Startuj z nami!

www.szkolnictwo.pl

praca, nauka, rozrywka....

mapa polskich szkół
Nauka Nauka
Uczelnie Uczelnie
Mój profil / Znajomi Mój profil/Znajomi
Poczta Poczta/Dokumenty
Przewodnik Przewodnik
Nauka Konkurs
uczelnie

zamów reklamę
zobacz szczegóły
uczelnie
PrezentacjaForumPrezentacja nieoficjalnaZmiana prezentacji
Pielgrzymowanie - czasem powrotu

 

 

"Coraz więcej Ciebie
bo powietrze przejrzyste między ulewami..."
J. Twardowski Noc

O Pieszej Pielgrzymce Krakowskiej na Jasną Górę po raz pierwszy usłyszałam w tym roku, w czasie wakacji. Moje urlopowe plany skonkretyzowały się w postaci podróży do Bułgarii, pobytu nad Morzem Czarnym i fascynującej wycieczki do tureckiego Stambułu. Wróciłam do domu naergetyzowana słońcem, morzem, orientem i egzotyką.

Któregoś dnia - a było to tuż po powrocie do domu - zadzwonił telefon. Jakże się ucieszyłam, kiedy w słuchawce usłyszałam głos dawno nie widzianej, ukochanej przyjaciółki z Gdańska. Zadzwoniła z zaproszeniem na Pieszą Pielgrzymkę Krakowską na Jasną Górę. Beatka (przyjaciółka "pozyskana" na całe życie jeszcze w czasie studiów polonistycznych) nie musiała mnie długo zachęcać do włączenia się w pielgrzymowanie. Byłam spragniona nie tylko "smaków" metafizycznych, ale też rozmów z najwierniejszą przyjaciółką, z którą ostatnio widziałam się przed dwoma laty. Z entuzjazmem wysiadałam z autobusu na dworcu w Krakowie.

Następnego dnia po uroczystej Mszy Św. na Wawelu, celebrowanej przez arcybiskupa metropolitę krakowskiego, kardynała Franciszka Macharskiego, wyruszamy na szlak pielgrzymki. Trudno oddać słowami siłę emocji i wzruszenia, które nieposkromionymi falami przelewają się przez gardło, plecy i bezbronne przeguby dłoni. Widok tłumów zalegających dziedziniec Wawelu, radość i uduchowienie bijące z twarzy tak licznie zgromadzonych pielgrzymów sprawiają, że odnajdujemy w sobie najcieplejszą cząstkę dzieciństwa. Z tysięcy piersi wyrywają się westchnienia i szepty modlitwy oraz słowa wspólnie intonowanych pieśni. Kiedy świat pogrąża się w chaosie, kiedy miliony ludzi traci nadzieję i wiarę w sens życia, bo nie są w stanie samotnie walczyć z brutalnością świata i wszechogarniającą destrukcją, tutaj, w sercu Krakowa, dusze pątników szykujących się do drogi zapalają się ognikami Niewyrażalnego. Niepostrzeżenie między obcymi sobie ludźmi rozprzestrzenia się poczucie wspólnoty i kojącej świadomości, że Dobro należy pielęgnować i wierzyć w nie na przekór wszystkiemu. Dobiegają do nas głosy w różnych językach - czeskim, włoskim, angielskim itd. Okazuje się, że wśród 15 grup jest grupa włoska, grupa czeska, ale tez wielu Amerykanów porozrzucanych po różnych grupach. Nasze pielgrzymowanie splotło się z grupą szóstą , od lat związaną z niezwykłym przewodnikiem, księdzem profesorem Grzegorzem Rysiem. Konferencje księdza profesora stanowią wyjątkową okazję, by delektować się (w pełnym tego słowa znaczeniu) głęboką treścią słów Pisma Świętego. O wielkości Szekspira kiedyś napisano: Czapki z głów, panowie! Kiedy wsłuchiwałam się w słowa konferencji księdza Rysia, to powiedzonko nabierało nowego znaczenia. Wiele chrześcijańskich wartości można odkryć na nowo, na kwestie etyki i człowieczeństwa spojrzeć z głębszej perspektywy. Podążanie wśród pątników i podążanie za tokiem rozważań księdza profesora to duchowe atuty pielgrzymowania wraz z grupą szóstą. Nasz przewodnik to duchowny obdarzony chłopięcym urokiem, naturalnością i poczuciem humoru. Przekonujemy się o tym na każdym kroku: słuchając konferencji pełnych autentyzmu i oryginalnych, często żartobliwych dygresji księdza czy też obserwując jego heroiczne zmagania na boisku podczas meczu księża kontra bracia zakonni i klerycy. Notabene takie mecze stały się już tradycją krakowskiej pielgrzymki. Podczas tzw. Pogodnego Wieczoru duchowy przewodnik "szóstki" zaskoczył nas kabaretowym i muzycznym talentem - moje serce podbił brawurowym wykonaniem Samby Sikoreczki. Cudnie śpiewa, cudnie gra na gitarze, cudnie opowiada iście góralskie kawały! Hej!

Pora by przedstawić przynajmniej niektórych pielgrzymów, którzy zaskarbili sobie naszą największą sympatię i przykuli uwagę jakimś charakterystycznym gestem, zachowaniem, sympatyczną "wpadką" itp.

Asia. Emanująca śmiechem istota z Elbląga. Ulubiony pielgrzymkowy strój wieczorowy: pluszowa różowa piżama kojarząca się z Kubusiem Puchatkiem. Przezwiska pielgrzymkowe: Pluszak, Puszysta, ŚmiechuChichu.

Basia. Maleńka istotka z Krakowa, krucha, drobna, ale wielki człowiek - z krakowską pielgrzymką pielgrzymuje bodajże po raz 17-y; zna kilka języków (niemiecki, włoski, angielski [szlifuje], aktualnie uczy się hebrajskiego), wychowała dwie córki; wiecznie roześmiana podróżniczka i pasjonatka życia. Pielgrzymkowe przezwisko : Perełka. Ulubione pielgrzymkowe powiedzonko, cyt.: Pierdu, pierdu, a walizki odjechały... (frazeologizm prawdopodobnie pochodzący z Poznańskiego). To tak a propos porannego oddawania bagaży i plecaków - np. o godz. 4.15 lub 5.20 - oraz codziennego wymarszu pielgrzymki z noclegu (z reguły 5.30).

Ksiądz Bogdan z Arras. Początkowo wzięłyśmy księdza Bogdana za Francuza. Faktycznie, od 12-u lat pracuje we Francji, właśnie w Arras, ale z pochodzenia jest oczywiście Polakiem. Pięknie spowiada, pięknie podtrzymuje na duchu, , pięknie prezentuje się w wianku. Trzeba tu wspomnieć o pewnej tradycji, związanej z krakowską pielgrzymką - jest taki zwyczaj, że jeśli ktoś wędruje z tą pielgrzymką pierwszy raz, na ostatnim postoju przed wejściem na Jasną Górę w ramach chrztu pierwszaka otrzymuje wianek upleciony z polnych kwiatów oraz traw, nakłada go na głowę i tak wyróżniony wchodzi na Jasną Górę. Wianki składa się u stóp Matki Boskiej. Piękne fioletowe kwiaty w wianku ks.Bogdana cudnie harmonizowały z głębokim błękitem oczu księdza.

Ojciec James z Filadefii. Tak jak Perełka (Basia) z wyglądu jest kruchy, delikatny, a przy tym to człowiek obdarzony niezwykłą żarliwością w wyrażaniu swoich refleksji. Z naszą pielgrzymką wędruje po raz drugi. Połknął bakcyla! Mieliśmy okazję wysłuchać konferencji księdza Jamesa. Porwały nas żarliwość, autentyzm i refleksyjność tego wykładu. Jako polonistki (skrzywienie zawodowe) zwróciłyśmy uwagę na klarowność myśli i przejrzystość kompozycji konferencji.

Zaletą pielgrzymki jest m.in. to, że tuż po konferencji, niemal na gorąco, można przedyskutować z autorem własne spostrzeżenia, pytania, wątpliwości. Perełka była naszym pośrednikiem. W końcu doskonale zna język włoski, a okazało się, że ojciec James świetnie włada tym językiem. Warte uzmysłowienia jest nasze spostrzeżenie, że duchowość ks. Jamesa doskonale wyrażała się w jego uśmiechu. Nie znam j. angielskiego (to jeden z moich kompleksów), ale nie potrzebowałam słów, bo uśmiech okazał się w tym przypadku cudownym, pełnym ekspresji wyrazem porozumienia. "Szarą eminencją", niemal nieodłącznym towarzyszem ks.Jamesa, funkcjonującym jako tłumacz księdza, okazał się Jacek. Dzięki świetnemu tłumaczeniu konferencji i wielu innych wypowiedzi ks.Jamesa słowa amerykańskiego duchownego z lekkością przenikały do mojego serca i mojej świadomości. Ponadto obaj stanowili doborowy tandem: ks.James - malutki, kruchy chudzinka, brat Jacek - smukły, wysoki i wyrastający ponad tłum pielgrzymów. To jeden z paradoksów relacji międzyludzkich. I jeszcze jedno wspomnienie zachowane w stop klatce mojej pamięci. Zmagania ojca Jamesa i brata Jacka z materią językową podczas tzw. Pogodnego Wieczoru, kiedy malutki James postanowił opowiedzieć kawał. Wydawałoby się - nic prostszego! Tylko jak przetłumaczyć zabawne miny, gesty, dźwięki i odgłosy artykułowane przez rozbawionego swoją anegdotką Amerykanina, aby w pełni oddać sens komizmu sytuacyjnego, językowego i domyślnego ( często wyrażonego poprzez subtelne aluzje)??? Pewnie dlatego w puencie anegdoty - zamiast Poncjusza Piłata - nieoczekiwanie dla słuchających pojawiła się postać ...Pilota (?), polota(?), ...Piłata...??? A i tak było przezabawnie!!!

Jasiek. Przesympatyczny właściciel długich, puszystych, rudych włosów. Dołączył do pielgrzymki przedostatniego dnia, ale rude ciepło jego kucyka i gitarowe wsparcie dzielnej "grupy muzycznej" zadomowiły się na szlaku w sposób naturalny.

Brat Adam. Najstarszy uczestnik pielgrzymki w naszej grupie, na którego spoglądałyśmy z podziwem i szacunkiem. Nie poddał się zmęczeniu i mimo podeszłego wieku wytrwał do końca.

Budowanie duchowości pielgrzymkowej to bardzo złożony proces. To przede wszystkim możliwość współistnienia z ludźmi poszukującymi Transcendencji, wśród których odzyskuje się wiarę w Dobro, Piękno, Radość i Człowieczeństwo. Konstruktywna modlitwa i refleksja inspirowana przemyślanym, głębokim komentarzem księdza przewodnika, śpiew - spontaniczny, pełen pasji, entuzjazmu, który w chwilach uniesienia staje się najpiękniejszą modlitwą. Budująca liturgia, szczególnie celebrowana w scenerii milczących skał, gór czy ruin zamków rozsypanych po Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, tuż po ulewie i burzy, kiedy strumyczki słońca dyskretnie przesączają się przez zasypiające łachmany poburzowego nieba. Śpiew... najbardziej rozśpiewaną grupą pielgrzymkową okazuje się "siódemka", grupa prowadzona przez braci franciszkanów, pękająca w szwach od tłumu młodzieży: gimnazjalnej, licealnej, akademickiej oraz tej starszej i najstarszej. Z radością słuchamy ich spontanicznego śpiewu, spotęgowanego mocą dźwięków skrzypiec, gitar i tamtamów bębnów. Młodzi "od franciszkanów" w śpiewaniu wyrażają całych siebie, najgłębsze struny swych dusz; śpiewają bowiem ich dłonie, stopy, kolana, plecy, biodra, włosy, aż "motyle" najbarwniejszych, najbardziej soczystych emocji co chwila przysiadają na plecach, ramionach, policzkach i dłoniach pozostałych pielgrzymów. Nie sposób usiedzieć w miejscu. Niewidoczne skrzydła stóp i dłoni zrywają się do lotu, wszystkich ogarnia metafizyczne orbitowanie dusz i ciał. Znikają bariery - pokoleniowe, językowe, narodowe, zawodowe, społeczne, materialne. Wszyscy stajemy się jednością, napełniającą dusze niewyrażalnym poczuciem wewnętrznej pełni. To rzadkie chwile, niemal niemożliwe do pochwycenia w realiach codziennych zmagań z życiem i złem świata. Tutaj stają się rzeczywistością, która poddaje się uniwersalnemu zaklęciu carpe diem oraz przekonaniu, że Bóg jest Miłością.

Tradycją pielgrzymki krakowskiej są coroczne koncerty franciszkańskich muzyków, na które ściągają wszyscy pielgrzymi. Muzyce, radości, śpiewom i tańcom nie ma po prostu końca. Wyciszenie można znaleźć przede wszystkim we wspólnej modlitwie, w zasłuchaniu się w słowa księdza przewodnika, ale także kontemplując "rajskie widoki", w które obfituje Jura Krakowsko-Częstochowska. Wokół otaczają nas góry, skaliste wzniesienia, gdzieś na horyzoncie majaczy słynna skalista Maczuga Herkulesa. Serce się raduje, kiedy oczy chłoną tyle imponujących arcydzieł stworzenia. Piękny jest świat... Piękna jest Jura... Stwórca jest wielki.

Z taką świadomością łatwiej jest zmagać się z bólem stóp, pełnych odcisków, pęcherzy, obtarć lub ukąszeń pszczół [takie też się zdarzają], zmęczeniem, niewyspaniem - pobudki przed 5.00 rano, z kurzem i pyłem [gdy jest upalnie], z deszczem i wiatrem [gdy pada i grzmi podczas burzy]. Często pomagają słowa pieśni, jak choćby te zapamiętane z wiersza J.Wąsowskiego:

Nasze wędrowanie, Panie mój.
Nasze upadanie, Panie mój.
Nasze powstawanie, Panie mój.
Twoje miłowanie.
Jesteś dla nas żeglarzy jak gwiazda zaranna,
Tobie śpiewamy radosne Hosanna .
Jesteś dla nas, pielgrzymów, jak burzy ustanie,
Jesteś drogą...

"Pielgrzymka ucieleśnia istotę życia, wędrowania, podążania, aktywnego uczestnictwa w otaczającej nas rzeczywistości" - wiele razy myślałam, medytując wśród innych pątników, niezmordowanie przemierzających kolejne etapy szlaku. Ważnym doświadczeniem stało się dla nas słuchanie intencji, z którymi inni pielgrzymują na Jasną Górę. Z wiarą, że modlitwa i trud pielgrzymowania wyjednają łaskę Matki Bożej dla chorej na raka siostry, dla uzależnionego od alkoholu ojca, dla brata, który stracił sens życia, dla córki, która odwróciła się od swoich rodziców... wymieniać można bez końca. Niemal wszyscy proszą o łaski dla innych, nie dla siebie, niemniej zdarzają się intencje o błogosławieństwo w poszukiwaniu pracy, prośby "o dobrego, wrażliwego męża, dar miłości i macierzyństwa", o ocalenie małżeństwa. Słyszy się również wiele podziękowań: za udane małżeństwo, za łaski w wychowaniu dzieci itp. Wszystkie intencje, czytane przed modlitwą różańcową, elektryzują szczerością, często determinacją, rozpaczą czy też nadzieją, że może... może jednak cierpienie będzie miało swój kres lub objawi się jego ukryty sens, możliwość odważnego niesienia go na swoich wątłych ramionach. Człowiek przestaje myśleć o swoich maleńkich troskach, wsłuchując się w pełne dramatyzmu słowa intencji lub obserwując pielgrzymów przykutych do wózków, bez skargi pokonujących trudy pielgrzymowania.

Budowanie duchowości pielgrzymkowej to bardzo złożony proces... Trudno ująć go w szablon, tym bardziej, że każdy indywidualnie przeżywa to, co dzieje się po drodze, to, co usłyszy od księdza przewodnika, księdza Bogdana, księdza Jamesa i wielu innych duchownych i świeckich pątników, bowiem ów tajemniczy dialog trwa nieustannie i toczy się na wielu płaszczyznach. Warto nie bać się własnych emocji, lęków, oczekiwań, nadziei, zwątpień... Warto stanąć z nimi oko w oko. Warto i z nimi podjąć dialog. Pielgrzymka daje taką możliwość. Sześć dni skupienia, medytacji, refleksji, radości, emocji. W realnym życiu, kiedy walka o przetrwanie, o pracę pochłania niemal całą życiową energię, na takie chwile twórczego zamyślenia nie znajduje się czasu. I gubi się w sobie człowieka.

Czas pielgrzymki może być czasem powrotu, czasem zatrzymania, czasem ocalenia, zanurkowania w siebie - zatem czasem poszukiwania. Poszukiwania Człowieka. Boga. Sensu. Wartości. Wiary. Kolorów. Wypełnienia. Każdy tu może dopisać własne motto swojego pielgrzymowania. Pielgrzymka uświadamia, że łatwiej jest podążać z celem (mottem) niż bez celu... Mamy nadzieję, że nie zabrzmiało to górnolotnie.

Cenne jest zmęczenie na końcu pielgrzymki. Dało się z siebie wszystko, wypluło się z siebie wszystkie siły - jak mityczny Syzyf, ale po to, by odnaleźć siłę ze skały, siłę wewnętrzną, która pozwala "podnosić kamienie", głazy rozpaczy na pozór nie do udźwignięcia (zob. A. Camus Mit Syzyfa).

Jasna Góra pogrąża się w cieniu nocy. Msza Św. zakończyła się eksplozją radości, śpiewu i tańca tysięcy pielgrzymów. Był śmiech i były łzy. Pora wracać do rzeczywistości. Jeszcze tylko krótkie pożegnanie z księdzem przewodnikiem. Znajdujemy go stojącego spokojnie wśród bagażowej zawieruchy. Ktoś biegnie, ktoś krzyczy, ktoś inny gorączkowo szuka w tłumie swojego plecaka. Przecież za chwilę odjeżdża autobus, a miejsce do Krakowa już opłacone. Popielgrzymkowy zgiełk. Wokół sceny pożegnania. Podchodzimy do księdza profesora. Nagle uciekają nam długo przygotowywane w myślach słowa podziękowania. Patrzymy w twarz naszego przewodnika. Dopiero teraz z całą wyrazistością dostrzegamy niewyobrażalne zmęczenie, wypisane na jego twarzy. Patrzymy na księdza profesora, naszego duchowego przewodnika, mistrza, a dostrzegamy człowieka, który niemal słania się ze zmęczenia. Kiedy po krótkim podziękowaniu raczej stwierdzamy niż zapytujemy: "Ksiądz jest chyba bardzo zmęczony...", słyszymy z trudem wypowiedziane, wydobyte jakby spod ziemi, jednosylabowe słowo:... "No...". I czekamy, że może za chwilę padnie jeszcze sakramentalne "Hej!!!", ulubione powiedzonko księdza Rysia.

W końcu odchodzimy z nadzieją, że może nie zaprzepaścimy heroicznego trudu, który ks. Ryś włożył w pracę nad Człowiekiem ukrytym gdzieś w każdym z nas...

mgr Jolanta Chrostowska
Zespół Szkół Ogólnokształcących Nr 1 w Olsztynie

Jeżeli zauważyłeś jakieś nadużycia w prezentacji napisz o tym poniżej i wyślij je do nas:
INFORMACJE O PREZENTACJI

Ostatnią zmianę prezentacji wykonał: Szkolnictwo.pl.
IP autora: 83.21.195.174
Data utworzenia: 2008-09-01 23:47:23
Edycja: Edytuj prezentację.

HISTORIA PREZENTACJI

Szkolnictwo.pl (83.21.195.174) - Prezentacja (2008-09-01 23:47:23) - Edytuj prezentację.





Zachodniopomorskie Pomorskie Warmińsko-Mazurskie Podlaskie Mazowieckie Lubelskie Kujawsko-Pomorskie Wielkopolskie Lubuskie Łódzkie Świętokrzyskie Podkarpackie Małopolskie Śląskie Opolskie Dolnośląskie