptyku, składa się z centralnej, rozległej panoramy Sądu Ostatecznego oraz dwóch scen, namalowanych na ruchomych skrzydłach bocznych, zawierających alternatywne warianty tego, co zdarzy się po osądzeniu zmartwychwstałych. Dla sprawiedliwych będzie to raj, dla potępionych strącenie do piekieł. W części środkowej Sądu Ostatecznego, w strefie górnej, niebiańskiej, na łuku tęczy, siedzi Chrystus-Sędzia. Jego stopy wsparte są o symbolizującą świat kulę, co z kolei symbolizuje jego władzę nad tym światem, nad ludźmi. Na ciele Chrystusa wyeksponowane są ślady po gwoździach, wbitych w nie w czasie ukrzyżowania, co wskazuje, że jest On nie tylko Panem, ale i Odkupicielem ludzkości. Towarzyszą mu anioły z symbolami męki. Wielki Sędzia ma po bokach głowy wyobrażenia lilii – symbol Bożej łaski i Bożego miłosierdzia – i miecza – symbol kary dla potępionych, mających wywołać u nich strach przed Bożą potęgą. Jego postać ukazana jest w pozie majestatycznej, hieratycznej i apokaliptycznej, tj. w pozie zaświadczającej o nadejściu czasów ostatecznych.
     Obok Chrystusa znajdują się postacie orędowników – Matka Boska oraz apostołowie. Ponad nimi, w górnych rogach znajdują się aniołowie z armii Chrystusowej. W środkowej części uwidocznione są anioły dmące w archanielskie trąby, wzywające – zgodnie z objawieniem Janowym – na Sąd Ostateczny. Anielskie postacie oddzielają zbawionych od potępionych, zaganianych przez czarne postacie diabłów do piekła. Integralną częścią zatem wizji apokaliptycznej, na co należy zwrócić uczniom uwagę już w tym momencie, jest zatem nie tylko klęska potępionych, dokonująca się w katastroficznym entourage’u, ale także tryumf sprawiedliwych, których towarzyszące Chrystusowi anioły otaczają ich w Jego imieniu swoją opieką.
     Na tę okoliczność należy wskazać także przy analizie dolnej części sceny centralnej, na której uwidoczniony jest Archanioł Michał w otoczeniu ciał powstających z grobów, trzymający wagę, na której mierzy ciężar ludzkich uczynków. Sąd wypada pomyślnie dla tego na prawej szali, a więc zasłużył na zbawienie, za które składa Wielkiemu Sędziemu dziękczynienie. Człowiek z lewej szali skazany został na potępienie, co wywołuje u niego bezdenną rozpacz. Siły dobra zatem tryumfują, ale siły zła nie ustępują jeszcze: na lewo od Archanioła Michała Szatan zaciekle jeszcze walczy z aniołem o duszę człowieka.
     Konsekwencje Sądu Ostatecznego pokazane są na obu skrzydłach tryptyku. Na prawym – widzimy pochód zbawionych wstępujących do raju; zmierza on po kryształowych schodach ku bogato zdobionej bramie, symbolizującej Miasto Boże – zapowiedziane w objawieniu Janowym Nowe Jeruzalem. Spoza otwartych podwoi bije blask złotego światła, tego samego, którego łuna unosi się nad postacią Wielkiego Sędziego i kręgiem apostołów w scenie głównej. Zbawionych wita Święty Piotr – zastępca Chrystusa na ziemi. Symbolizuje to przynależność sprawiedliwych do Chrystusowego świata.
     Lewe skrzydło tryptyku zawiera obraz piekła, ściślej zaś obraz potępionych strącanych w piekielne otchłani. Memling namalował lawinę skłębionych ciał o rozpaczliwie otwartych ustach, niezdolnych jednak wydać krzyku, spadających w przepastną otchłań z wyroku Wielkiego Sędziego. Wszystkie te postacie dostają się w ręce czarnych od piekielnego żaru diabłów. Są to odstręczające swoim wyglądem, niesamowite postacie z koźlimi rogami, o szponiastych stopach, bestie przypominające przerażające psy, potwory o wyłupiastych oczach i skrzydłach ważki czy motyla szalejące z radości, krzywiące usta w błazeńskich uśmiechach. Ich bronią są maczugi, trójzęby, pręty rozżarzone do czerwoności. Zadają nimi cierpienia potępionym. Podczas gdy po prawicy Archanioła orszak wybranych kroczy w niezakłóconym spokoju, po lewicy szaleje ogień pochłaniający spadające w dół ciała.
     Po raz kolejny jest okazja zwrócić uwagę na okoliczność, że wizja apokaliptyczna obejmuje nie tylko porażające obrazy katastrof i cierpień, ale też obrazy szczęścia i błogiego spokoju. Nie jest więc w pełni uzasadnione kojarzenie słowa "apokaliptyczny" tylko z obrazami budzących trwogę zniszczeń i katastrof.
     Uczniom łatwiej będzie spostrzec, że Memling, sięgnąwszy bezpośrednio do Apokalipsy św. Jana nie potraktował zawartej tam wizji końca świata jednostronnie, jako zawierającej tylko obraz gwałtownych zdarzeń i katastrofalnych zniszczeń, w wyniku których po dotychczasowym świecie nie pozostanie przysłowiowy "kamień na kamieniu". Częścią apokaliptycznej wizji jest także, co na ołtarzu niderlandzkiego mistrza jest bardziej nawet niż kataklizm doczesnego świata wyeksponowane, tryumf sprawiedliwych, wstępujących do raju. Apokaliptyczny zatem to nie tylko straszny, przerażający, budzący trwogę i grozę, ale także – optymistyczny, pogodny, promienny. W istocie bowiem apokalipsy zawierały orędzie o nieuchronnym zwycięstwie dobra nad złem, ściślej zaś – o nieuchronnym tryumfie sprawiedliwych, którzy zawierzyli Bogu i równie nieuchronnej zagładzie niesprawiedliwych, stronników Szatana.
     Dokonując analizy utworu Miłosza zwracamy uwagę, że brak w nim jakichkolwiek odniesień do tego wszystkiego, z czym zwykło się przymiotnik "apokaliptyczny" kojarzyć. Co więcej, zawiera on tony lekkie, pogodne, optymistyczne, które zostały już zapowiedziane w tytule, gdzie na zasadzie antytezy zostały zestawione pojęcia budzące skrajnie odmienne skojarzenia – piosenka i koniec świata. Także i obraz końca świata odbiega od tego obrazu, który mamy przd oczami na skutek skojarzenia z przymiotnikiem "apokaliptyczny". Oto bowiem:
W dzień końca świata
Pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji,
Rybak naprawia błyszczącą sieć.
Skaczą w morzu wesołe delfiny,
Młode wróble czepiają się rynny
I wąż ma złotą skórę, jak powinien mieć.
     Życie natury toczy się więc utartym od Stworzenia rytmem: pszczoła szuka nektaru, w morzu igrają rekiny, wróble dzwonią o rynny i wąż jest taki, jak na początku świata. Mamy oto "dzień końca świata", a tu ani znaków wieszczych na niebie, ani grzmotów i błyskawic, ani archanielskich trąb. Co więcej, i życie ludzkie toczy się jak każdego dnia:
Kobiety idą polem pod parasolkami,
Pijak zasypia na brzegu trawnika,
Nawołują na ulicy sprzedawcy warzywa
I łódka z żółtym żaglem do wyspy podpływa,
Dźwięk skrzypiec w powietrzu trwa
I noc gwiaździstą odmyka.
     Jest więc inaczej niż oczekiwali to ci, którzy są przywiązani do tradycyjnego pojmowania końca świata, jako apolitycznej katastrofy, w tradycyjnym rozumieniu tego słowa. A tu tymczasem apokalipsa się dokonuje, a tu życie toczy się normalnie. Przyzwyczajenie jest tak silne, że ci, którzy w dzień końca świata nie doczekawszy się znaków wieszczych "są zawiedzeni", "nie wierzą, że staje się już". I nie będą w stanie uwierzyć, właśnie z powodu siły tego przyzwyczajenia, dopóki życie będzie toczyć się normalnie, dopóki nie zobaczą gromów i błyskawic i dopóki nie usłyszą archanielskich trąb, dopóki
….słońce i księżyc są w górze,
Dopóki trzmiel nawiedza różę,
Dopóki dzieci różowe się rodzą,
 
     Co do przebiegu dnia końca świata, wierzyć należy raczej prorokowi, aniżeli ludzkim stereotypowym wydarzeniom. Także i prorok jest tu zwyczajny, zupełnie "nieproroczy" – to siwy staruszek co w ogrodzie podwiązuje pomidory. To śpiewnie obwieszcza:
Innego końca świata nie będzie,
Innego końca świata nie będzie.
     Codziennie bowiem "staje się już", codziennie bowiem przemijamy. I nie towarzyszą temu znaki wieszcze, ani gromy, ani błyskawice, przemijamy w promiennym słońcu, wykonując codzienne czynności. I to jest nasza "codzienna apokalipsa", nie katastrofa bynajmniej, ale codzienny tryumf życia nad przemijaniem, które choć jest nieuchronne nie jest w stanie doprowadzić wyczerpania sił żywotnych tego świata. My przemijamy, dożywamy wieku, ale i dorastamy do mądrości proroka, ale życie jest niezniszczalne, tak jak w literackiej tradycji apokaliptycznej niezniszczalne jest dobro. W efekcie więc opis apokalipsy u Miłosza sytuuje się na antypodach tradycyjnych wyobrażeń o niej.
     Omawiając utwór Miłosza z uczniami należy przy pomocy powyższych argumentów zwrócić uwagę, że jego optymistyczna wymowa nie jest bynajmniej sprzeczna z przesłaniem utworów zaliczanych do rodzaju apokaliptycznego. Utwory te bowiem, niezależnie od swej katastroficznej otoczki, mają przesłanie jednoznacznie optymistyczne: objawiają przyszłość, w której dobro zwycięża zło, sprawiedliwi, tj. ci, którzy wytrwali przy Bogu, tryumfują nad niesprawiedliwymi, tj. tymi, którzy przeszli na stronę Szatana. I jeżeli ktoś ma się lękać tego co zapowiadają archanielskie trąby oraz znaki na niebie i ziemi, to oni właśnie; sprawiedliwi zostaną wcześniej przez Boga wzięci pod opiekę i przed dziejowymi kataklizmami uratowani. Należy wszakże podkreślić, że Miłosz polemizuje z topiką końca świata, a więc kulturowo zdeterminowanym sposobem jego obrazowania, nie zaś z samym przesłaniem apokalips. Koniecznie należy zwrócić uwagę, że co prawda św. Jan wieszczy zagładę, ale – "wrogim narodom" nie zaś wszystkim ludziom. Dla tych, którzy przy Nim wytrwali Bóg, jak nadmieniłam, przygotował Nowe Jeruzalem, gdzie
"śmierci już nie będzie
Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu
już nie będzie (Ap 21, 4).
     W związku z tym zwrócić należy szczególną uwagę na tę część tryptyku Memmlinga, na którym zobrazowana jest chwała przyjmowanych do Królestwa Niebieskiego. Nie tylko bowiem obraz strąconych do piekieł należy do kategorii obrazów apokaliptycznych. W takich samych kategoriach, by być w zgodzie z przesłaniem apokalips, należy ujmować także tryumf sprawiedliwych. Ten tryumf jest bowiem istotą zdarzeń apokaliptycznych. Miłosz zatem polemizuje z tradycją interpretacji apokalips jako wielkiej hekatomby spowodowanej gniewem boskim, nie zaś z samą apokaliptyczną tradycją literacka, która przede wszystkim niesie optymistyczne przesłanie ostatecznego tryumfu dobra.
     Należy w tym kontekście zwrócić uwagę na moment powstania utworu: tuz po wielkiej dziejowej apokalipsie, jakim była II wojna światowa. Doświadczenie to przekazuje poeta nie bezpośrednio, tkwi gdzieś ono w tkance podskórnej utworu. Odbiorca mający w pamięci fakt, że utwór powstał w 1945 roku i zestawiwszy tę okoliczność z promiennością przedstawionej rzeczywistości, ma prawo interpretować refren "innego końca świata nie będzie" jako wyraz przekonania poety, że pomimo dziejowych katastrof dobro okazuje się niezniszczalne. Kataklizm się przetoczył się niedawno przez cały świat, ale go nie zmiażdżył: natura tętni życiem, staruszek pracuje w ogrodzie, zagrożenia nikt i nic nie odczuwa. Mając w pamięci czas powstania utworu i jego skrajnie realistyczną, wręcz werystyczna, pozbawioną ozdobników poetyckich fakturę – w czym można dopatrzyć się sugestii, że przedstawia on rzeczywistość aktualną – mamy podstawy by odczytać go w następującym porządku: patrzymy oto na świat po apokaliptycznej katastrofie, na świat, który ocalał, na świat będący Nowym Jeruzalem, bo zwyciężyło w nim dobro zawarte w rozigranej naturze, jasnym słońcu i pogodnym optymizmie staruszka (proroka). Nie możemy więc nie wierzyć w dobro, musimy za to pogodzić się z przemijaniem, jedyną możliwą formą "końca świata". W ten sposób odkrywamy zgodność utworu Miłosza z istotnym przesłaniem apokalips, a zarazem spór z ugruntowanym w kulturze sposobem ujmowania i obrazowania "problematyki końca świata", koncentrującym się na katastroficznym jej wymiarze. W istocie, które to przekonanie wyniósł poeta z "czasów pogardy", nie ma takiej katastrofy, która mogłaby zgładzić świat, bowiem dobro jest niezniszczalne, jako, że świat ów, życie, to esencja dobra.
     Taką prawdę przekazywała swoim czytelnikom literatura apokaliptyczna: katastrof powinni bać się tylko niesprawiedliwi, stronnicy Boga zawsze ocaleją, gdyż pozostają pod jego opieką i ochroną. Innymi słowy: świat jest niezniszczalny, bo dobro jest niezniszczalne. Przemijają tylko jego formy, także i my, gdyż przecież, jako ludzkość, jesteśmy jedną z form istnienia tego świata.

Ewa Szymańska

Jeżeli zauważyłeś jakieś nadużycia w prezentacji napisz o tym poniżej i wyślij je do nas:
INFORMACJE O PREZENTACJI

Ostatnią zmianę prezentacji wykonał: Szkolnictwo.pl.
IP autora: 83.21.195.174
Data utworzenia: 2008-09-01 23:49:05
Edycja: Edytuj prezentację.

HISTORIA PREZENTACJI

Szkolnictwo.pl (83.21.195.174) - Prezentacja (2008-09-01 23:49:05) - Edytuj prezentację.





Zachodniopomorskie Pomorskie Warmińsko-Mazurskie Podlaskie Mazowieckie Lubelskie Kujawsko-Pomorskie Wielkopolskie Lubuskie Łódzkie Świętokrzyskie Podkarpackie Małopolskie Śląskie Opolskie Dolnośląskie