Startuj z nami!

www.szkolnictwo.pl

praca, nauka, rozrywka....

mapa polskich szkół
Nauka Nauka
Uczelnie Uczelnie
Mój profil / Znajomi Mój profil/Znajomi
Poczta Poczta/Dokumenty
Przewodnik Przewodnik
Nauka Konkurs
uczelnie

zamów reklamę
zobacz szczegóły
uczelnie
PrezentacjaForumPrezentacja nieoficjalnaZmiana prezentacji
Problematyka wychowawcza w komediach konwiktowych Franciszka Bohomolca

Od 01.01.2015 odwiedzono tę wizytówkę 3045 razy.
Chcesz zwiększyć zainteresowanie Twoją jednostką?
Zaprezentuj w naszym informatorze swoją jednostkę ->>>
* szkolnictwo.pl - najpopularniejszy informator edukacyjny - 1,5 mln użytkowników miesięcznie



Platforma Edukacyjna - gotowe opracowania lekcji oraz testów.



 

 
Jadwiga Komosa


Problematyka wychowawcza w komediach konwiktowych Franciszka Bohomolca

Dzierzgowo 2003


Kiedy w krajach Europy Zachodniej już od połowy XVII w. wzrastała oświata, podnoszono poziom nauki, ulepszano praktyki wychowawcze, sytuacja w Polsce była wręcz tragiczna. Poprzedzające Oświecenie „czasy saskie uchodzą w dziejach Polski za okres największego upadku wszystkich dziedzin życia” . Szkoły, jak wiemy głownie dla synów szlacheckich, prowadzone były w większości przez zakon jezuitów oraz wzorujący się na nim zakon pijarów. Program nauczania był przestarzały i nieużyteczny w życiu praktycznym. Aby temu zaradzić Stanisław Konarski – pijar, który „dzięki rozległym studiom archiwalnym poznał dość dokładnie przeszłość własnego narodu i zrozumiał fałszywe drogi jego rozwoju oraz nauczył się oceniać historię jako jeden z głównych czynników w wychowaniu młodych pokoleń” , założył w Warszawie w 1740 r. Collegium Nobillium, ekskluzywną, płatną szkołę dla chłopców z rodzin magnackich i bogatej szlachty, którzy mili stanowić przyszłą elitę rządzącą.
Wychowanie młodzieży w pierwszej połowie XVIII w. dzieliło się ma pańskie i pospolite. Pierwsze z kolei dzieliło się na domowe i szkolne. Wychowanie domowe istniało przez całą pierwszą połowę XVIII w., chociaż Konarski założył konwikt dla samej tylko młodzieży szlacheckiej. Nie odpowiadało ono jednak wielu magnatom, bo ci uważali, że dla edukacji ich synów potrzebni są nauczyciele z Francji – ich dzieci najpierw uczyły się mówić po francusku, dopiero potem po polsku. Konieczne też były podróże do obcych krajów, głównie Francji, która służyła Polakom za wzór do naśladowania. Jezuici, którzy początkowo wyśmiewali działalność Konarskiego, sami zaczęli zakładać konwikty szlacheckie i szkoły pospolite. Z upływem kolejnych lat zmieniało się oblicze polskiego szkolnictwa i wychowania. Zarówno w Collegium Nobillium, jak i innych szkołach pijarskich i jezuickich dbano o dobre wychowanie, ogładę towarzyską, rozwijanie uzdolnień swoich uczniów. Zaczęto dbać o należyte miejsce języka ojczystego, dążono do uwzględnienia w programach nauczania możliwie jak najwięcej przedmiotów nadających wychowaniu charakter narodowy. Dążenie Konarskiego i innych światłych działaczy tego okresu do przeprowadzenia całkowitej reformy nauczania i wychowania w szkolnictwie doczekało się realizacji dopiero w latach 1750 – 1753. Collegium Nobillium, publiczne szkoły pijarskie, konwikty jezuickie miały jedno na celu: „wychować dobrego obywatela Polski szlacheckiej, który potrafiłby zachować to wszystko, co było w niej jeszcze zdrowe, a na miejsce przestarzałych praw umiał rozsądnie wprowadzić nowe” . W tym celu szkoły „wyposażono w najlepszych nauczycieli i nowoczesne środki naukowe, górowały w nich języki nowożytne, historja z geografją, matematyka z fizyką. Aby uzyskać nauczycieli do nowych przedmiotów, poczęto zdolniejszych kandydatów wysyłać za granicę, do Włoch, do Wiednia i Pragi, a przede wszystkim do Francji … Znikł obskurantyzm z szeregów jezuickich, z nich właśnie wyszła światła kompanja przeciwko ciemnocie i zacofaniu … ”
Właśnie w 1750 r. po czteroletnim pobycie w Rzymie wraca do Polski Franciszek Bohomolec i rozpoczyna wieloletnią działalność pedagogiczno – literacko – wydawniczą. Główną dziedziną jego działalności literackiej staje się teatr, dla którego pisze sztuki. Już pierwsze komedie konwiktowe Bohomolca, obok wielu zagadnień, podejmują trud wychowania polskiej społeczności. Zdaniem Łagowskiego komedie księdza jezuity mogły mieć ogromny wpływ na ówczesną młodzież. Posiadały, bowiem tę zaletę, że „pokazując wady i śmieszności narodu, ostrzegały przed nimi społeczeństwo” . Poza tym Bohomolec mówiąc o przywarach nie obraża człowieka, ale raczej rozśmiesza i zmusza do myślenia. W tym celu posłużyły pisarzowi charakterystyczne nazwiska, np. Łakomski, Pomocki, Gospodarski, Towarski oraz fikcja literacka, która stała się maską, kostiumem do pokazania człowiekowi jego najgorszych wad, nałogów. W satyryczny sposób pokazywał więc Bohomolec różnego rodzaju fircyków, modnych kawalerów, próżniaków, nieuków, ciemnych typów. Obok tych głupich i lekkomyślnych, którzy swe oczy zwracali ku Francji i brali wzory zbytków i zepsucia, byli też ludzie rozumni i poważni, którzy stamtąd czerpali naukę, światło i postęp. Ci pierwsi nie podobają się Bohomolcowi z dwu przyczyn: jako szlachcicowi starej daty, w którego żyłach płynęła prawdziwa sarmacka krew, i jako księdzu – pedagogowi, który z doświadczenia wiedział, że „ta zaraza szkodliwych nowości najbardziej szkodzi młodym” .
Pierwszym bohaterem, który pojawia się w komediach konwiktowych Bohomolca jest Figlacki. Figlacki to człowiek, który nie ma żadnych skrupułów. Jest obrotny, chciwy, tchórzliwy, sprytny. Wiele mówi, jest kopalnia pomysłów, „marionetką, ale marionetką, która pociąga za sznurki” . Jest też „typem człowieka przesiąkniętego zgnilizną moralną i mającego w życiu tę zasadę moralną, aby nie mieć żadnych zasad” . Żyje bez pracy, cudzym kosztem. Figlacki, bohater komedii „Figlacki, polityk teraźniejszej mody” to młody i sympatyczny hultaj, który swoje szelmostwa i podstępy wyprawia na gościńcach i ulicach miast. Początkowo był kupcem, ale niespodziewanie przeistacza się w guwernera. Trafia do portowego miasta, gdzie młodzież coraz częściej oddawana jest pod opiekę guwernerów. Tu Bohomolrec po raz pierwszy porusza aktualną problematykę wychowania i w ten sposób broni interesów zakonu. Figlacki jest guwernerem dorosłego i bardzo rozpieszczonego syna bogatego starca Łakomskiego i zachęca do nauczania prywatnego. Przykładem może być dialog miedzy Figlackim a Łakomskim:
„Figlacki
Ha! Posyłajże waszmość pan do szkół, jeśli chcesz go zgubić!

Łakomski
Nie zgubię.
Figlacki
Wszak waszmość pan wiesz, że teraz szkoły poczynają z mody wychodzić. Do prywatnej, domowej edukacji wszyscy się rzucają.
Łakomski
Niech się rzucają, ja się nie rzucę.
Figlacki
Ale w szkołach przez dziesięć lat tego się nie nauczy, czego w domu mając guwernera, przez kilka miesięcy nauczyć może.
Łakomski
Nieprawda! A owych czasów, kiedy Polska była mądra, gdzie się uczyli, jeśli nie w szkołach?
Figlacki
Na to nie trzeba uważać, co było. Dość tego, że teraz już z mody wyszły szkoły dla ludzi uczciwszych.
Łakomski
Tak jest. Już teraz z mody wyszło dla ludzi uczciwych być mądrymi.
Figlacki
Jakże? I waszmość pan dopuścisz, żeby się syn waszmość pana pospolitował w szkołach z drugimi za siebie podlejszymi?
Łakomski
Dopuszczali do tego dawni panowie Polacy i nie wstydzili się tego, czego się teraz wstydzić nie powinni.”
Tak więc postępowanie i sposób wyrażania poglądów przez Figlackiego wyraźnie ośmieszają domowe wychowanie. Nie trzeba być uczonym, aby zrozumieć ile warta była domowa edukacja. W „Figlackim, polityku teraźniejszej mody” Bohomolec wyraża także swój pogląd na temat języków obcych, zwłaszcza modnego w tym czasie francuskiego. Figlacki, marny człowiek na galerach francuskich, nauczył się języka, co w jego przekonaniu daje mu tytuł i prawo być wychowawcą i nauczycielem bogatego panicza. Pyszni się ta umiejętnością i mówi do Pomockiego, swojego dawnego przyjaciela:
„... Wiesz waszmość pan, że u nas teraz, lato po francusku nie umie, choćby był najmądrzejszy, za prostaka bywa sadzony. Kto zaś tym językiem przebąknie, wraz musi być mądrym i grzecznym, choćby był prostakiem” .
Te słowa mówią same za siebie. Przy takim guwernerze młody Jan Łakomski jednej rzeczy dał się nauczyć - „w karty tnie wyśmienicie” . Figlacki jest też pierwszym, który go ogrywa, a następnie kieruje swym uczniem, by ten wyłudził pieniądze od ojca. Dla złagodzenia gniewu starego Łakomskiego syn przemawia „nadzianym” makaronizmami językiem, którego prawdopodobnie ojciec nie rozumiał, ale był zadowolony z takiej edukacji. „Ostro i nie obwijając nic w bawełnę, smagał Bohomolec, o ile mu warunki jego komedii pozwalały, rozpanoszoną wtedy w Polsce francuszczyznę” . Figlacki to jeden z bohaterów współczesnego społeczeństwa, wśród którego żył Bohomolec. Jedną z wad, szczególnie aktualnych w czasach księdza jezuity, było „małpowanie” cudzego obyczaju, mody. Krytykę cudzoziemszczyzny, prowincjonalnego snobizmu, brak patriotyzmu, głupiego naśladowania dworskich obyczajów zawierają też inne komedie. Nie tak, bowiem należało wychowywać polską młodzież. Oto fragment sceny 2 aktu III komedii „Kawalerowie modni”:
„Tomasz
Ja przyznam się waszmość panom, że przed cudzoziemcami wstydzę się nazywać Polakiem.

Wojciech
Moich waszmość pan jest sentymentów.
Robert
Ja cokolwiek miałem w sobie krwi polskiej, to wszystko kazałem ongi cyrulikowi wypuścić, tam do kata.
Jan
Jakoż w samej rzeczy nic tu dobrego w Polsce nie mamy. Cokolwiek tu jest grzecznych kawalerów, tych wszystkich Francji winniśmy. My i sami jeszcze nie jesteśmy doskonali ze wszystkim, bośmy jeszcze nie byli w Paryżu.
Wojciech
Na to nie pozwalam, i to jest cud, że waszmość panowie nie skosztowawszy Paryża, a tak dobrego gustu jesteście.
Robert
A waszmość panu jak się Polska podoba? Co waszmość pan mówisz na przykład o naszej Warszawie?
Martinier
Co Warszawa, to mogłaby z biedy ujść za wioskę we Francji.”
Bohomolec u swych współczesnych widział więc wiele wad i uważał je za godne skarcenia. Ganił więc francuszczyznę i to wszystko, co miało z nią związek, a więc niepotrzebne mówienie tym językiem, nierozsądne naśladowanie zagranicznych, nie zawsze dla nas odpowiednich zwyczajów, lekkomyślność w postępowaniu, przywiązywanie zbytniej uwagi do strojów i świecidełek. Poza tym rozwiązłość obyczajów i zniewieściałość, a wszystko to w połączeniu z pogardą dla tego, co swoje i narodowe, począwszy od języka, a skończywszy na podgolonej czuprynie i wąsach. Francuszczyzna różnymi drogami szła do Polski. Albo przywozili ją młodzi panicze, których rodzice wysyłali w zgodzie z modą na edukację do Paryża, albo też zaszczepiali ją młodym umysłom francuscy nauczyciele, cudzoziemscy guwernerzy, z reguły różnego rodzaju oszuści. Jednym z takich paniczów jest młody Starski, główny bohater, od którego bierze tytuł komedia „Paryżanin polski”. Miał on okazję na miejscu przypatrzeć się manierom paryskim, temu „le grande mode”, które mu tak imponują. Wrócił właśnie do domu z edukacji w Paryżu i tu w Polsce wszystko go nudzi i nie podoba mu się. Jest niewolnikiem mody aż do śmieszności. Otóż, gdy morzy go sen i chciałby iść spać, a lokaj mu radzi, by się położył, ten odpowiada: „Mamli ja dla snu modę przestąpić” , bo „żyć tedy podług le grande mode, jest żyć zwyczajem wielkich i zacnych ludzi. Tego życia jest wiele reguł, ale kat się ich zapamięta. Tej jednej zapomnieć nie mogę, że podług le grande mode nie wolno pierwej wieczerzać aż o pierwszej godzinie po północy, a spać się nie godzi przed trzecią z rana” . Nad takim zachowaniem młodego Roberta Sitarskiego ubolewa Bogacki, który wybrał go na zięcia i chcąc dać mu dobre wychowanie przez wiele lat opłacał koszt nauki we Wiedniu, a potem w Paryżu. Zachowanie syna nie podoba się też ojcu. Nie takim pewnie wyobrażał go sobie po powrocie z Paryża. Rozgoryczony i zawiedziony skarży się do starego sługi Leopolda:
„Co ja pocznę z tym synem. Serce mi przeszywają jego postępki. Czy zauważyłeś, jak on na jednym miejscu nigdy nie ustoi, jako coraz inaczej swe nogi układa, jako podczas rozmowy śpiewa, gwiżdże, fechtuje ręką, a po francusku i do tych gada, którzy tego języka nie rozumieją. Nieszczęśliwa ta godzina, której go z Polski wysłałem. Wszak pamiętasz, jak to miły był młodzieniaszek, jak roztropny, jak cnotę kochający, nim stąd wyjechał?”
Robertowi przeciwstawia Bohomolec jego brata Wilhelma. Leopold mówi o nim: „Jakiej to grzeczności kawaler! Wszyscy mówią, że pan Wilhelm, choć się w Polsce wychował, więcej jednak daleko i w językach, i w naukach, i w sztukach kawalerskich profitował niż pan Robert” .
Jakich nauczycieli mieli tacy jak Robert i jemu podobni sfrancuziali panicze, przestawia nam także Bohomolec w komedii „Urażający się niesłusznie o przymówki” w osobie Bywalskiego. Tu głównym bohaterem jest młody Głupski, który każdą rzecz bierze do siebie i o wszystko się obraża. Chcąc nauczyć się bycia z ludźmi na wzór francuski zawiera przyjaźń z Bywalskim, który, po kilkumiesięcznym pobycie we Francji, wrócił do Polski. Ten, mimo że jest dyletantem, udaje „mędrka” i pozuje na cudzoziemca, m.in. kalecząc język polski i zwyczaje. Np. do peruki przyczepił sobie harcap, nosi obcisłe pantalony i modny fraczek. Głupskiego uczy tańczyć i kłaniać się modnie. Ze składu i doboru biblioteki, w której były trzy książki, można wywnioskować, jakiego rodzaju był to mistrz, który miał uczyć młodzieńca „sposobem francuskim”. Bywalski jest parodią bohatera i antywzorem – co Bohomolec mocno podkreśla. Pisarz wskazuje na jego głupotę i tzw. zasadę „polityka teraźniejszej mody”. Do Głupskiego mówi: „U nas w Paryżu, żeby który kawaler skłamał, to by go nie miano za honethoma. Ale jak się odmienia … zapomniałem, jak to po polsku … o to, to …[…]. Tak jest, twarz, u nas w Paryżu nazywają la visage. Mocny Boże, jak mi to już słów polskich nie staje …” . Krytyka i ośmieszenie takich zachowań i postaw służy Bohomolcowi do kreowania pozytywnych wzorów. Bohomolca interesują w problematyce wychowawczej także sprawy religii. Pisarz pragnie zwrócić uwagę, jak ważna jest ona w życiu narodu i jednostki. Dlatego w krzywym zwierciadle satyry ukazuje postać libertyna. Pierwszym libertynem na polskiej scenie jest Figlacki, który nie wierzy w piekło, wyśmiewa się z kazań i postów, nie chce się spowiadać. W komedii „Figlacki, polityk teraźniejszej mody”, w rozmowie z Potockim mówi:
„Figlacki
…Tak to kaznodzieje uczciwych ludzi traktują. Ja pojąć nie mogą, jak oni tego piekła z głowy sobie wybić nie mogę. Dawniejszych to ludzi piekłem straszyć było! Teraz świat przepolerowany, nie bardzo tym się zatrwoży …
Pomocki
Ja sam nie wiem. Pismo święte mówi, że jest piekło i gorące i wieczne.
Figlacki
A ja mówię, że nie ma ani ciepłego, ani gorącego, ani zimnego. Mnie waszmość pan, mnie wierz, przecie i ja mam rozum i sumienie. Jużem pół świata zwiedził, a piekła nigdzie nie widziałem.”
Kolejny wniosek – Figlacki jest empirykiem. Bohomolec w ten sposób rozprawia się z ateistami. Z dialogu też wynika, że można było publicznie, bez żenady mówić na temat niedowiarstwa, sceptycznie odnosić się do religii. Nie wszyscy jednak ludzie z modnego świata dochodzili do tego stopnia niewiary i zwątpienia, co zdemoralizowany na wskroś Figlacki. Inni poprzestawali na obojętności i lekceważeniu religii, jak np. młody Starski z komedii „Paryżanin Polski”. Przyznaje on wprawdzie, mówiąc „jestem katolik, et quidem dobry” , ale bywanie w kościele, modlenie się z książki, zachowywanie postów i tym podobne praktyki religijne zostawia dla ludzi prostych. A inny bohater Bohomolca, Tomasz z komedii „Kawalerowie modni” mówi: „A ja mówię, że jeśli dłużej te posty i spowiedzi będą panować, to Polska zapewne upadnie” . Jak przystało na księdza, Bohomolec jawnie wypowiada się na temat wiary i modlitwy, roli kościoła w życiu narodu. Tzw. pozytywny bohater, młody Wilhelm z komedii „Paryżanin polski” zauważa:
„Mnie się zda, że chwalebniej i godni kawalerowie czyniliby, gdyby do kościoła częściej chodzili, bo jako jest kościół miejscem na modlitwy naznaczonym, tak prędzej w nim prośby nasze wysłuchiwane bywają. A do tego, tym sposobem godni ludzie dawaliby lepszy przykład pospólstwu, które widząc, że le grande mode od kościoła unika, poczyna powoli od staropolskiego nabożeństwa odstępować, a tym samym w cnocie i w wierze słabiej” .
Piękną mowę moralną wygłasza też Bogacki z komedii „Paryżanin polski”:
„… duchowni, powinni od nas być szanowani bardziej nad innych, ponieważ są namiestnicy Chrystusowi, są szafarze łask jego w sakramentach nam zostawionych. Oni nas do cnoty, do poczciwości, do zachowania praw ojczystych, do posłuszeństwa zwierzchności pobudzają; oni nas nauczają wiary i w niej utrzymują; oni nam służą w życiu, służą przy śmierci, służą i po śmierci, ratując nas swymi modlitwami i ofiarami” .
Dodać wypada, że Bohomolec w sprawie wiary jest bezkompromisowy. Swoją postawę ujawnia w zakończeniach, z których jasno wynika morał i zgodnie z zasadą klasycystyczną ukazuje kontrastowe charaktery dobrych i złych postaci. „Bohomolec wychowując swoich uczniów poprzez komedie konwiktowe, nie zawsze dowierzał wymowie obrazu, jaki stwarzał na scenie” . Właśnie dla zrozumienia sensu i przesłania utworu stosował wymienione wyżej zabiegi.
Pozorny problem doskonalenia moralnego i walkę z nałogami nabytymi w mieście odnajdziemy w komedii „Arlekin na świat urażony”. Główny bohater, Arlekin, na wzór dawnych filozofów, „którzy światem gardzili i od ludzi unikali” , opuszcza Warszawę – stolicę zła – i udaje się na pustkowie, by tam szukać poprawy. Niestety, i tu Arlekin ulega złym wpływom przybyszów z Warszawy, którzy z pustyni uczynili miejsce zepsucia, a nawet zagrożenia życia i wolności. Stwarzając pozory obojętności na pokusy, swoim towarzyszom daje nauki, jak człowiek uczciwy powinien zachowywać się. Mówi między innymi:
„… Naprzód tedy sprawiedliwości, jako jest najwyższa cnót innych monarchini, tak od niej fons eloquentiele meae niech bierze scanturginem. O to się starajcie, wierni moi walentowie, abyście złoczyńcom non poreatis … Po wtóre wielkiego człowieka indoles wyciąga, aby mężnie odbijał zamachy fortuny macochującej. Choćby ono komu i śmierci groziła, tedy trzeba jej pokazać impavidum pectus …”
Na koniec, cudem unika śmierci, odrzuca propozycję powrotu do Warszawy, wybiera naturę. Do swoich towarzyszy mówi: „Niech zginie Warszawa, niech zginie świat … Wolę ja być ze zwierzętami niż z takimi ludźmi …” . Możliwe, że ta komedia ostrzega młodych przed złym wpływem środowiska, daje do zrozumienia, że zło czai się wszędzie. Trzeba być mądrym, spostrzegawczym i przewidującym, by umieć w życiu dokonywać właściwych wyborów i nie ośmieszać się.
Zgodnie z tendencjami wychowawczymi zakonu, Bohomolec do swoich pierwszych komedii nie wprowadza kobiet. Nie zajmuje się także wychowaniem młodych dziewcząt. Czasami pojawiają się tylko w rozmowach mężczyzn takie oceny płci pięknej: „Damy polskie na cnotę i dobre obyczaje oglądają się” lub „Ja tu mam wiele dam takich, które się o mnie ubijają, i z dobrym cale posagiem i grzeczne, ale cóż mi po tym, kiedy nie są paryżanki … To prawda, w naszych damach wydaje się jakaś polakieria, która modnego kawalera obraża niejakoś” .
Większość badaczy zgodnie twierdzi, że wartość komedii konwiktowych Bohomolca polega głównie na ich roli dydaktycznej i satyrycznej. B. Kryda powiedziała o Bohomolcu: „Inspirator, propagator wartości wychowawczych oświecenia, wychowawca społeczeństwa” . Prawdą, więc będzie stwierdzenie, że te pierwsze sztuki spełniły swoje zadanie: kształtowały szlachecką młodzież, uczyły odróżniać cnotę od występku, przygotowywały do pełnienia ważnych i zaszczytnych ról w państwie.

BIBLIOGRAFIA:
1. Bohomolec F., Komedie, t. 1, Komedie konwiktowe, oprac. i wstęp J. Kott, Warszawa 1959.
2. Bełcikowski A., Pierwszy sceniczny pisarz, [w:] Ze studiów nad literaturą polską, Lwów – Warszawa 1886.
3. Kot St., Historia wychowania, t. 1, Warszawa 1994.
4. Kryda B., Szkolna i literacka działalność Franciszka Bohomolca, Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk 1979.
5. Kurdybacka L., Historia wychowania, t. 1, Warszawa 1965.
6. Łagowski F., Encyklopedia wychowawcza, t. 1, Warszawa 1923.
Jadwiga Komosa

Umieść poniższy link na swojej stronie aby wzmocnić promocję tej jednostki oraz jej pozycjonowanie w wyszukiwarkach internetowych:

X


Zarejestruj się lub zaloguj,
aby mieć pełny dostęp
do serwisu edukacyjnego.




www.szkolnictwo.pl

e-mail: zmiany@szkolnictwo.pl
- największy w Polsce katalog szkół
- ponad 1 mln użytkowników miesięcznie




Nauczycielu! Bezpłatne, interaktywne lekcje i testy oraz prezentacje w PowerPoint`cie --> www.szkolnictwo.pl (w zakładce "Nauka").

Zaloguj się aby mieć dostęp do platformy edukacyjnej




Zachodniopomorskie Pomorskie Warmińsko-Mazurskie Podlaskie Mazowieckie Lubelskie Kujawsko-Pomorskie Wielkopolskie Lubuskie Łódzkie Świętokrzyskie Podkarpackie Małopolskie Śląskie Opolskie Dolnośląskie