Startuj z nami!

www.szkolnictwo.pl

praca, nauka, rozrywka....

mapa polskich szkół
Nauka Nauka
Uczelnie Uczelnie
Mój profil / Znajomi Mój profil/Znajomi
Poczta Poczta/Dokumenty
Przewodnik Przewodnik
Nauka Konkurs
uczelnie

zamów reklamę
zobacz szczegóły
uczelnie
PrezentacjaForumPrezentacja nieoficjalnaZmiana prezentacji
Procesy integracji w rodzinie

Od 01.01.2015 odwiedzono tę wizytówkę 4400 razy.
Chcesz zwiększyć zainteresowanie Twoją jednostką?
Zaprezentuj w naszym informatorze swoją jednostkę ->>>
* szkolnictwo.pl - najpopularniejszy informator edukacyjny - 1,5 mln użytkowników miesięcznie



Platforma Edukacyjna - gotowe opracowania lekcji oraz testów.



 

 Rodzina –„nie do zastąpienia i nie sposób sobie wyobrazić jej nieobecności w społeczeństwie lub katastrofalnych efektów jej krańcowej patologizacji, gdyby takowa miała nastąpić w okresie rozwoju cywilizacji postindustrialnej. Ludzkość nie wypracowała dotychczas innej instytucji, która mogłaby skutecznie zastąpić rodzinę i nie wiadomo czy uda się to w przyszłości”.
Kondycja moralna, kulturowa, polityczna i gospodarcza wielkiego społeczeństwa zależy bezpośrednio od tego jaka jest rodzina, jaka panuje w niej atmosfera emocjonalna, jakie wartości ceni a jakie odrzuca, jakie cele stawia przed swoimi dziećmi, jak rozwiązuje własne problemy, jak buduje swoją wspólnotę a jak łagodzi konflikty wyrastające z umęczenia trudnościami codziennego życia. Wielkie społeczeństwo jest zależne od rodziny, ponieważ ostatecznie od niej
(od wielu tysięcy, milionów rodzin jakie tworzą społeczeństwo) zależy czy jego makrospołeczne cele zostaną urzeczywistnione czy też spotkają się z bardziej czy mniej czynną dezaprobatą. W rodzinie „jak w soczewce” kumulują się wszystkie problemy makrospołeczeństwa.
Rodzinę zwykło się określać jako wspólnotę osób, najważniejszą postać życia społecznego, grupę podstawową dla każdego społeczeństwa, ośrodek przekazywania życia i kultury życia, posiadający decydujące znaczenie w kształtowaniu osobowości społecznej człowieka. Tradycja, obyczajowość i normy religijne definiowały społecznie oczekiwane trajektorie życia. Rodzina
i wszystkie te rodzaje zachowań społecznych, które się z nią bezpośrednio wiązały, jej stabilność i sakramentalny wymiar tworzyły naturalny i oczywisty świat życia społecznego, podstawową rzeczywistość kultury, która raz na zawsze stawała się
„symbolicznym układem odniesienia” zarówno wówczas, gdy w swoim dorosłym życiu człowiek twórczo rozwijał rodzinne doświadczenia, jak i wtedy gdy im zaprzeczał. Odmienne losy biograficzne znajdowały usprawiedliwienie w konsekracji religijnych ról społecznych, w jednostkowych własnościach osobowościowych, czy w nietypowości sytuacji społecznych. Omijanie nakazów rodzinnej moralności, nawet jeśli przybierało formy statystyczne znaczące nie stanowiło kwestionowania ich istoty.
Od rodziny zależy kształt makrospołeczeństwa ale również makrospołeczna kultura modeluje konkretne postacie życia rodzinnego, wpływa na jego treść i kierunek przeobrażeń.
Postępujące we współczesnym świecie różnicowanie się treści i dystansów kulturowych, procesy homogenizacji w kulturze masowej, kształtowanie się nowych relacji między rodzajami wartości, zaostrzające się przeciwieństwo systemów wartości
i hierarchii wartości podważają poczucie stabilności ładu społecznego. Świadomość względności norm i wartości, symboli, wzorów zachowań i oczywistości systemów legitymizujących, która, jak pisze Peter Berger: „chyba we wszystkich epokach historycznych dana była jedynie małym grupom intelektualistów, okazuje się dziś niezbitym faktem kulturowym, sięgającym głęboko w niższe regiony systemu społecznego”. Upowszechniające się w kulturze tendencje subiektywistyczne, utylitarystyczne czy relatywistyczne odrzucające obiektywność prawdy i dobra nie są już uzasadniane tylko względami pragmatycznymi ale traktowane są jako podstawy teoretycznie ugruntowane domagające się pełnego uznania społecznego. Współczesna kultura zachodnia nacechowana jest stale wzrastającą tendencją do subiektywizacji. Człowiek nie chce przyjąć w prosty sposób dziedzictwa wieków. Nie chce tego co było zawsze, co mówili inni. Odrzuca sytuację powoływania się na autorytety, za którymi stoi wielowiekowa tradycja. W sytuacji odrzucenia tradycji wzorce życia nie muszą być już dziedziczone, lecz zasadniczo mogą być tworzone według własnej reżyserii. Wybór nie jest już tylko szansą ale – jak to określa Peter Berger – „heretyckim imperatywem”. Zwłaszcza
w rozległej sferze moralności oznacza on wyzwolenie od niezmienności i trwałości zasad i ich indywidualizację, a przede wszystkim subiektywizację. Wartością autoteliczną staje się relatywizm. Zanik wspólnych dążeń w społeczności pociąga za sobą kurczenie się zasobu treści, które będąc dla wszystkich zrozumiałe
i powszechnie akceptowane mogą stanowić podstawę stosunków społecznych.
Kultura obejmuje wachlarz zachowań od „wewnętrznego zespolenia wartości we wzajemnym zrozumieniu i wspólnych dążeniach „do” stanów rozproszenia i rozdarcia”. To rozproszenie i rozdarcie, będące konsekwencją zaniku wspólnoty wartości i norm oraz kurczenie się zasobów powszechnie zrozumiałych treści symbolicznych, podważa mechanizmy procesów tożsamości kulturowej i sprzyja rozwichrzeniu świata wartości. Aksjologiczna wichrowatość oznacza oddzielenie wolności od prawdy, załamanie się tradycją legitymizowanych hierarchii wartości, destabilizację kryteriów ocen, ich subiektywizację i relatywizm etyczny usprawiedliwiający sytuacyjny konformizm, konflikty między rodzajami wartości, sekularyzm w życiu społecznym i laicyzację mentalności. Oznacza wreszcie nową postać niewolniczej niewinności będącej skutkiem odrzucenia wartości absolutnych ( etyki globalnej, Boga) i uzależnienia od etycznego relatywizmu traktowanego jako prymarna zasada kultury usprawiedliwiana przez wolność pojmowaną jako wyzwolenie z nakazów. „Heretycki imperatyw subiektywizacji” w płaszczyźnie normatywnej, wzmacnia reguła alternacji jako kategoria wzoru kultury ukazująca sposoby
i warunki przechodzenia między różnymi, często sprzecznymi systemami aksjologicznymi i rozmaitymi typami osobowości.
W sytuacji aksjologicznego rozwichrzenia rodzina zaczyna tracić swoje uprzywilejowane miejsce w strukturach społecznego świata. Sens jej istnienia jako podstawowej instytucji społeczeństwa
i dojrzewania osobowości zostaje poddany w wątpliwość. Upowszechniane jest przekonanie, że rodzina staje się
w nowoczesnym społeczeństwie zbędna. W mentalność zbiorową, także naszego społeczeństwa wciąż jeszcze tradycyjnie rodzinnego wkrada się przesłanie kultury śmierci: upowszechniany jest model gwałtu i przemocy, odartego z miłości seksu i obłudnie nieskrępowanej niczym wolności pogardzającej moralnością. Z całą oczywistością przesłanie takie jest obecnie w niektórych czasopismach adresowanych do młodzieży, ruchach kultowych, masowych widowiskach muzycznych.
Kryzys przeżywa instytucja małżeństwa. W okresie ostatnich czternastu lat w przeważającej większości krajów europejskich zmniejszył się odsetek nowo zawieranych małżeństw. W Polsce często wskazuje się na trudną sytuację ekonomiczną, bezrobocie
i brak mieszkań. Ale wskazana tu tendencja występuje również
w krajach o znacznie korzystniejszej pod względem bytowym sytuacji ludnościowej. Problem jest więc chyba głębszy i dotyka kwestii najbardziej fundamentalnych wartości odnoszących się do kondycji moralnej człowieka, do jego postaw i zasadniczych orientacji życiowych odzwierciedlających idee obecne w kulturze współczesnej. W Polsce, w roku 1994 po raz pierwszy po II wojnie światowej liczba nowo zawieranych była niższa od liczby małżeństw „rozwiązanych”, co spowodowane było przede wszystkim wysoką śmiertelnością, zwłaszcza wśród mężczyzn ale również liczbą rozwodów. W naszym kraju systematycznie, zwłaszcza od połowy lat osiemdziesiątych zwiększyła się liczba dzieci przychodzących na świat poza rodziną. Łączy się to również ze wzrastającym odsetkiem urodzeń realizowanych w najmłodszej grupie wiekowej kobiet, tj. 15 – 19 lat. Odsetek urodzeń pozamałżeńskich zwiększył się z 5,8 % w roku 1989 do 9 % w roku 1994. W Polsce wówczas urodziło się 43.206 dzieci poza związkiem małżeńskim. Wśród mieszkańców miast w ponad 15 województwach co dziesiąte dziecko rodzi się poza rodziną. Z drugiej strony 23 % polskich małżeństw nie posiada dzieci i szybciej przyrasta liczba małżeństw bezdzietnych niż tych, które decydują się na posiadanie jednego lub dwojga dzieci. Wzrasta też systematycznie liczba rodzin niepełnych stanowiących już około 15 % ogółu rodzin. Około 2 miliony dzieci wychowuje się w rodzinach niepełnych.
Od roku 1984 obserwuje się systematyczny spadek liczby urodzeń. Kształtuje się on na poziomie nie zapewniającym prostej zastępowalności pokoleń. W roku 1994 odnotowano też po raz pierwszy po II wojnie światowej najniższy przyrost ludności: tylko 94.900.
Statystyki wskazują jedynie liczby ale za liczbami kryją się przeobrażenia w kulturze i w mentalności społecznej. Kryzys demograficzny to przede wszystkim kryzys wartości i kryzys człowieka jako wartości; kryzys rodziny jako naturalnego środowiska wychowawczego. Najradykalniejszym wyrazem kryzysu rodziny jest podważanie jej sensu jako trwałej i podstawowej wspólnoty życia ludzkiego. Wpisanie jej w labilne reguły rozwichrzonego świata wartości. Kryzys rodziny to nie to samo co zjawiska kryzysowe
w rodzinie. Te zawsze towarzyszyły człowiekowi. I chociaż budziły społeczny niepokój to jednak sposoby ich redukcji nie kwestionowały sensu trwania przy rodzinie. Współcześnie są one wzmacniane zupełnie nowym w powojennej historii Polski zjawiskiem, wobec którego społeczeństwo wciąż pozostaje bezradne. Myślę o bezrobociu; długotrwałym i dotykającym obydwu rodziców albo też rodziny matki czy ojca samotnie wychowujących dzieci, wpływającym dezintegrująco na utrwalone w tradycji rodziny wzory pełnienia ról społecznych, wzajemnych odniesień emocjonalnych i aspiracji życiowych. Umacnianiu się kryzysu w rodzinie sprzyja także ogólna pauperyzacja i rozwarstwienie ekonomiczne społeczeństwa oraz połączony z egoizmem i egocentryzmem konsumizm jako upowszechniający się model stylu życia podporządkowany zasadzie wizualizacji symboli prestiżu społecznego, znajdujący pożywienie
w złudnej kolorystyce reklam i presji opinii publicznej. Umacnia się funkcja stratyfikacyjna polskich rodzin. Badania socjologiczne i różne materiały publicystyczne zdają się wskazywać na przeakcentowanie znaczenia funkcji zabezpieczenia materialnych podstaw egzystencji kosztem ograniczenia funkcji wychowawczej, a tym bardziej kulturalizacyjnej i wspólnototwórczej przejawiającej się poprzez budowanie więzi emocjonalnych sprzyjających rozwojowi osobowemu i urzeczywistnianiu dobra wspólnego grupy rodzinnej. Dom staje się niekiedy tylko mieszkaniem wypełnionym – a często dosłownie przepełnionym – lokatorami zapatrzonymi w swoje indywidualne cele i zagonionymi w poszukiwaniu sposobów ich realizacji. Obecność staje się istnieniem obok siebie i życiem iluzją odroczonych wartości. Łączy się z taką postawą także indywidualizacja przestrzeni mieszkania w perspektywie osłabiająca więzi emocjonalne w rodzinie. „Dawniej” pokoje dzieliło się na sypialny, jadalny, gościnny, a teraz na pokój żony, męża, dziecka ...,
o ile w ogóle jest co dzielić. Chodzi tu jednak o pewien akceptowany społecznie, pożądany ideał podziału przestrzeni mieszkania. Dla ogromnej części polskich rodzin, zwłaszcza młodych rodzin, brak własnego mieszkania rodzi poczucie tymczasowości i związany z nim stan „bylejakości życia”. Statystyki wskazują również na wzrost odsetka gospodarstw domowych wielorodzinnych. Z jednej strony oznacza to umocnienie się pożądanych więzi międzypokoleniowych ale z drugiej: wzrost liczby gospodarstw wielorodzinnych należy wiązać przede wszystkim z trudnościami w uzyskaniu samodzielnego mieszkania. Trudności w nabyciu mieszkania wiążą się też
z ograniczonymi możliwościami wyboru społecznego środowiska miejsca zamieszkania. Swoista „przymusowość” lokalizacji jest najbardziej widoczna w sytuacji osób dojeżdżających do pracy
i zamieszkujących na terenach dużego skażenia środowiska naturalnego. Oznacza to również przypisanie do sąsiadów, ograniczenie preferowanych kontaktów społecznych i kulturalnych oraz osłabienie więzi w obrębie rodziny poszerzonej. Brak własnego mieszkania wywołuje poczucie tymczasowości sprawiającej, że nie warto inwestować w coś co nie jest własne, nawet jeśli ta tymczasowość rozciąga się na „dziesięciolecia”. Sposób organizacji przestrzeni mieszkania, sposób życia, wydatkowania pieniędzy – wszystko wydaje się tymczasowe. Tak powstaje patologia życia rodzinnego a nierzadko odległy cel stabilizacji warunków życia rodzinnego rozmywa się w rozpadzie więzi rodzinnych. Wymarzone cele kreowane w euforii małżeńskiej inicjacji nigdy już nie zostają osiągnięte, ponieważ ich podmiot zagubił w wichrowatości aksjologicznych meandrów swoją tożsamość. Rodzina uległa rozbiciu.
Badania socjologiczne odnotowują wypowiedzi rodziców narzekających na brak czasu na „wspólne życie” kulturalne, religijne, towarzyskie, itp. Rodzice rzadko też potrafią odpowiedzieć na pytanie o kierunki zainteresowań swoich dzieci. Sprzyjają takiej postawie wzory korzystania ze środków społecznego przekazu, zwłaszcza telewizji. Wydłuża się czas pracy zarobkowej, a rozmaite formy dorabiania powodują niejednokrotnie, że zaciera się granica obszarów aktywności zawodowej i życia rodzinnego; między czasem prywatnym a publicznym. Dezorganizuje to sankcjonowaną zwyczajami środowiskowymi i normami religijnymi strukturę czasu rodzinnego, a niekiedy też wymusza zmiany w organizacji przestrzeni mieszkania. W tym kontekście dziecko postrzegane jest niekiedy jako „narzędzie” realizacji własnych niespełnionych planów i zamierzeń,
a lokowanie ambicji w dzieciach traktowane jest jako swoisty mechanizm obrony przenoszony z pokolenia na pokolenie.
Od rodziny oczekuje się przede wszystkim akceptacji własnego „ja” bez gotowości wyrzeczeń na rzecz potrzeb innych współtworzących wspólnotę. Dobro wspólne będące tworzywem społeczności rodzinnej ustępuje przed siłą egoizmu i egocentryzmu domagającego się akceptacji i usprawiedliwienia. Wskazuje się także na występujący wzór asymetryczności prawa do wyrażania emocji. Przemoc
w rodzinie, o której współcześnie bardzo wiele się mówi jest najbardziej radykalnym wyrazem takich nierówności. Zwłaszcza
w mentalności dzieci wytwarza się w ten sposób przekonanie
o „prawie” do dominacji silniejszego ( starszego) rozciągane później na wzory zachowań w przyszłym własnym, dorosłym życiu. Niektóre badania zdają się sugerować pojawiający się problem kulturowej luki pokoleniowej wyrastającej z faktu silnej więzi dziadków z wnukami, przy słabszych emocjonalnie powiązaniach z własnymi rodzicami.
Obyczajowość rodzinna najczęściej utożsamiana jest ze świętami Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Obserwuje się również zjawisko swoistej autonomizacji tej obyczajowości wyrażające się między innymi w jej uniezależnieniu się od doktrynalnej inspiracji. Wskutek procesów laicyzacji życia zwyczaje dawne tracą swoje potwierdzone świadomym przeżywaniem odniesienie do sacrum, a zwyczaje nowe
z założenia świeckie i niekiedy antyreligijne wskutek osłabienia mocy argumentacji ateistycznej oraz wpływu doktryny religijnej pozbawione zostają swoich laicyzujących funkcji. W tym kontekście można wskazać na wciąż duże znaczenie ( chociaż też podlegające przeobrażeniom) religii w życiu rodzinnym. Wyrasta ono niewątpliwie z uwarunkowań kulturowych. Tworzenie się postaw laickich czy też osłabienie religijności indywidualnej łączy się często z osłabieniem więzi rodzinnych i częściej obejmuje poszczególne jednostki niż całe rodziny. Religijność polskiej rodziny silniej uwidacznia się w sferze praktyk religijnych aniżeli na poziomie akceptacji religijnej, moralnej i społecznej doktryny Kościoła katolickiego. Wiara i praktyki religijne są też postrzegane
w społecznej świadomości jako bardziej sprawa jednostkowa, indywidualna i prywatna niż rodzinna i publiczna. Socjologowie odnotowują zjawisko „niereligijnej kościelności” w istocie sprowadzające wartości religijne do funkcji ornamentacji wydarzeń rodzinnych. Wiąże się to z przekonaniem, że normy religijne, zwłaszcza te, które mają bezpośrednie implikacje dla sfery moralności bardziej dotyczą „ich” nią „mnie” i „nas”, a wychowanie religijne sprowadza się do kontroli ukościelnienia dzieci, czyli ich uczestnictwa w okaleczonym kanonie podstawowych praktyk religijnych. Obojętność religijna połączona jest z religijnością pojmowaną jako tradycja kulturowa. Nominalnie akceptowane wartości religijne mające małe przełożenie na sferę moralności życia codziennego
i moralności rodzinnej słabiej zaznaczają swoją obecność w życiu publicznym.
Współczesne badania socjologiczne wskazują na wielorakie przeobrażenia rodziny zarówno w roli podstawowej grupy odniesienia jak i w pełnionych przez nią funkcjach. Na ich podstawie można wyprowadzić wniosek o ujawniających się zagrożeniach rodziny. Rodzina w swej kondycji socjalnej, kulturalnej i moralnej odzwierciedla wichrowatość kultury makrospołeczeństwa.
W międzypokoleniowym przekazie wartości tę wichrowatość może umacniać albo też jej przeciwdziałać. Wymowa przytoczonych danych statystycznych wskazuje na rozległość zjawiska kryzysu rodziny. Nie znaczy to jednak, że rodzina ostatecznie utraciła swoje uprzywilejowane miejsce w społeczności i że nie jest w stanie przeciwdziałać destrukcji ładu społeczno – kulturowego i czynnie uczestniczyć w kształtowaniu życia publicznego.
Wiele współczesnych państw opiera się bardziej na jednostce niż na rodzinie. Uważa się, że jednostki szybciej przyjmują nowe wzorce zachowań, są bardziej ruchliwe i szybciej adaptują się do nowych warunków. Łatwiej nimi też manipulować. W tej sytuacji pozycja rodziny ulega osłabieniu a jej problemy uważane są za sprawy prywatne, o które państwo nie musi się troszczyć. W Polsce doświadczyliśmy praktycznej realizacji także drugiej filozofii państwa wobec rodziny. Zmierzała ona do całkowitego podporządkowania rodziny państwu i usprawiedliwiała jego ingerencję w najbardziej nawet intymne obszary życia rodzinnego. Państwo nie może jednak zastępować rodziny, ani też wyręczać jej w wypełnianiu jej naturalnych funkcji. Na strukturach władzy spoczywa obowiązek wspierania rodziny poprzez kształtowanie odpowiedniej polityki socjalnej, mieszkaniowej, płacowej, podatkowej, edukacyjnej, itp. Pomoc państwa zaczyna się dopiero tam, gdzie rodzina sama sobie nie wystarcza. Bez względu na panujący ustrój polityczny zadaniem rodziny jest obrona swojej pozycji w kulturze i w strukturze społecznej, swoich praw ale także gwarancji zobowiązań wobec niej jakie ciążą na instytucjach władzy państwowej i samorządowej. Oczywistą konsekwencją zasady pomocniczości jest prawo rodziny do prorodzinnej polityki państwa i innych struktur władzy. Przyszłość każdego społeczeństwa zależy od kondycji jego rodziny. Przytoczone wcześniej dane demograficzne tezę tę w jasny sposób dokumentują. Nie jest więc obojętne jak kształtowane będą stosunki społeczne
w skali państwa, gminy czy regionu; czy będą sprzyjały rodzinie
i rodzinności czy też będą służyły umacnianiu się epoki nowego manicheizmu. Spór o rodziny jest w gruncie rzeczy sporem o kształt państwa.
Budowanie demokracji, poszanowanie praw człowieka, odbudowa kultury i moralności pracy, kształtowanie postaw prospołecznych, przedsiębiorczości i odwagi wprowadzania innowacji musi rozpocząć się w rodzinie. Nie zbuduje się demokratycznego społeczeństwa jeśli w rodzinie nie będzie życzliwości wobec odmiennych poglądów
i opinii, a siła argumentów będzie zamieniana na argumenty siły; zwłaszcza wobec słabszych. Nie odbuduje się kultury pracy jeśli rodzice będą dzieciom przekazywać wzory życiowego cwaniactwa
i pracowniczej nieuczciwości. Podobnie i z zaangażowaniem na rzecz dobra wspólnego, które musi przekroczyć próg rodzinnego egoizmu, czy z polską religijnością, dla której szansą na przyszłość jest pełniejsze odzwierciedlenie w moralności społecznej i rodzinnej, prywatnej i publicznej. Makrospołeczna i regionalna polityka przemian musi w szczególny sposób chronić rodzinę, jej miejsce w życiu społecznym; osobistym i publicznym. Do podstawowych właściwości rodziny w jej relacjach wobec makroświata społecznego należy selekcja i interpretacja treści kulturowych wielkich społeczności. Dokonuje się ona na drodze złożonych procesów socjalizacji i wychowania, poprzez przekazywane stereotypy i wzory działań społecznych. Brak ukształtowanego w rodzinie wsparcia dla przemian tworzy zapory mentalne utrudniające ich akceptację. Rodzina zajęta własnym kryzysem nie będzie zajmowała się transformacją. Przemiany będzie postrzegała poprzez pryzmat zagrażającego lub realnego bezrobocia, utraty przywilejów socjalnych i postępującego rozwarstwienia społecznego czy też w kontekście trudnych wymagań indywidualnej aktywności społecznej, wymuszających nierzadko radykalne przeobrażenia własnej osobowości. Wpierw trzeba uzdrowić rodzinę i poprzez mądrą politykę kulturalną i socjalną uchronić ją przed aksjologicznym rozwichrzeniem. Osłabienie rodziny jako trwałej podstawy makrospołeczności na pewno nie sprzyja budowaniu ładu społecznego. Zagrożenia rodziny są w rzeczywistości także zagrożeniami człowieka, a w rezultacie także całej makrospołeczności.

Sławmir Podeszwa

Umieść poniższy link na swojej stronie aby wzmocnić promocję tej jednostki oraz jej pozycjonowanie w wyszukiwarkach internetowych:

X


Zarejestruj się lub zaloguj,
aby mieć pełny dostęp
do serwisu edukacyjnego.




www.szkolnictwo.pl

e-mail: zmiany@szkolnictwo.pl
- największy w Polsce katalog szkół
- ponad 1 mln użytkowników miesięcznie




Nauczycielu! Bezpłatne, interaktywne lekcje i testy oraz prezentacje w PowerPoint`cie --> www.szkolnictwo.pl (w zakładce "Nauka").

Zaloguj się aby mieć dostęp do platformy edukacyjnej




Zachodniopomorskie Pomorskie Warmińsko-Mazurskie Podlaskie Mazowieckie Lubelskie Kujawsko-Pomorskie Wielkopolskie Lubuskie Łódzkie Świętokrzyskie Podkarpackie Małopolskie Śląskie Opolskie Dolnośląskie