Startuj z nami!

www.szkolnictwo.pl

praca, nauka, rozrywka....

mapa polskich szkół
Nauka Nauka
Uczelnie Uczelnie
Mój profil / Znajomi Mój profil/Znajomi
Poczta Poczta/Dokumenty
Przewodnik Przewodnik
Nauka Konkurs
uczelnie

zamów reklamę
zobacz szczegóły
uczelnie
PrezentacjaForumPrezentacja nieoficjalnaZmiana prezentacji
Obrady Sejmu Czteroletniego-inscenizacja

 

 Obrady Sejmu Czteroletniego - inscenizacja z okazji święta Konstytucji 3 Maja

autor: Elżbieta Gustaw-Ducin
n-l Gm2 w Lublinie


Marszałek - Szanowni zgromadzeni. Reprezentanci wszystkich wolnych stanów
Rzeczypospolitej. Mam honor otworzyć obrady naszej izby. Dzień, ten, 3 maja
roku pańskiego 1791, jest tym znaczniejszy, że izbę obrad swą obecnością
zaszczycił jaśnie nam panujący król Stanisław August. Obrady dzisiejsze
rozpoczniemy - jak to wcześniej ustaliliśmy - od wysłuchania relacji posłów,
którzy powiązania z dworami państw ościennych mając - informują nas, jako
też Rzeczpospolitą naszą na dworach naszych sąsiadów postrzegają.


- Veto! Nie pora to stosowna takowe relacje dzisiaj zdawać, kiedy znamienita większość
posłów jeszcze poza Warszawą.


- Słusznie prawi. Toż dopiero 3 niedziele minęły, jak rozjechaliśmy się, w domach naszych,
jako Kościół przykazuje, zmartwychwstanie Zbawiciela naszego świętować. Dajmyż im
czas stosowny na powrót.


- Głupio waść gadasz. Taki szmat czasu minął, że i 3 Zbawicieli mógłbyś już powitać. Kto
długo w domu zasiedział, ten straci. Widać milsze im doglądanie włości niż radzenie dla
dobra ojczyzny naszej. Dajmy im pokój i radzić poczynajmy.


- Kto relacji nie wysłucha dziś, z ust. naszych może być uświadomionym. Proście, panie
marszałku, posłów o ich relację.

Relacja - Jaśnie wielmożny królu. Wielmożni panowie! W imię Boga, w Trójcy Świętego Jedynego, przysięgamy, że ani poklask tani chcieliśmy usłyszeć, ani serca wasze czcigodne zatrwożyć. Dobro naszej umiłowanej Ojczyzny na uwadze mając, musimy zakomunikować, że niepomyślnie się za granicami naszymi dzieje.
Nie mamy w kraju fortec, kraj nasz, na wszystkie strony otwarty, nie może być inaczej zasłaniany, tylko piersiami obywatelów. Mówią w Petersburgu, że jakowaś tajna ustawa ma zostać w Rzeczypospolitej przeforsowana, która to ustawa pomnoży wojsko naszego kraju do 60 tysięcy. Mówią, też że w Pałacu Radziwiłłowskim, od czasu jakiegoś, spiskowcy z królem na naradach się spotykają. Carowa Rosji, przez ambasadora w Warszawie, śle do króla pruskiego wyrazy swego zatroskania o kardynalne prawa szlacheckie. Z tego, rodacy, nic pomyślnego dla kraju naszego zdarzyć się nie może.
Gdy stutysięczna armia rosyjska wkroczy w granice Rzeczypospolitej kto będzie bronił wiary i ziemi ojców naszych? Jeszcze żywo w pamięci mamy rozbiór ziem naszych, przez sąsiadów dokonany.
To też sobie, obywatele, przedstawcie, że nie tylko przed sumieniem własnym, ale przed Bogiem i historią odpowiadać będziem, cośmy z ojczyzną w nasze ręce powierzoną zrobili.

- Królu najjaśniejszy, ratuj dzieci twoje. Czyż razem ze statkiem przyjdzie nam zanurzyć się
w wodzie? Nie masz dla nas i dla ojczyzny naszej poratowania?


Król - Mam ja dla was poratowanie. Powiem tylko pierwej, że jako prawdą jest, iż grono
obywateli ułożyło projekt ustawy wzmacniającej państwo, tak też prawdą okazać się
może, że sąsiedzi nasi patrząc jako Rzeczpospolita w potęgę rośnie, pomiarkują nasze
plany w proch obrócić.
W waszych głowach i sercach, mości obywatele, spoczywa dziś los ojczyzny naszej.
Zechciejcie oną ustawę wysłuchać i przegłosować, wierząc, że tylko dla dobra i
szczęścia wspólnego drogę ona otwiera.


Marszałek - Jakoż wydaje mi się, że życzenie pana naszego i władcy spełnionym być powinno
i to co rychlej.

- Mości marszałku, toż to jawna zdrada, zamach stanu! O żadnym dokumencie dziś mowy być
nie może. Delegatów brakuje, a my w imieniu nieobecnych głosować nie możem.

- Zdrada - powtórzę. Ale dodam też, że to łamanie regulaminu. Mówi on, że każdy projekt
ustawy musi być wydrukowany i rozdany posłom na 3 dni przed dyskusją. Jak radzić nad
ustawą, której tekst dostarczono mi dziś w porze śniadaniowej? Nie zapoznam się z
projektem wcześniej jak do wieczerzy.

- Widzę, że u waści i czytanie, i myślenie odbywa się z szybkością wołu ciągnącego pługi.
Zali nie słyszałeś pan, o co do miłościwego króla apelował Ignacy Potocki? Jak czekać?, jak
odkładać debaty, kiedy ojczyzna w potrzebie?

- Powiadam waszmościom, że plotki są to. Tylko plotki. I - da Bóg - plotkami zostaną. Co
mnie się bardziej nie widzi, to to, że ksiądz Kołłątaj, zapewne przez zauszników swoich,
podpuścił mieszczan z Warszawy, by obleśnymi ciałami swymi - wszystkie przystępy do
Zamku Królewskiego pozatykali.

- Takoż jest. Idę ja na obrady, a tu jakiś łachmaniarz jak mi do ucha zakrzyknie: „Vivat
konstytucja!” Rozbisurmaniła się nam hołota, jakoweś burdy wszcząć gotowa, i to dopiero
może nieszczęście na głowy nasze sprowadzić.

- Słuchałem ja uważnie słów waszych i przyznaję - zdumienie mowę mi odbiera. Przecie wy
jawnie dopuszczacie możliwość ingerencji sąsiadów w sprawy wewnętrzne.
Rzeczpospolitej. Spór idzie o to tylko, kiedy to nastąpi.
Opamiętajcie się, ludzie! Panie marszałku, radźmy - póki nie jest za późno - jak nam z tej
niedoli się podźwignąć.

Marszałek - Kto z panów jest za tym, żebyśmy dziś odczytali i przegłosowali nową ustawę
rządową, choć nie spełnia ona wszystkich warunków regulaminowych, niech
podniesie w górę prawicę.

Stwierdzam, że na 182 obecnych dzisiaj posłów, przeciw było 72, a więc
za przyjęciem wniosku głosowało 110 posłów. Proszę o odczytanie ustawy.




Wstęp do konstytucji:

W imię Boga, w Trójcy Świętej Jedynego.
Stanisław August z Bożej łaski i z woli Narodu Król Polski, Wielki Książę Litewski, Ruski, Pruski, Mazowiecki, Żmudzki, Kijowski, Wołyński, Podolski, Podlaski [ ... ] wraz ze stanami [ ... ] Naród Polski reprezentującymi, uznając, iż los nas wszystkich od ugruntowania i wydoskonalenia konstytucji narodowej jedynie zawisł [ ... ] ceniąc drożej nad życie niepodległość zewnętrzną i wolność wewnętrzną narodu, którego los w ręce nasze jest powierzony. [ ... ] dla dobra powszechnego, dla ugruntowania wolności, dla ocalenia ojczyzny naszej i jej granic - z największą stałością ducha niniejszą konstytucję uchwalamy: tę całkowicie za świętą, za niewzruszoną deklarujemy, dopóki by naród w czasie prawem przepisanym, wyraźną wolą swoją nie uznał potrzeby odmienienia w niej jakiego artykułu. Do której to konstytucji dalsze ustawy sejmu teraźniejszego ze wszystkim stosować się mają.


Rozdział 1 „Religia Panująca”

„Religią Narodową Panującą, jest i będzie Wiara Święta Rzymska Katolicka, ze wszystkimi jej Prawami. Przejście od Wiary Panującej do jakiegokolwiek wyznania jest zabronione pod karami Apostazji. Że zaś też Wiara Święta przykazuje Nam kochać bliźnich Naszych, przeto wszystkim ludziom jakiegokolwiek wyznania - pokój w Wierze i opiekę Rządową winniśmy
[ ... ] .

- Wysłuchałem wszystkiego: szczerze, gorliwie i do końca. Szczerze wyznam: niczego nie
pojmuję. Czy ta wasza nowa ustawa rządowa mówi, ze ja od dzisiaj nie mam żadnych
praw?

- Masz, człowieku, a właściwie - będziesz miał. Ta nowa ustawa likwiduje wszystkie
poprzednie prawa, by dać wszystkim nowe.

- Po co mi jakoweś nowe prawa, kiedy mam swoje stare, szlacheckie ? I dobrze mi z nimi.

- Ale ojczyźnie z nimi niedobrze. Tobie też, chociaż sam o tym nie wiesz. Z twoich praw
hrabia się śmieje i warknie tylko na ciebie „szlachetka”. A czyś gorszy Polak i obywatel
od hrabiego?

- Veto! Wara wam, waszmościowie, od hrabiów i magnatów. Razem z wami dzieci nie
chrzciliśmy.

- Spokój, mości panowie. Przegłosujmy zapis znoszący wszystkie stare prawa. Upadnie tedy
i to najbardziej uprzykrzone „veto”.

- Jestem „za”! Nie po to człek nieraz boży dzień gardło zdzierał i prawicę co rusz w górze
trzymał na znak, że przyjmuje jakowąś ustawę - by jakiś nieopierzony huncwot „veto”
krzyknął - i wszystkie ustanowione prawa na nic.



- Delikatnie waszmość nazywasz: „huncwot”. A znam ci ja takich, którym caryca kiesę
nielekką podrzuca, by „veto” zgłosili. Nie myślicie chyba, panowie, że w interesie
Rzeczypospolitej się odbywa ...

- A dowody jakie waść na to masz, że tak ludzi zniesławiasz?

- Nikogom z nazwiska nie wymienił, więc nikogo nie obraziłem. A jeśli pan, hrabio, czuje się
urażony, to już sprawa pańskiego sumienia ...

- Kto z panów jest za tym, by znieść wszystkie do dziś stanowione prawa - niech podniesie
w górę prawicę.

Tak więc od tej chwili wszyscy obywatele zrzekną się swych szczególnych prerogatyw, by
stać się ludźmi wolnymi. Człowiek wolny winien nauczyć się posłuszeństwa prawu i według
niego żyć ze swoimi współobywatelami. Nim się też kierować w posłuszeństwie swej
ojczyźnie.

- Rzeknijcie mi jeszcze ino, czy „człek wolny” znaczyć ma „równy w prawie”?

- A jakoby inaczej być mogło. Mało jest u nas kto tak bogaty, jak są milordowie angielscy,
a przecie ci nie mają w dobrach swoich żadnego niewolnika, bo tam prawo uznaje każdego
człowieka wolnym i samemu podległym prawu. I u nas tak być musi.

- Odsuńmy, waszmościowie, te kwestie na później. Pora nam wpierw przyjąć zapis o religii
panującej. Proszę odczytać odnośny wstęp z ustawy rządowej.

- Rozdział I

- Vivat, Konstytucja! Vivat, religia!
- Cichajże waść. Dla samej religii konstytucji się nie uchwala.
- Ależ mości panie, dla tej naszej jedynej prawdziwej wiary gotów żem pójść do samego
piekła.

- A idź, waść, czym prędzej, a czasu na próżne gadanie nie zabieraj.

- Zbliżając się do ostatecznego ułożenia i przyjęcia nowej konstytucji wolnego rządu, jeśli
chcemy nie chybić w ustanowieniu tak pożądanego dzieła, potrzebne są na
postanowienia, kogo dotyczyć mają stanowione przez nas prawa. Ostatnia to podobno
pora, w której litościwa Opatrzność pozwoliła nam zaradzać o nas samych.
Czas już, by pieczęć swą złożył na naszych postanowieniach jaśnie nam panujący
Stanisław August, z woli Bożej król Polski.

- Z woli narodu, mości marszałku. Pora, by i ten zapis uwzględnić. Bowiem wszelka władza
w społeczności ludzkiej początek swój nie z niebiosów, ale z wolnej woli narodu bierze.
- Veto!
- Jakie „veto?” Postanowiliśmy, że wszystko i wszędzie większością głosów decydowane być
powinno.

- Tak postanowiono: Liberum veto, konfederacje wszelkiego gatunku i sejmy
konfederackie jako rząd obalające i społeczność niszczące - na zawsze znosimy.

- Ten tu „veto” krzyczy, a na sejmikach uczy obywatela zdrady, podstępów, podłości i gwałtu.
Kto niewinną szlachtę, najpoczciwiej i najszczerzej swojej ojczyźnie życzącą, oszukuje,
przekupuje i rozpija?
- Panowie!
- Kto od wieków robił nieczynną władzę, rwał swoim „veto” sejmy?
- Panowie.
- Kto obce wojska do kraju wprowadził?
- Panowie.
- Kto przedawał Polaków?
- Panowie.
- Kto przy rozbiorze kraju brał zagraniczne pensje?
- Panowie.
- Powiem, kto ojczyźnie mojej szkodzi. Z samych panów możnowładztwa zguba Polaków.
Oni niszczyli wszystkie uszanowanie dla prawa. Oni, rządowego posłuszeństwa cierpieć nie
chcą, bez wykonania zostawili prawo.

- Mój ty szlachcicu złociuteński ... A powiedz, serdeńko, skoro naród postanowił, że chce
mieć 100 tysięcy wojska - skąd weźmie pieniądze na tak liczną armię? Kto da najpierw i
najwięcej, jak nie panowie?

- Panowie szlachta, tak tu gardłujecie, a swoich kmiotków to do wojska dać nie chcecie.

- Jak mój chłop, to jam dla niego panem i pod moimi on rozkazami. Wprzódy to mój
poddany, nie - królewski.

- A ja wam powiem, że tylko spólny interes całego ludu wzmocni siły nasze. Rząd nie będzie
dobrym, jeśli wszelki człowiek w granicach Rzeczpospolitej nie będzie jej obrońcą, bo nie
stanie się uczestnikiem wolności.

- Słusznieś waszmość stwierdził. Czy biały, czy czarny niewolnik, czy pod przemocą
niesprawiedliwego pana , czy pod łańcuchami jęczy - człowiek jest i w niczym od nas się
nie różni.

- Ale ... Na to zgody być nie może! Chłop do roboty tylko jest i basta! Od tego ma pana, by
dla niego prawa stanowił. Toby się w Rzeczypospolitej wszystko poprzewracało, gdybyśmy
tu pospołu z kmiotkami radzić mieli.

- Toż już wedle Zakonu Bożego chłop nie może się z panem równać. My przecie od Pana
pochodzim, a chłop -od Chama. Przeto Bóg po to kmiotków stworzył, by gorliwie
pracowali.

- Chłop musi znać swoje miejsce. Jak mu radzić pozwolimy, większych praw domagać się
będzie. Majątków zechce nas pozbawić. Toć i mieszczanie już głowy podnoszą i twierdzą,
że szlachty słuchać nie będą.




- Moście wy dobrodzieje. Wsie dały początek miastom, miasta dają obfitość wsiom. Wydatki
w rolnictwie czynione być nie mogą pierwej, dokąd miasta nie ułatwią takowej sprzedaży
urodzajów, by zyski wróciły do folwarków. Nie może być takoż rozwoju kraju bez rozwoju
miast. A rozwoju miast nie będzie bez wolności ich mieszkańców. Takie to prawa naszych
czasów.

- Przedstawcie sobie, mości panowie, że te kraje w świecie najbogatsze, które najprędzej dały
miastom swobodę. Nam też za przykładem świata podążać należy. Uczynisz dobrze
ojczyźnie, gdyby z niej do szczętu wygładzisz fanatyzm i uprzedzenia.

- O młodzieży nam jeszcze mówić potrzeba. Wychowanie młodych obywatelów jest jednym
i najpierwszym widokiem rządu oświeconego. Młodzież wolnego narodu, to jedyna podpora
i nadzieja uszczęśliwienia ojczyzny.


- O młodzikach waść publicznie nie praw. Nie godzi się. Już się młodym dość w głowach
poprzewracało: jakoweś szatki francuskie, jakoweś pachnidła zagraniczne ...
Młody jest po to, by ojca słuchać. Tak Bóg nakazał i taka jest nasza tradycja.
A tradycja - rzecz święta.

- Za dużo tych dygresyj. Zostawmy losy młodych w rękach ojców. Nam o mieszczanach
i włościanach radzić trzeba. Moja rada jest taka: dajmy miastom swobodę, Nam, szlachcie,
i wygodniej, i przyjemniej na wsi, na swoim folwarku siedzieć, a nie - bruki miejskie deptać.
Niech mieszczanie sami decydują, co czynić powinni. Niech czynią i płacą podatki.

- Nie masz zgody na wolność mieszczan, szczególnie tych z miast magnatów. Jaśnie
wielmożny król niech mieszkańcom swoich miast królewskich, daje i nietykalność
osobistą, i prawo nabywania gruntów. Ja na swoje włości tej francuskiej mody, tej
francuskiej zarazy nie wpuszczę. Na swojej ziemi - jam tylko pan.


- Wszmościowie, patrzcie! Moja godność: Jan Suchorzewski, herbu Zdrój. Spojrzyjcie na tego
oto mojego dziedzica. Dziecię ma dopiero 6 latek, ale nie pozwolę, by przeżyło uchwalenie
takowej ustawy. Toż to zguba i naszego stanu, i narodu, i Rzeczypospolitej całej. Tą oto
własną ręką wybawię mojego synka z hańby życia pod taką ustawą.


- Nie dworuj sobie, panie Suchorzewski, i nie strasz. Ręczę, że ręki na syna nie podniesiesz -
przecie by się kara surowa nie ominęła. Ale nie gorącej głowy nam dziś trzeba, jeno
chłodnego umysłu, by mądrze rzecz całą wyważyć.

- Ja deklaruję chłodny umysł. Dlatego mówię: ostawmy na razie, mości dobrodzieje, wsie
magnackie w pokoju. Co nagle, to po diable, waszmościowie. Musi powstać pierwej siła
gotowa stanąć przeciw potędze najmożniejszych. Może być, że świadoma potrzeb reform i
pragnąca naprawy Rzeczypospolitej szlachta złączy swe siły z mieszczanami. To przed nami.
Dziś uchwalajmy to, co uchwalić da się.


- Jeszcze raz rzeknę: od chłopów naszych - wara! Na naszych gruntach robią, w naszych
wsiach żywią. Wolnym może być ten obywatel, który do dobra publicznego się przykłada,
który bądź z własności nieruchomej, bądź z przemysłowej łoży cząstkę dorobku swego na
utrzymanie rządu cywilnego i siły zbrojnej narodowej.

- Takoż ustalamy, że wolny obywatel, to ten, który daje część swego dorobku dla dobra
publicznego?

- Zgoda!

- Taki obywatel może bezpiecznie mówić, że równy i wolny, bo nie podległy nikomu, prócz
prawa i jego wykonawców ...

- Zgoda!

- Na mocy tegoż obywatelstwa ma prawo każdy obywatel obierać najwyższych swych
reprezentantów. Ma moc domagać się od nich sprawy ze zleconego posłannictwa.
A szczególniej wiedzieć powinien, gdzie i jako złożony przezeń podatek lub składki
obrócone i rozrządzone zostały. Jaki stan skarbu i wydatków publicznych masa.

- Zgoda!

- Na mocy tejże ustawy mieszczanie miast królewskich, jako łożący dla dobra publicznego
z własności przemysłowej - ustalonych praw nabywają.

- Zgoda!

- Chłopi zaś, jako poddani szlachty, ale także poddani Jego Królewskiej Mości - opiekę prawa
i rządu krajowego mieć powinni.

- Zgoda!



Załącznik 1

Jaśnie Wielmożny Królu. Wielmożni panowie!
W imię Boga, w Trójcy Świętej Jedynego, przysięgamy, że ani poklask tani chcieliśmy usłyszeć, ani serca wasze czcigodne zatrwożyć. Dobro naszej umiłowanej Ojczyzny na uwadze mając, musimy zakomunikować, że niepomyślnie się za granicami naszymi dzieje. Nie mamy w kraju fortec, kraj nasz, na wszystkie strony otwarty, nie może być inaczej zasłaniany, tylko piersiami obywatelów. Mówią w Petersburgi, że jakowaś tajna ustawa ma zostać w Rzeczypospolitej przeforsowana, która to ustawa pomnoży wojsko naszego kraju do 60 tysięcy. Mówią też, że w pałacu Radziwiłłowskim, od czasu jakiegoś, spiskowcy z królem na naradach się spotykają.
Carowa Rosji, przez ambasadora w Warszawie, śle do króla pruskiego wyrazy swego zatroskania o kardynalne prawa szlacheckie. Z tego, rodacy, nic pomyślnego dla kraju naszego zdarzyć się nie może.
Gdy stutysięczna armia rosyjska wkroczy w granice Rzeczypospolitej kto będzie bronił wiary i ziemi ojców naszych? Jeszcze żywo w pamięci mamy rozbiór ziem naszych, przez sąsiadów dokonany.
To też sobie, obywatele, przedstawcie, że nie tylko przed sumieniem własnym, ale przed Bogiem i historią odpowiadać będziem, cośmy z Ojczyzną w nasze ręce powierzoną zrobili.

ULICA WARSZAWSKA

A - Dzień dobry, sąsiadeczko. Cóże się to dzisiaj w tej naszej Warszawie wyrabia?

B - A wyrabia się, moja dobrodziejko, wyrabia ... Ale dziw większy, że słonko już wysoko
nad zamkiem, a jejmość dopiero stragan rozkłada. Jużem się zamartwiała, że nieszczęście
się jakoweś przydarzyło.

A- Gorzej chyba niż nieszczęście, powiadam ci. Ano zjechał ci wczoraj na kwaterę ten poseł,
co zawsze u mnie w czas sejmików staje. Taki hreczkosiej, świata nie zna, a mądrzy się,
a grymasi ... Ręce człek urobi, a takiemu jaśnie panu nie dogodzi. A na obrady to on się
dziś jeszcze nie wybiera - taki podróżą zmęczon.

B - Z tego waszego posła to nikomu pożytek nie przyjdzie. Mówili dzisiaj, że to dobrze, że
takowi jeszcze ze świąt do stolicy nie zjechali, bo bez nich może prędzej jakoweś nowe
prawa ustanowione być mogą.

A - A na co nam te nowe prawa? Wszystkim się już w głowach przewraca. Źle to było żyć
ojcom i dziadom naszym? Wojna za wojną szła, a wiadomo, że za wojną fortuna idzie.
Oby tylko wygrywać.

B - Wybaczcie dobrodziejko, ale przeciwić się wam muszę. Szanuję wasz wiek stateczny, a
przecie innym mi się świat wydaje, niż wy go postrzegacie. O wojny mi się rozchodzi.
Nie fortuna, ino śmierć a zniszczenie w ślad za nimi podążą.

A- A coże mi tu prawisz? Pokaż mi drugi w świecie naród tak zwycięski i tak chwałą okryty
jako nasz. I Krzyżaki pognębieni, i Kościół Chrystusowy przed sprośnym Turkiem
uratowany. Trzebaż to więcej dowodów?

B - Tak to w historii, jako prawicie, bywało. Ale inne teraz czasy: gorsze i trudniejsze dla
Polaka. Nie my grabim, jeno nas sąsiady ograbiają. Już nas część ziem naszych pozbawili.
A my nawet bronić się nie mamy czym. Na te nowe czasy - nowych praw potrzebujem.


A - A co to waćpanna tak sama na ulicy? Po ubiorze miarkuję, żeś nie z prowincji. Zagubiłaś
się może?

C - Nie zagubiłam się, i nie zagubię. A samej mi tak przyjemno. Tu se zerknę, tam przystanę,
żeby dłużej się napatrzeć ... A toż to istny jarmark dzisiaj w Warszawie mamy. Tyle luda,
jakie karoce! Aż nie wiadomo, gdzie oczy kierować.

A - A nie wiesz to, waćpanna, że tak samej na ulicy to i niebezpiecznie?

C - Jakie tam niebezpieczenie ! Wojska tyle dzisiaj naokoło, że nikt niewiasty
skrzywdzić się nie poważy. A straże co i krok porządku doglądają.

B - Nie to chyba jejmość miała na myśli. Mówią, że nieprzystojnie tak dziewczynie samej po
mieście chadzać...

C - A gdzież by! Co to ja gorsza od ojca czy brata? Rozumu swego nie mam? Kiedy tak oni
oba nieraz dyskurs o polityce prowadzą, to taka chętka mnie bierze, żeby tak im
powiedzieć ...

A- Pomiarkuj że się, waćpanna. Niewiasta i polityka - niech Bóg cię broni!

B - A czemu by nie? Nowe czasy idą. Ale czy to nasi mężowie niewiastom kiedy radzić
pozwolą?



Jeżeli zauważyłeś jakieś nadużycia w prezentacji napisz o tym poniżej i wyślij je do nas:
INFORMACJE O PREZENTACJI

Ostatnią zmianę prezentacji wykonał: Szkolnictwo.pl.
IP autora: 83.21.195.174
Data utworzenia: 2008-09-01 23:12:26
Edycja: Edytuj prezentację.

HISTORIA PREZENTACJI

Szkolnictwo.pl (83.21.195.174) - Prezentacja (2008-09-01 23:12:26) - Edytuj prezentację.





Zachodniopomorskie Pomorskie Warmińsko-Mazurskie Podlaskie Mazowieckie Lubelskie Kujawsko-Pomorskie Wielkopolskie Lubuskie Łódzkie Świętokrzyskie Podkarpackie Małopolskie Śląskie Opolskie Dolnośląskie