Startuj z nami!

www.szkolnictwo.pl

praca, nauka, rozrywka....

mapa polskich szkół
Nauka Nauka
Uczelnie Uczelnie
Mój profil / Znajomi Mój profil/Znajomi
Poczta Poczta/Dokumenty
Przewodnik Przewodnik
Nauka Konkurs
uczelnie

zamów reklamę
zobacz szczegóły
uczelnie
PrezentacjaForumPrezentacja nieoficjalnaZmiana prezentacji
Ignacy Jan Paderewski - życie i działalność

Od 01.01.2015 odwiedzono tę wizytówkę 5695 razy.
Chcesz zwiększyć zainteresowanie Twoją jednostką?
Zaprezentuj w naszym informatorze swoją jednostkę ->>>
* szkolnictwo.pl - najpopularniejszy informator edukacyjny - 1,5 mln użytkowników miesięcznie



Platforma Edukacyjna - gotowe opracowania lekcji oraz testów.



 

 

Rok 2001 ogłoszono rokiem Ignacego Jana Paderewskiego. 29 czerwca minie 60 rocznica śmierci tego niezwykłego człowieka - pianisty, kompozytora, polityka i działacza społecznego. Wielkiego patrioty, ambasadora polskich spraw, artysty, filantropa, wybitnego męża stanu. Mimo iż większość życia spędził za granicą, miał prawo powiedzieć: "poświęciłem życie dla Ojczyzny, (...) to ona wezwała mnie do służby"[2].

Urodził się w listopadzie roku 1860 na Podolu, w Kuryłówce, małej wsi z dala od cywilizacji. Bardzo wcześnie stracił matkę. Chłopcem i jego siostrą zaopiekował się ojciec - zarządca ziemski, człowiek - jak zanotował w swoim notatniku przyszły kompozytor - niezwykle sumienny i dobry. Lecz rozbudzenie uczuć patriotycznych zawdzięczał innej osobowości, którą los postawił na drodze życia rodziny Paderewskich - wytrawnemu nauczycielowi i wychowawcy, powstańcowi 1830 roku, Michałowi Babińskiemu.

Pierwsze wspomnienia Paderewskiego, które splatają się z losem ojczyzny, sięgają powstania styczniowego, kiedy to ojciec dostał się do więzienia i dopiero po roku odzyskawszy wolność mógł podjąć obowiązki rodzica. Opiekę nad rodzeństwem w czasie nieobecności ojca przejęła ciotka, zabierając oboje dzieci do oddalonych ok. 100 km. od Kuryłówki Nowosiółek. Nie był to okres, do którego chętnie wspomnieniami chciał wracać przyszły społecznik i mąż stanu. Czuł się osamotniony i smutny: "byłem jedynym chłopcem. Nie miałem żadnych towarzyszy zabaw"- skarży się jeszcze po latach[2]. Na szczęście już od najmłodszych lat pociągała go muzyka i fortepian. To zainteresowanie pozwoliło częściowo łagodzić poczucie osamotnienia: "zacząłem grać - co prawda tylko jednym palcem, próbując wygrywać melodie, (...) kiedy miałem 4 lata, próbowałem używać już wszystkich palców" [1]. Nic dziwnego, że - jak sam wyznaje - wolał improwizować niż ćwiczyć, dodając jakby na usprawiedliwienie: "nie wiedziałem bowiem i jak należy ćwiczyć"[2].

Powrót ojca z więzienia nie od razu zmienił cokolwiek w postrzeganiu świata przez syna powstańca. Nastąpiło to nieco później, kiedy chłopiec liczył już osiem lat. Wydarzeniem, które przyniosło całkowitą odmianę losu chłopca, było powtórne małżeństwo ojca przyszłego wirtuoza. Wraz z założeniem nowej rodziny powiększyła się znacznie liczba jej członków. Liczne grono ze strony matki-macochy wypełniło lukę w najbliższym otoczeniu ośmiolatka, a przeprowadzka i życie w nowych warunkach dopełniły reszty. W tym właśnie czasie pojawia się na drodze przyszłego pianisty wspomniany już wychowawca i nauczyciel domowy Michał Babiński. Jego to pieczy powierzono nauczanie domowej młodzieży.

Postać pierwszego nauczyciela wspomina Ignacy Paderewski z dużą życzliwością: "Cały swój czas i serce poświęcał naszej edukacji, a przede wszystkim mnie. Znał doskonale francuski, zakres jego wiadomości z innych dziedzin był wyjątkowo duży (...). Jemu to w znacznej mierze zawdzięczam uczucia i dążenia patriotyczne, stale je bowiem rozniecał "[2].

Nie uszły również uwadze rodzica zainteresowania muzyczne syna, nad których rozwojem i doskonaleniem czuwać miał nowo przyjęty nauczyciel muzyki. Niestety - jak sam wyznaje przyszły wirtuoz - wybór pedagoga nie był chyba najwłaściwszy, gdyż mały Ignaś w dalszym ciągu nie wiedział "jak należy ćwiczyć" [2], aby wysiłkowi towarzyszył oczekiwany postęp.

Właściwa edukacja muzyczna miała się spełniać dopiero w stolicy, dokąd wyjeżdża jako dwunastolatek. Zostaje przyjęty do Instytutu Muzycznego, gdzie pracuje jako pilny uczeń pod kierunkiem profesorów R. Strobla, J. Janothy, i P. Schlőzera. W tym czasie zetknął się również z Edwardem Kerntopfem - znanym fabrykantem fortepianów. Spotkanie to rozwiązało wiele życiowych problemów chłopca. Dzięki Kerntopfowi nowo przyjęty do konserwatorium uczeń nie tylko stał się właścicielem niedrogiego instrumentu, ale również znalazł oparcie w nowo poznanej rodzinie, która - jak pisze po latach - stała się dla niego jakby drugim domem.

Choć początki edukacji w Warszawie nie szczędziły Paderewskiemu wielu rozczarowań, nauka dawała satysfakcję. Przyszły mistrz miał bowiem "ogromną łatwość pojmowania" wszelkich zawiłości przedmiotów muzycznych, i teoria harmonii, kontrapunktu i kompozycji nie sprawiały mu żadnych trudności [2]. Mimo to profesorowie "wszyscy oni byli jednak zdania, że będzie ze mnie kompozytor, a nie pianista" - mówi po latach [2].

Znacznie gorzej układały się relacje między uczniem a gronem profesorskim. Za krnąbrność i niesubordynację groziło mu nawet usunięcie ze szkoły. Szczęśliwie jednak udało się wynikłe z takiej postawy zagrożenia zażegnać - co więcej, po zdanym doskonale w roku 1878 egzaminie dyplomowym uzyskuje w tejże uczelni propozycję objęcia klasy fortepianu jako nauczyciel. Dzień ten stał się jakby cezurą na jego drodze zawodowej - po latach wraca wspomnieniem do przeżycia, które na trwale zapadło w jego pamięci: "Gdy już wręczono mi dyplom (...), Ojciec był zdumiony i przytłoczony radością. Świadectwo moje było najlepsze ze wszystkich. A potem grałem (...) Koncert Griega z orkiestrą. (...). Serca nas wszystkich ogarnęło uczucie szczęścia" [2].

W tym czasie powstają również pierwsze utwory młodego kompozytora. Należą do nich "Valse mignonne", "Impromptu", "Preludium i kaprys", "Menuet g-moll" i trzy utwory na fortepian [4].

Rok 1880 przyniósł młodemu mistrzowi nowe szczęście, ale równocześnie i osobistą tragedię. Poślubił studentkę Instytutu Muzycznego, młodziutką Antoninę Korsakównę: "Miałem własne małe ognisko domowe i byłem szczęśliwy" - czytamy w jego zapiskach [2]. Niestety, nie dane mu było cieszyć się długo tym darem losu - oto umiera jego towarzyszka życia, pozostawiając wydanego na świat osieroconego synka. Samotność, jaka ponownie wdziera się w życie tych dwojga, jest tym uciążliwsza dla ojca, że następuje po krótkim epizodzie szczęścia. Nic dziwnego, że coraz częściej nuta skargi przewija się w jego pamiętnikowych zwierzeniach: "i znów stanąłem wobec nowej zmiany, znów samotnie musiałem iść w przyszłość" [2].

Ucieczką od owych bolesnych przeżyć stać się miała zapewne decyzja wyjazdu do Berlina, którą podjął w roku 1881. Jak w czasach dzieciństwa, tak i teraz muzyka miała być panaceum na smutek i uczucie osamotnienia. Postanowił studiować kompozycję u profesorów F.Kiela i H.Urbana: "Szedłem naprzód, niekiedy po omacku, w stronę wielkiego świata - świata sztuki" [2].

W Berlinie miało miejsce zdarzenie, które wpłynęło na obranie przez Paderewskiego kariery pianisty. Został zaproszony na obiad, w którym uczestniczył też Artur Rubinstein. Spotkanie to odbyło się w domu znanego wydawcy - Hugona Bocka, który wypowiadał się bardzo przychylnie o kompozycjach polskiego pianisty. Rubinstein poprosił, aby Paderewski je zagrał. Wysłuchawszy, powiedział: "powinien pan dużo więcej sam grać. Ma pan wrodzoną technikę i mógłby pan - jestem tego pewien - zrobić wspaniałą karierę jako pianista" [2].

Jeszcze jedna osoba przyczyniła się do tego wyboru. Była nią Helena Modrzejewska, której sądy również w dużym stopniu zaważyły na wyborze nowej drogi. Niejednokrotnie zachęcała Paderewskiego do realizowania się w tym kierunku: "powinien Pan już wreszcie rozpocząć karierę pianisty. Nie wolno panu dłużej zwlekać" [2]. Sławna aktorka pomogła mu też zorganizować wspólny występ w Krakowie, z którego dochód dał młodemu artyście możliwość wyjazdu do Wiednia i realizację marzenia - dalszych studiów u Teodora Leszetyckiego, największego wówczas autorytetu w dziedzinie pedagogiki pianistycznej.

Nauka pod kierunkiem Leszetyckiego zaowocowała udanym debiutem Paderewskiego w Wiedniu w roku 1887, zapoczątkowując zarazem jego wielką europejską i światową karierę wirtuoza.

Wkrótce po wiedeńskim sukcesie Paderewski odbywa swoje pierwsze tournée koncertowe, obejmujące Francję, Belgię, Anglię, Holandię i Niemcy.

Pierwszy recital w Paryżu odbył się w marcu roku 1888. "Sala była przepełniona, a publiczność tak rozentuzjazmowana, że po zakończeniu właściwego programu przez godzinę zmuszano mnie do bisowania (...) , śmiało mogę powiedzieć, że odniosłem ogromny sukces. Trudno mi było w to uwierzyć po tylu zwątpieniach i obawach" [2].

To ogromne powodzenie całkowicie - jak widać - zaskoczyło młodego pianistę i zobowiązywało do tym gorliwszej pracy. Poczuł bowiem odpowiedzialność wobec siebie i swoich słuchaczy, za rozwój umiejętności na drodze, którą obrał. Był świadomy ceny tej decyzji: "wkraczam na drogę krzyżową", jak sam określa podjęte zadania [2]. I rzeczywiście, rozpoczęły się lata żmudnej pracy i nierzadko udręki: "Bezpośrednio po debiucie z błyskawiczną szybkością zażądano drugiego koncertu, a ja nie miałem nic opracowanego" [2]. Powraca zatem do Wiednia, do Leszetyckiego, aby pracować nad nowym repertuarem.

W okresie Wystawy Światowej w Paryżu w roku 1889, znowu występuje w stolicy Francji oraz innych miastach francuskich. Miał tam możność poznania tak wielkich muzyków epoki, jak Charles Gounod, Camil Saint-Saëns i wielu innych, a także śpiewaków, malarzy, rzeźbiarzy, poetów, pisarzy i aktorów. "Widziałem i spotykałem ich wszystkich - wzbogacili i rozszerzyli mój widnokrąg (...). Jednak życie moje było ciężkie, gdyż poza pracą nic nie przedstawiało dla mnie istotnego znaczenia. Do upragnionej kariery szedłem krok za krokiem, wolnymi i nieraz bolesnymi etapami" [2].

Występy na koncertowych estradach Francji nie zawsze zaspokajały ambicje Mistrza. Artysta podchodził jednak do tych małych klęsk z poczuciem humoru. Tak, między innymi, opisuje finał koncertu w Tours, w którym na zmianę z pianistą występowali śpiewacy oraz lubiany, popularny aktor : "sala szalała. Szalała do tego stopnia, że gdy zaraz po ich występie zjawiłem się na estradzie, nie zwracano na mnie żadnej uwagi" [2].

W maju roku 1890 wyrusza Paderewski na tournée do Anglii. Pierwszego recitalu nie ocenia jednak zbyt wysoko - dotknęła go bowiem krytyka Bernarda Shawa. Ale nie mógł to być zły występ, skoro już 2 czerwca gra na specjalne zaproszenie królowej Wiktorii. Królowa tak opisuje to wydarzenie w swoich notatkach: "słuchałam Paderewskiego. Gra tak przecudnie, z taką siłą wyrazu i głębokim uczuciem" [1].

Pobyt w Anglii owocuje zawarciem wielu nowych przyjaźni w świecie arystokracji, polityków i artystów. W tym czasie pozuje też znanym malarzom do wielu portretów, poszerza krąg wielbicieli swego talentu i umiejętności technicznych.

Pod koniec roku 1891 zaczynają się gigantyczne podróże z występami po Stanach Zjednoczonych. Pierwszy wyjazd do Ameryki nie był łatwy, ale upragniony, co podkreśla w swoich zapiskach: "to najważniejsze może w moim życiu wydarzenie, wyjazd do kraju tak bardzo bliskiego memu sercu, jakby drugiej ojczyzny" [2].

Zorganizowaniem pierwszych koncertów zajęła się znana amerykańska wytwórnia fortepianów Steinway, a pianista zobowiązał się grać w Stanach tylko na instrumentach tej marki. Warunki postawione przez firmę były trudne: na początek, seria trzech występów z orkiestrą w Nowym Yorku. W ich program, obok koncertów fortepianowych, został włączony szereg utworów solowych. Wymagania olbrzymie, którym nie podobna było sprostać:

"W Europie w ciągu całego sezonu nie miałbym sposobności grać aż 6 koncertów. Byłoby to niezwykłe. Tu żądano, abym zagrał je wszystkie w ciągu jednego tygodnia (...). Byłem bliski obłędu (...), jednak odważnie zabrałem się do pracy i zacząłem ćwiczyć". Nie brak było również innych utrudnień. "Okazało się bowiem, że nie mogę ćwiczyć w hotelu. Musiałem ćwiczyć w magazynie fortepianów" [2].

Już pierwszy występ 17 listopada 1891 roku stał się zapowiedzią późniejszej, rewelacyjnej kariery. Recenzent "The New York Herald" pisał: "Ignacy Jan Paderewski (�) wczoraj wieczorem grał po raz pierwszy. Odniósł sukces, jaki mógłby upoić każdego innego artystę na jego miejscu" [1].

Po Nowym Yorku oklaskują go: Boston, Chicago, Filadelfia, Nowy Orlean, San Francisco. Tournée trwa sześć miesięcy. Okres ten wypełnia około 120 koncertów i recitali. Sukces ma jednak swoją cenę. "Oznacza on bezustanne i ciągłe ćwiczenia. W owym okresie zdarzało mi się pracować po 17 godzin na dobę. Jedną godzinę przeznaczałem na posiłki, a sześć na sen. Była to ciężka praca, a skutki tych nadludzkich wysiłków odczuwałem nie tylko wtedy, ale i kilkadziesiąt lat później (...). Sukcesy pochlebiały mi i zachęcały do dalszej pracy, ale (...) bardzo cierpiałem fizycznie. Ból w ramieniu i prawej dłoni stale się wzmagał" [2]. Powodem była pewna wada fortepianów Steinwaya, które wymagały ze strony grającego dużego wysiłku. A pomimo zapewnień firmy zwlekano z obiecywanymi zmianami konstrukcyjnymi w instrumencie. Do tych trudności dołączyły się jeszcze niedomagania fizyczne: nadwerężenie i naciągnięcie kilku ścięgien w ramieniu i poważne uszkodzenie palca. Mimo iż stan był groźny, Ameryka została podbita.

Po wyczerpującym tournée pianista wraca do Europy. Kłopoty finansowe zmuszają go jednak do dalszego koncertowania pomimo nie najlepszej formy. Przygotowuje też następny wyjazd do Stanów, podczas którego zatrzymuje się dłużej w Chicago, gdzie koncertuje podczas Targów Światowych w maju 1893 roku. W lecie, wyczerpany fizycznie, wyjeżdża do Normandii razem z synem, siostrą i kilkorgiem najbliższych przyjaciół. Podczas odpoczynku podejmuje zaniedbaną przez liczne podróże koncertowe twórczość kompozytorską. W krótkim czasie powstaje "Fantazja polska" na fortepian i orkiestrę. Jej prawykonanie odbywa się w tym samym roku 1893. Następne lata, do roku 1897, to nieustanne podróże koncertowe po Europie i całej Ameryce - od Atlantyku po Pacyfik, gdzie daje setki koncertów i recitali.

Cechą pianistyki Paderewskiego było nie tylko uwydatnianie walorów wirtuozowskich wykonywanego utworu, ale i pogłębienie strony emocjonalnej dzieła. Do historii przeszedł głównie jako fenomenalny pianista, który stworzył indywidualny styl wykonawczy silnie oddziałujący na współczesnych mu wirtuozów, zwłaszcza w zakresie interpretacji dzieł Chopina W swoich programach poświęca dużo miejsca jego utworom. Otrzymując wielkie honoraria, przeznacza pokaźne sumy na nagrody w konkursach dla utalentowanych młodych kompozytorów. Daje też wiele koncertów na cele dobroczynne.

Zajęty ciągłymi podróżami nie zapomina jednak o kraju rodzinnym. W drodze na tournée po Rosji w roku 1899 zatrzymuje się w Warszawie, gdzie jest owacyjnie witany. Jego przyjazd wywołuje ogromną radość i dumę z osiągnięć artystycznych sławnego już rodaka, ożywia nadzieję na odzyskanie niepodległości. Wszystkie pieniądze uzyskane z koncertów przeznacza Paderewski na cele charytatywne, angażuje się w budowę Hotelu Bristol, który staje się wizytówką stolicy, funduje konkursy - kompozytorski i dramatyczny, przystępuje do spółki budującej Filharmonię warszawską.

Na przełomie wieków jest u szczytu sławy, stając się uosobieniem wirtuoza. Na to ogromne powodzenie miały też wpływ jego walory towarzyskie, niezrównany dar słowa, błyskotliwość umysłu, niezwykły urok osobisty, a także malowniczość sylwetki. Artysta "z głową w płomieniach" był nie tylko doskonałym wykonawcą, podziwianym pianistą, ale i wielkim autorytetem wśród elit kulturalnych.

W styczniu roku 1901 kończy operę "Manru", nad którą pracował ponad dwa lata. Był zadowolony: "muszę przyznać, że rzadko kiedy pracowałem z takim zapałem i przyjemnością" - wyznaje po latach [1]. Prapremiera "Manru" odbyła się w Dreźnie w maju 1902 roku, a już w czerwcu grano ją we Lwowie i Krakowie. W sezonie 1902 roku wystawia ją Metropolitan Opera House w Nowym Yorku. "Manru" była jedynym dziełem scenicznym Paderewskiego, a jego libretto oparte jest na treści "Chaty za wsią" Kraszewskiego.

Do opery tej odnoszono się rozmaicie - entuzjastycznie i niechętnie, prawda zaś leży zapewne jak zwykle po środku. Jest to niewątpliwie wartościowe dzieło, solidnie skonstruowane, nie pozbawione cech indywidualnych. Sam Paderewski tak wypowiadał się o twórczości operowej: "w muzyce absolutna oryginalność nie istnieje w ogóle - decyduje temperament kompozytora. Niepodobna odrzec się metod swych poprzedników. Kiedy geniusz tej miary co Wagner wprowadza lepszą metodę wyrażania idei, trzeba iść za nim" [2].

W roku 1904 artysta koncertuje w Łodzi i Krakowie, potem w Anglii, Niemczech, Australii i Nowej Zelandii. Niestety, zdrowie zaczyna odmawiać mu posłuszeństwa: "Od kwietnia 1905 do końca tegoż roku nie grałem zupełnie (...), w 1906 nie czułem się zdrowy. Gra nie dawała mi żadnego zadowolenia, coś złego działo się z moimi nerwami" [2].

Lekarze zalecili artyście zupełną zmianę trybu życia. Kupuje więc farmę w Szwajcarii, ale ta inwestycja sprawia, że zmuszony jest znowu koncertować.

Muzyka Paderewskiego jest już w tym czasie nagrywana na płyty i tak popularna, że gdyby istniały wówczas listy przebojów, utwory jego zajmowałyby niewątpliwie pierwsze miejsca.

Liczne podróże, występy, owacje, entuzjazm setek tysięcy wielbicieli to jednak za mało, by wypełnić życie Mistrza. Potrzeba służenia Krajowi domagała się stale należnego miejsca w jego jakże już rozległej aktywności. Zawsze wierny ideałom wolnej, niepodległej Ojczyzny, uchodził za wzór i symbol patrioty w najszlachetniejszym znaczeniu tego słowa. Taką jego postawę stale potwierdzały dobroczynne koncerty wspierające potrzebujących rodaków. Dla upamiętnienia 500-setnej rocznicy bitwy pod Grunwaldem, Paderewski ofiarowuje narodowi pomnik króla Władysława Jagiełły i 10 lipca 1910 roku bierze osobiście udział w 3-dniowych uroczystościach związanych ze zwycięstwem polskiego oręża nad zakonem krzyżackim. Pomnik kosztował astronomiczną na ówczesne czasy sumę 360 tysięcy franków, lecz sprawił artyście wielką satysfakcję - "Dzieło powstało z mojej miłości do Ojczyzny", zaś słowa wyryte na cokole pomnika mówiły: "Praojcom na chwałę, braciom na otuchę" [1]. W Polsce, wówczas jeszcze pod zaborami, było to wydarzenie dużej miary, dodawało nadziei i siły przetrwania.

W tym samym 1910 roku jest Paderewski główną postacią w czasie obchodów chopinowskich we Lwowie, gdzie wygłasza słynne przemówienie, które również odbiło się szerokim echem w całym kraju. Te wydarzenia stanowiły pierwsze kroki w kierunku kariery politycznej, z czego pianista zdawał sobie sprawę, traktując nowe zadania jako misję wobec kraju.

Po przerwie w koncertowaniu, spowodowanej złym stanem zdrowia, znowu wyjeżdża na kolejne tournée. Najlepiej czuje się w Anglii, jednak już jesienią 1913 roku płynie ponownie do Stanów Zjednoczonych. Oczekują go tam miłośnicy muzyki i Polonia, której część, w przewidywaniu wojny, szykuje się do walki z zaborcami. Później wyrusza do Afryki Południowej, by wreszcie przez Londyn wrócić do spokojnej Szwajcarii. Cały czas żyje sprawami kraju, wspiera wszelkie poczynania rodaków sprzyjające odzyskaniu niepodległości. Równocześnie ogarniają go niepokoje o zagrożenia, jakie może przynieść wojna, do której przygotowania dają się wyraźnie wyczuwać: "31 lipca 1914 r. w dniu mego patrona zebrali się goście - znajomi i przyjaciele z różnych stron świata. Panowała szczególna atmosfera, niepokój i zdenerwowanie. Byliśmy zdruzgotani straszliwą grozą tej chwili - wojna została wypowiedziana. I dla mnie zaczynała się nowa epoka" [2].

Paderewski zdawał sobie sprawę z wielkiej szansy dla Polski, jaką stwarzał czas, w którym zaborcy stawali przeciw sobie. Lękał się jednocześnie, że "Ojczyzna ucierpi nękana walkami, zaleje ją morze krwi i łez" [2].

Propagował niepopularną sprawę polską również we Francji i Anglii. Razem z Sienkiewiczem organizuje Komitet Pomocy dla Polaków w kraju, którego fundusze miały wspierać rodaków. "W wielkich miastach, gdzie koncertował, miał sposobność stykać się z politykami. Stosunki zażyłej przyjaźni, łączące go z wieloma mężami stanu Europy i Ameryki (...) ułatwiały mu działalność polityczną. W ciągu paru lat zyskał sobie markę eksperta od spraw polskich" [1].

W kwietniu 1915 roku płynie do Stanów Zjednoczonych, gdzie działa z wielkim rozmachem. Wykorzystuje swoją popularność i urok osobisty, apelując do serc Amerykanów. Zakłada Fundusz Pomocy Polskim Ofiarom Wojny. Od 30 maja 1913 do 10 listopada 1918 r. wygłasza 340 przemówień połączonych z koncertami. 6 listopada 1916 roku żona prezydenta Wilsona zanotowała: "nigdy nie zapomnę twarzy Pana Paderewskiego, gdy stał orędując w sprawie swej Ojczyzny. Były na niej ślady wszystkich cierpień i poniżeń jego rodaków" [1].

Pianista przygotowuje dla prezydenta Wilsona raport w sprawie Polski, który miał przybliżyć amerykańskiemu mężowi stanu problematykę naszego kraju i miał niewątpliwy wpływ na jego decyzję: "Powinna istnieć wolna, niepodległa i zjednoczona Polska" [1]. Polonia przyjmuje to oświadczenie ze zrozumiałym entuzjazmem.

W latach 1917-1919 był Paderewski członkiem Polskiego Komitetu Narodowego w Paryżu i jego reprezentantem w Stanach Zjednoczonych. Póki Ameryka zachowywała neutralność, nie można było zwerbować w niej armii do walki z Niemcami. Gdy tylko sytuacja się zmieniła, rozpoczęto rekrutację ochotników. Płomienne apele połączone z koncertem melodii i pieśni żołnierskich wykonanym w 100 rocznicę śmierci Tadeusza Kościuszki, bohatera czczonego zarówno w Polsce, jak i w Ameryce, sprawiły, że powstała armia, która połączona z polskimi oddziałami z Francji i Włoch była większa od Legionów Piłsudskiego. Dowódcą tej armii został generał Józef Haller. Kiedy nadszedł czas przewiezienia żołnierzy polskich do Europy, znowu pomógł jeden z przyjaciół Paderewskiego - minister marynarki Stanów Zjednoczonych: Franklin Roosevelt, przyszły prezydent.

Z końcem wojny Paderewski przyjeżdża do Polski. Po rozmowie z Józefem Piłsudskim, który liczy na jego pomoc w uśmierzaniu międzypartyjnych waśni oraz autorytet dyplomatyczny, przyjmuje w rządzie stanowisko premiera i ministra spraw zagranicznych: "Nie przyszedłem po dostojeństwa, sławę i zaszczyty, lecz aby służyć, ale nie jakiemuś stronnictwu. Stronnictwo powinno być jedno: Polska i temu jednemu służyć będę do śmierci. Żadne stronnictwo z osobna nie odbuduje Ojczyzny - odbudują ją wszyscy. Niech żyją wszystkie stany w narodzie zjednoczone i silne wzajemną zgodą i miłością", mówił podczas przemówienia w Warszawie w roku 1919 [2]. Czyż można się więc dziwić, że właśnie Paderewski stał się jednym z głównych architektów budzącej się do życia po 123 latach niewoli Niepodległej Rzeczypospolitej ?

Przed nowym rządem stanęły ogromne, niemalże niewykonalne zadania. Paderewski walczy o jak najkorzystniejszy kształt granic i podpisuje z ramienia Polski traktat pokojowy w Wersalu. Jego obecność tak charakteryzował amerykański podsekretarz stanu R. Lansing: "uczciwość środków, tak jak uczciwość celów była oczywista w całym jego postępowaniu. Naturalną konsekwencją stosunków z panem Paderewskim było zaufanie w jego szczerość, jednoznaczność i powszechność tego zaufania czyniła go tak wpływowym wśród delegatów na Konferencję Pokojową" [1].

Brak doświadczenia w rządzeniu nadrabiał artysta pracą i doskonałą intuicją. Ksawery Pruszyński pisał o nim: " był jak postać zawleczona w dzieje powieści. W chwili przełomowej zdziałał więcej niż całe narody i armie" [1]. Ataki przeciwników sprawiają jednak, że Paderewski ustępuje ze stanowiska. Jest rozgoryczony, przybity. Opuszcza mieszkanie na zamku królewskim, aby w lutym 1920 roku wrócić do swojej siedziby nad Jeziorem Genewskim. W ten sposób staje się dobrowolnym emigrantem, wręcz osobą prywatną.

Z końcem roku 1921 wyjeżdża ponownie do Ameryki. Początkowo w Nowym Yorku, później na farmie w Kalifornii odpoczywa po trudnym, pełnym napięć i rozczarowań okresie. Rezultatem tych doświadczeń jest pragnienie powrotu do życia artysty.

Niebawem następuje nowa fala podróży. Mistrz koncertuje w Ameryce, Anglii, Szwajcarii, Francji oraz Belgii. W roku 1927 wyrusza na tournée do Australii. Dochody z wielu występów nadal przeznacza na cele dobroczynne - pomoc dla inwalidów wojennych, bezrobotnych, sierot, wspiera kursy dla uczniów szkół muzycznych, budowę sal koncertowych i patronuje wielu innym inicjatywom.

Równie chętnie dzieli się swoimi doświadczeniami pianistycznymi i kompozytorskimi z młodymi, zwłaszcza polskimi muzykami, których zapraszał do swej rezydencji w Szwajcarii. Otrzymując wielkie honoraria, przeznacza pokaźne sumy na nagrody w konkursach dla utalentowanych, młodych kompozytorów. Pracy pedagogicznej poświęca wiele czasu. Zapewnia swoim uczniom oraz ich rodzinom całkowity brak troski o sprawy materialne.

Godne uwagi jest również jego zaangażowanie w działalność edytorską. Był mianowicie redaktorem wydania Dzieł wszystkich Chopina, które przygotował do druku wraz z pianistą J. Turczyńskim i muzykologiem L. Bronarskim w latach 1935-1940. Pytany kiedyś o swoje niezwykłe powodzenie odpowiedział bez chwili wahania, że zawdzięcza je "w 1 procencie talentowi, w 9 procentach szczęściu, a w 90 procentach pracy. Praca, praca, praca, jest największą tajemnicą powodzenia" [6].

Wierność etosowi pracy zaświadczył całym swoim twórczym życiem. Nie ustawał w wysiłkach mimo coraz gorszego stanu zdrowia. Uparcie, po przewlekłych okresach rekonwalescencji podejmuje nowe podróże. Nie pozwalały mu się poddać ambicja i wrodzona duma. Koncerty - pożegnalny w katedrze w Lozannie w 1938 roku i kilka następnych w Londynie, zwieńczyły karierę legendarnego pianisty, którego każde pojawienie się na estradzie publiczność witała spontanicznym powstaniem z miejsc.

Nieustanne dążenie do doskonałości we wszystkich dziedzinach podejmowanych działań potrafili docenić współcześni. Potwierdza to nie tylko entuzjazm słuchaczy, wielbicieli jego muzyki, zaufanie polityków i wszystkich, którym sprawa losu Ojczyzny była bliska, ale również uznanie jego roli przez znaczące ośrodki naukowe. Wiele uniwersytetów nadało mu tytuł doctor honoris causa: Uniwersytet Lwowski - 1912, Yale - 1917, Jagielloński - 1919, Oxford - 1920, Columbia - 1922, Południowo Kalifornijski - 1923, Adama Mickiewicza w Poznaniu - 1924, Glasgow - 1925, Cambridge - 1926.

Wielka żywotność artysty i męża stanu dochodzą po raz kolejny do głosu również w zupełnie nowych warunkach wojennej grozy, gdy Polskę zajęły wojska najeźdźców. Wtedy to, w roku 1940 nie waha się stanąć na czele Rady Narodowej rządu emigracyjnego w Londynie. Odnawia stare i nawiązuje nowe przyjaźnie oraz kontakty z wpływowymi osobistościami, zabiera głos na falach radiowych. Cel jest zawsze ten sam - służba Ojczyźnie.

W lutym 1941 roku odbyły się w Ameryce uroczyste obchody 50-lecia działalności artystycznej Paderewskiego. Otwarcia dokonał osobiście prezydent Stanów Zjednoczonych Franklin Roosevelt. Oto jakimi słowami zwrócił się do dostojnego Jubilata: "Zasłużył Pan w pełni na to, że z wdzięczności za dane nam dzięki Pańskiemu talentowi i zdolnościom - głębokie wzruszenia, nazwano Pana u nas . Wzruszony, kieruję moje najserdeczniejsze życzenia do artysty, do patrioty i gorącego obrońcy wolności, o którą walczył Pan przez całe życie" [4].

W czerwcu 1941 roku udaje się Paderewski, pomimo protestów najbliższych, na Zjazd Weteranów Armii Polskiej. Tam wygłasza swoje ostatnie przemówienie.

Zmarł 29 czerwca 1941 roku. Jego ciało spoczęło 4 lipca w krypcie na cmentarzu zasłużonych Arlington w Waszyngtonie. Stało się tak na mocy decyzji prezydenta Roosevelta, który obiecał, że z chwilą odzyskania przez Polskę niepodległości doczesne szczątki Wielkiego Polaka będą zwrócone Ziemi Ojczystej. Zgodnie z wolą Zmarłego.

Miało się to spełnić dopiero 51 lat później - w roku 1992, kiedy to Stolicy dane było oddać ostatni hołd zasłużonemu Synowi naszej Ziemi. Serce, które darował już wcześniej Polonii, pozostało na zawsze w Ameryce. Przejął Je uroczyście cmentarz amerykańskiej Częstochowy kilka lat wcześniej - w roku 1986 .

Źródła:
1. R. Landau Paderewski, Warszawa 1935.
2. I.J.Paderewski, Pamiętniki, Spisała Mary Lawton. PWM Kraków 1972.
3. J. Kański Przewodnik operowy, PWM, Warszawa 1973.
4. Paderewski. Opr. W. Dulęba, Z. Sokołowska. PWM Kraków 1976.
5. Mała Encyklopedia Muzyki, PWN 1981.
6. E. Ratajczyk, Artysta z głową w płomieniach, "Salon Polski", 2001, nr 3/4
7. A. Dąbrowska, Ciało Polsce, tamże.
8. Film o Ignacym Paderewskim w programie I TVP, 3 maja 2001 r.

Joanna Otlewska
Wrocław

Umieść poniższy link na swojej stronie aby wzmocnić promocję tej jednostki oraz jej pozycjonowanie w wyszukiwarkach internetowych:

X


Zarejestruj się lub zaloguj,
aby mieć pełny dostęp
do serwisu edukacyjnego.




www.szkolnictwo.pl

e-mail: zmiany@szkolnictwo.pl
- największy w Polsce katalog szkół
- ponad 1 mln użytkowników miesięcznie




Nauczycielu! Bezpłatne, interaktywne lekcje i testy oraz prezentacje w PowerPoint`cie --> www.szkolnictwo.pl (w zakładce "Nauka").

Zaloguj się aby mieć dostęp do platformy edukacyjnej




Zachodniopomorskie Pomorskie Warmińsko-Mazurskie Podlaskie Mazowieckie Lubelskie Kujawsko-Pomorskie Wielkopolskie Lubuskie Łódzkie Świętokrzyskie Podkarpackie Małopolskie Śląskie Opolskie Dolnośląskie