Startuj z nami!

www.szkolnictwo.pl

praca, nauka, rozrywka....

mapa polskich szkół
Nauka Nauka
Uczelnie Uczelnie
Mój profil / Znajomi Mój profil/Znajomi
Poczta Poczta/Dokumenty
Przewodnik Przewodnik
Nauka Konkurs
uczelnie

zamów reklamę
zobacz szczegóły
uczelnie
PrezentacjaForumPrezentacja nieoficjalnaZmiana prezentacji
Dziecko a konflikty małżeńskie.

Od 01.01.2015 odwiedzono tę wizytówkę 6641 razy.
Chcesz zwiększyć zainteresowanie Twoją jednostką?
Zaprezentuj w naszym informatorze swoją jednostkę ->>>
* szkolnictwo.pl - najpopularniejszy informator edukacyjny - 1,5 mln użytkowników miesięcznie



Platforma Edukacyjna - gotowe opracowania lekcji oraz testów.



 

Termin „skłócona rodzina” jest popularnym określeniem konfliktów małżeńskich uzewnętrzniających się najczęściej w sprzeczkach, kłótniach i awanturach. W wielu małżeństwach konflikty są umiejętnie ukrywane. Małżonkowie potrafią na zewnątrz stworzyć pozory udanego związku. Nie da się jednak ukryć antagonizmów przed najbliższymi. Zaburzenia w stosunkach rodzinnych, oziębłość uczuciowa małżonków względem siebie, wzajemna niechęć i urazy są zawsze zauważalne przez dzieci, które niekiedy nie orientują się, o co chodzi, ale nie pozostają obojętne na nastroje panujące w domu.
Zarówno konflikty ukrywane, jak i ujawniające się w różnych formach, unieszczęśliwiają dziecko, drążą w jego osobowości głębokie bruzdy, utrudniające normalną drogę rozwoju.
Konflikty małżeńskie można i należy rozwiązywać ze względu na konieczność zapewnienia dziecku warunków, niezbędnych do właściwego kształtowania osobowości i harmonijnego rozwoju.
Najczęstsze przyczyny konfliktów małżeńskich
Konflikty nie omijają prawie żadnego małżeństwa, a niekiedy powoduję poważne zaburzenia w życiu rodziny. Są także przyczyna tego, ze wiele osób uważa swoje życie małżeńskie za fatalną pomyłkę.
Przyczyną niezgodnego pożycia małżonków mogą być dwa typy konfliktów: wewnątrzosobniczy lub interpsychiczny. Są one ze sobą ściśle powiązane, choć nie zawsze uświadamiają to sobie osoby je przeżywające. Konflikty można podzielić na konflikty trwałe nierozładowane oraz konflikty otwarte.
O konfliktach nierozładowanych trwałych mówimy wówczas, gdy małżonkowie nie starają się pójść sobie na ustępstwa i nie robią nic, aby usunąć problemy sporne.
Konflikty otwarte nie są tak groźne ani tak ostre. Sprzeczki i zatargi nie wykluczają tu porozumienia, współżycia i współdziałania, a nawet poczucia wspólnej więzi.
Przyczyn konfliktów miedzy małżonkami może być bardzo wiele i nie sposób wszystkich wymienić. Na czoło niewątpliwie wysuwają się następujące: powikłania w życiu intymnym, rozbieżności związane z codziennym życiem, stosunek do dzieci, cechy charakterologiczne i stany chorobowe, sprzeczności w dążeniach i aspiracjach osobistych.
Niejednakowe traktowanie dzieci, wyróżnianie czy nadmierne faworyzowanie jednego z nich przy jednoczesnym stosowaniu odmiennych kryteriów do drugiego czy pozostałych dzieci, rodzi konflikty między dziećmi , dziećmi i rodzicami, a także między rodzinami.
Stany konfliktowe szarpią nerwy, prowadzą do różnych chorób. Niezmiernie ważnym zagadnieniem w każdej prawie rodzinie jest problem wierności małżeńskiej. Problem ten łączy się z zagadnieniem potrzeby autonomii przeżyć, wzajemnego zaufania i wielu innymi zagadnieniami bardzo różnie interpretowanymi w różnych środowiskach społecznych.
Źródeł konfliktów jest znacznie więcej, np. konflikty między jednym z małżonków a rodziną drugiego, odwieczny i kontrowersyjny problem teściowej itd. Zwróciłam uwagę tylko na wybrane przyczyny konfliktów, które powodują skłócenie rodziny, komplikują pożycie małżeńskie, a przez to i unieszczęśliwiają dzieci. W takiej rodzinie dzieci czują się źle. Bardzo intensywnie przeżywają wszystkie spory rodziców, wszystkie nieporozumienia między nimi. Dzieci pragną, aby ich rodzice kochali się, żyli ze sobą w zgodzie i aby interesowali się nimi, pomagali w nauce, zaspokajali ich potrzeby. Pragną przebywać z rodzicami, ale w domu, w którym panuje serdeczna i życzliwa atmosfera.
Być może rodzice nie zdają sobie sprawy z tego, że ich „własne sprawy” są dostrzegane i przeżywane przez dzieci. O tym, że się mylą często dowiadują się zbyt późno.
Dziecko ludzkiego ula
Konflikty małżeńskie modą być źródłem wielu chorób i zaburzeń w rozwoju emocjonalnym dziecka, między innymi nerwic. Nieporozumienia rodzinne są przyczyną około połowy ogólnej liczby samobójstw ludzi dorosłych i prawie 70% samobójstw dzieci. Dane te są niezmiernie wymowne. Zanim jednak dojdzie do krańcowej sytuacji, do podjęcia desperackiego kroku, współżycie w rodzinie staje się trudne. Paraliżowane jest ono narastającą wzajemną niechęcią, urazami doprowadzającymi do przewrażliwienia i zmęczenia oraz do braku poczucia bezpieczeństwa.
Dom upodabnia się do ludzkiego ula, w którym wszyscy są rozdrażnieni, wybuchają, żądlą się słowami i mają wszystkiego dość. Sytuacja taka odbija się na wychowaniu dzieci, u których mogą wystąpić różne zaburzenia osobowości.
Liczba niebezpieczeństw, jakie grozą dziecku na skutek konfliktów małżeńskich, jest długa. Rodzina skłócona staje się środowiskiem sprzyjającym wystąpieniu różnych dewiacji. Nie sposób je wszystkie omówić. Wśród najbardziej typowych i niebezpiecznych dla dziecka można wymienić różnego rodzaju nerwice, alkoholizm i narkomanię, tendencje samobójcze i deprawację moralną.
Na pierwsze miejsce wysuwają się nerwice, objawiające się przede wszystkim: zaburzeniami impulsów i uczuć (np. osłabienie lub nadmierna impulsywność, kłamstwo, włóczęgostwo, samoudręczenia, zboczenia seksualne, samobójstwa); zaburzeniami o charakterze psychofizjologicznym (zaburzenia snu, mowy i pisania, zaburzenia pokarmowe, moczenie mimowolne); zaburzeniami sfery umysłowej (osłabienie zdolności postrzegania, uwagi, pamięci, wyobraźni).
Dziecko bardziej niż człowiek dorosły odczuwa potrzebę bezpieczeństwa. Potrzeba ta nie może być zaspokojona w rodzinie, w której kłótnie wprowadzają stan ciągłego podniecenia, podenerwowania, niepewności. Stąd dzieci z takich rodzin są na ogół mniej wesołe od swoich rówieśników, wykazują objawy przygnębienia i drażliwości, a to są już pierwsze symptomy nerwicy. Stanom tym towarzyszy często poczucie lęku. Dziecko zaczyna bać się wszystkiego, popłakuje, szuka oparcia w kimś bliskim. Lęk powoduje poczucie zagrożenia, otaczający świat przytłacza i wydaje się dziecku straszny, złowrogi. Objawy zewnętrzne tych stanów lękowych mogą być bardzo zróżnicowane. Obok ucieczki w świat marzeń i baśni występują różnego rodzaju natręctwa (drapanie się aż do krwi, wyrywanie włosów, samouszkodzenia ciała itp.).
Objawem nerwicy może być nieśmiałość mająca swe źródło w braku miłości do dziecka, w stawianiu mu wygórowanych wymagań, w poczuciu osamotnienia, braku oparcia. Do objawów nerwicowych zaliczają także niektórzy naukowcy stany agresji. Mogą być one odbiciem agresywnych postaw rodziców lub wynikać z braku zainteresowania z ich strony dzieckiem, które w ten sposób zwraca na siebie uwagę. Agresja może być także wyrazem buntu przeciw nadmiernemu ograniczeniu swobody. Ofiarą agresywnego zachowania się dziecka może być niekiedy młodsze rodzeństwo, które cierpi wtedy podwójnie, bo raz cierpi ze względu na konflikt rodziców, a drugi raz na skutek dokuczania mu przez siostrę czy brata. Takie dziecko jest bezbronne i głęboko przeżywa niezdrową atmosferę w domu.
Zdarza się także, że w skłóconej rodzinie dochodzi do znęcania się moralnego małżonków nad sobą i nad dziećmi. Należy przypomnieć w tym miejscu, że znęcanie się nad dzieckiem należy do przestępstw nie tylko w sferze moralnej ale i w świetle prawa.
Wiele osób aby „uspokoić nerwy” zażywa różne środki farmakologiczne i upatruje w „zbawczej pigułce” lekarstwa na swoje kłopoty. Zdarza się coraz częściej, ze podaje się je również dzieciom, aby szybciej zasnęły, aby lepiej mogły spać, aby nie krzyczały w nocy, nie zrywały się itp. Rodzice nie uświadamiają sobie, że droga ta prowadzi do zatrzymania rozwoju intelektualnego i uczuciowego dziecka, wystawia na szwank jego zdrowie psychiczne.
Znacznie gorsze od lekomanii jest sięgnięcie po alkohol, niekiedy narkotyki, z myślą o chwilowym zapomnieniu, o zabiciu trosk, o rozweseleniu się. Zjawisko to staje się szczególnie niebezpieczne i przybiera na sile zwłaszcza w państwach zachodnich.
Młodzież, która nie może zdobyć narkotyków, o które coraz łatwiej, sięga po środki zastępcze – różnorodne lekarstwa i środki chemiczne „przerabiane” na różne sposoby. W grupie młodzieży odurzającej się, aż 80% stanowią dzieci z rodzin skłóconych i rozbitych.
Bardziej wrażliwe dzieci często zdają sobie sprawę ze swego upadku, ale jednocześnie nie mają na tyle siły, aby sobie poradzić. Liczne badania wykazały, ze dzieci z konfliktowych rodzin mają większe kłopoty w szkole. Oczywiście przyczyną jest atmosfera domowa. Mała odporność psychiczna, brak wiary w siebie i ochoty do podejmowania wysiłków odbija się na ocenach.
Nerwice u dzieci objawiają się w szkole jąkaniem się, moczeniem, zacinaniem, czerwienieniem, poceniem, drżeniem rąk itp. Niekiedy objawy te mogą być dla dziecka bardzo przykre.
Rywalizacja o miłość dziecka
Dla nikogo, a zwłaszcza dla dziecka, nie są obojętne stosunki emocjonalne panujące w rodzinie. Wiadomo przecież, jak bardzo dzieci przeżywają obojętność czy nawet wrogi stosunek rodziców do siebie, ich kłótnie, płacz matki itp. Jeżeli sytuacja taka utrzymuje się przez cały czas, dziecku może grozić nerwica lub oziębłość uczuciowa – zatracenie wrażliwości na cierpienie innych, brak zainteresowania ich kłopotami itp.
Warto tu przytoczyć słowa bohatera powieści „Noce i dnie” Marii Dąbrowskiej. Bogumił zwraca się do Barbary: „Jakże one (dzieci) maja nas kochać, kiedy my się nie kochamy.”
Niebezpieczeństwo braku miłości w rodzinie częściej uświadamiają sobie matki, które niedostatki życia uczuciowego w małżeństwie rekompensują sobie „rozkochaniem” w dziecku. Potrafią one zdobyć się na wiele wyrzeczeń, byleby tylko zapewnić sobie miłość dziecka. Nadmiar miłości przejawia się często w niebezpiecznym nadmiarze troskliwości, objawiającym się między innymi w przegrzewaniu, przekarmianiu, w profilaktycznym „faszerowaniu” lekarstwami, niepotrzebnej nerwowości i lęku o to co może się wydarzyć. Dziecko ograniczone jest licznymi zakazami. Występuje zatracenie obiektywizmu czyli przejaskrawienie zalet a pomniejszenie wad. Matka zaczyna swoje życie koncentrować wokół wychowania dzieci. Troszczy się o wszystko, drży o każdy krok swoich pociech i w nich lokuje swoje wszystkie uczucia, zaspokajając w ten sposób potrzebę miłości.
Często obserwujemy, jak matka, strudzona całodzienną pracą pomaga dziecku w sprzątaniu jego pokoju. „Zostaw ja to zrobię, odpocznij sobie moje kochane maleństwo”, choć to „maleństwo” jest wyrośniętą dziewczyną i nie garnie się do żadnej pracy. Jeśli wtedy odezwie się mąż, podnosi się wrzawa: „Co ty chcesz, jesteś tyranem, nie znęcaj się nad dzieckiem, wystarczy, że mnie maltretujesz” i tak dalej.
Jednak matka nie jest wolna od gorzkich rozczarowań. „Zawód bywa – jak pisze Tadeusz Kotarbiński – przynajmniej dwojaki: bądź istota kochana nie odpłaca nam wzajemnością, ba co więcej wrogo się do nas odnosi, bądź okazuje się istotą niegodną umiłowania. Niejedną z wymienionych postaci zła można uchylić za cenę trudnych zmagań. I to matka oddana dziecku musi umieć włączyć się aktywnie do swego życiowego wyboru.”
Ta refleksja wybitnego myśliciela ostrzega przed rozczarowaniem i dawaniem tzw. recept w wychowaniu.
Małżonków pozostających ze sobą w konflikcie cechuje brak zgodności w podstawowych sprawach dotyczących wychowania dziecka oraz brak jedności w oddziaływaniu. Sprytne dziecko zaczyna wygrywać konflikty rodziców na własną korzyść. Zdaje sobie sprawę, że jest obiektem ich miłości i rywalizacji, wie też, że może zawsze liczyć na pobłażliwość któregoś z nich. W końcu dochodzi do tego, że rodzice jedno przed drugim ukrywają przewinienia dziecka, usprawiedliwiają słabostki, tolerują kłamstwa, a nawet dają drobne pieniądze nie interesując się na co są wydawane. A zatem tak daleko idący liberalizm, dogadzanie wszelkim zachciankom towarzyszą często postępowaniu skłóconych małżonków wobec dziecka, o którego miłość rywalizują oboje lub jedno z nich.
Zdarza się, że skłóceni małżonkowie są zazdrośni o miłość dziecka, „Bo dlaczego ono kocha ją (jego)?”. Wówczas następują wyrzuty: „Wiadomo, to twoja córka, to twój syn”. Dziecko zaś słyszy: „Jesteś taki sam (taka sama), jak twój ojciec (matka)”. Tu w trudnej sytuacji znajduje się dziecko. Cierpi, bo zdaje mu się, że to ono jest winne kłótni rodziców, traci poczucie pewności siebie i czuje się gorsze, a ponadto bierze dosłownie wypowiedziane słowa i w żaden sposób nie może zrozumieć, że jest dzieckiem tylko mamy czy ojca.
Rozkochana matka (rzadziej ojciec) po wyłączeniu się z procesu wychowawczego jednej ze stron, nierzadko popełnia inny błąd polegający na narzuceniu dziecku wzorów zachowania i poglądów – na kształtowaniu go „na własny obraz i podobieństwo”. „Jak to dobrze, ze nie jest do niego (do niej) podobne”.
Niezwykle trudna jest sytuacja dziecka w ponownie założonej rodzinie, w której występują konflikty. Osoby rozwiedzione zawierają na ogół nowe związki wchodząc w nie z dziećmi z poprzedniego małżeństwa. Bywa często tak, ze początkowo lubiane (nawet „kokietowane”), przekupywane łakociami dziecko jest z czasem odsuwane, odtrącane, zaczyna odczuwać obojętność uczuciową. Wzrasta wtedy u dziecka poczucie niepotrzebności, czasem pojawia się uczucie wyolbrzymionej lub urojonej krzywdy, bo przecież mama zajęła się nowym braciszkiem czy siostrzyczką.
Jeśli zaczynają się konflikty miedzy małżonkami, to z reguły pierwsze dziecko jest także ich przedmiotem. Wszystkie kłótnie dotyczące wydatków mogą być opatrznie zrozumiane przez jedną ze stron, jeśli podają w nich stwierdzenia „Czy potrzebny był Ci ten sweterek, przecież niedawno kupowałaś…". Obrona dziecka przez rodzica zaognia konflikt między małżonkami.
Zdarza się, że kandydat na małżonka stawia warunek zawarcia małżeństwa – oddanie dziecka poza obręb nowo zakładanej rodziny. Odwiedziny rodziców i szafowanie przez nich pieniędzmi nie może zrekompensować braku prawdziwej miłości z ich strony.
Inną sprawę, także bolesną, w ponownie założonej rodzinie i już skłóconej stanowią kontakty dziecka z rodzicami. Nie zawsze są one możliwe do utrzymania. Czasami matki nie pozwalają na spotkania z ojcem, jedne dlatego, aby uchronić dziecko przed złym wpływem, inne chcą po prostu zemścić się na byłym mężu przez pozbawienie go kontaktu z dzieckiem.
Dzieci bardzo boleśnie odczuwają brak ojca. Dotyczy to zwłaszcza chłopców, dla których ojciec jest zazwyczaj uosobieniem wszelkich cnót męskich.
Czasem lepiej jest aby dziecko, póki nie stać go na krytyczną, samodzielną ocenę rodziców, było wychowywane w szacunku i miłości do matki i ojca. A jeśli to niemożliwe ze względu na nagromadzone wzajemne urazy, to trzeba przynajmniej zachowywać lojalność wobec siebie. Nie rywalizujmy o miłość dziecka i nie stawiajmy nawet tak niewinnych pytań, jak: „Kogo bardziej kochasz, kogo?”.
W zacietrzewieniu rodzicielskim
W skłóconej rodzinie dzieci stają się często świadkami ponurych scen, podczas których małżonkowie obnażają swoje słabości, wyciągają intymne historie własnego pożycia, argumentując: „a niech wiedzą, jaki (jaka) ty jesteś, jakiego maja ojca (matkę)…”
Zdarza się też, że dzieci bywają niesłusznie karane, na nich wyładowywany jest gniew i niezadowolenie z pożycia rodzinnego.
Atmosfera „piekła rodzinnego” bardzo niekorzystnie odbija się na dzieciach. Są one bezbronne i bezradne wobec nie znanych im jeszcze problemów. Wiadomość, ze jedno z rodziców prowadzi podwójne życie, może nawet wywołać szok, zaprowadzić do powstania urazów u dorastającej dziewczynki czy chłopca, pragnących przeżyć pierwszą miłość i wierzących w piękno i szlachetność tego uczucia.
Konflikty takie, poza obniżeniem autorytetu obojga rodziców zaszczepiają często niewiarę w sens życia, zabierają radość dzieciństwa a nawet prowadzą do stanów samoudręczenia.
Dziecko będąc świadkiem awantur rodziców, wciągane w ich „tajemnice”, czuje się zagubione. Zadaje sobie pytanie, czy ono nie jest winne ostatniej domowej awantury.
Bardzo często dziecko zostaje wciągnięte w sprawy rodziców w wypadku konfliktu karier zawodowych małżonków. Żona mająca ambicje naukowe czy zawodowe nie chce poświęcać więcej czasu na sprawy rodzinne niż jej mąż.
Nikt już dziś nie kwestionuje słuszności utrzymania partnerskich stosunków w rodzinie, a zatem i dzielenia obowiązków między małżonkami. Niemniej jednak zbyt natarczywe, niekiedy pedantyczne egzekwowanie przez jedną ze stron obowiązków wykonywanych przez współmałżonka prowadzi do zaostrzenia konfliktu.
Są też rodziny, w których każdy wykonuje różne prace tylko dla siebie, łącznie z przygotowywaniem posiłków. Trudno wtedy nawet mówić o rodzinie, jest to po prostu zbiorowisko ludzi żyjących pod wspólnym dachem. Dzieci w tego typu rodzinach czują się niepotrzebne. Nie lepsza jest też sytuacja dziecka w rodzinie, w której konflikty wynikają z poważnej różnicy wieku między małżonkami. Na ogół zachodzą wtedy poważne rozbieżności w podejściu do dziecka.
Powszechnie wiadomo, ze sytuacja antagonistyczna miedzy małżonkami odbija się niekorzystnie na wychowaniu dzieci w stopniu wprost proporcjonalnym do nasilenia konfliktu. W takiej rodzinie rozgoryczenie małżonków rodzi u nich często negatywne nastawienia do dziecka. Byle błahostka staje się przyczyną wybuchu gniewu. Wtedy to sypią się klapsy, kuksańce i pasy bez poważnego uzasadnienia.
Pragnę zwrócić uwagę na kary wymierzane dziecku w skłóconej rodzinie, a właściwie nie „wymierzanych”, a stosowanych niesprawiedliwie, wbrew wszelkim zasadom wychowawczym. Są one często jednym z objawów wzajemnej do siebie agresji wyładowanej na bezradnym dziecku. Zapomina się, że kara musi odznaczać się następującymi cechami: powinna swym wymiarem odpowiadać przewinieniu; musi być słuszna i sprawiedliwa; musi być pewna i konsekwentna; musi być nieosobista; musi przyczyniać się do lepszej samokontroli; powinna być wstrzymana, dopóki nie zostaną zrozumiane motywy postępowania; nie powinna wzniecać lęku; nie powinna polegać na wyznaczaniu dodatkowej pracy, nie związanej z czynem.
Szczególnie w skłóconej rodzinie niewłaściwe zastosowana kara powoduje załamanie dziecka, przygnębienie, a nawet bunt. Do tego rzędu kar należą przede wszystkim kary fizyczne.
Niezmiernie rzadko zdarza się, aby kara stosowana przez pozostających w konflikcie rodziców była wymierzana trafnie, zgodnie z zasadami wychowania.
Jak postępować? Pytanie to stawia sobie wielu rodziców, zastanawiając się nad sytuacją istniejącą w rodzinie. Zastanawiając się nad tym, nie należy szukać gotowych „recept”, ale przy minimum dobrej woli można i powinno się wykonać w każdej skłóconej rodzinie, takie kroki jak: podjęcie wysiłku odbudowania zaufania w rodzinie; zwiększenie konsekwencji w postępowaniu; panowanie nad sobą; nawiązanie współpracy ze szkołą (ze względu na dziecko); korzystanie z poradni specjalistycznych służących rodzinie; podjęcie wspólnych starań wszystkich członków rodziny w celu uzdrowienia sytuacji.
Do znanych prawd należy powiedzenie, ze słowa uczą, a czyny pociągają – niestety, w praktyce wychowawczej często się o tym zapomina. Wzajemny wrogi stosunek małżonków nie pozwala na trzeźwą i właściwą ocenę wychowawczą. Coraz trudniej o konsekwencję w postępowaniu, coraz częściej słowa kłamią myślom, a z tymi kłócą się czyny. Skłóceni małżonkowie często tracą twarz wobec dzieci, które buntują się przeciw pustym frazesom.
„Być sobą” będąc skłóconymi małżonkami, a jednocześnie umieć „zachować twarz” nie jest łatwo. Niektórzy twierdzą, że czynnikiem mobilizującym może tu być świadomość, że przed oczyma dzieci nie da się nic ukryć. Dzieci szczególnie łatwo dostrzegają brak konsekwencji w postępowaniu rodziców, są wrażliwe na wszelkie zło, szukają potwierdzenia w życiu dla swoich jeszcze bliżej nie sprecyzowanych ideałów.
Przedmiotem rozważań stała się sytuacja dziecka w rodzinie pełnej, w której małżonkowie pozostają ze sobą w konflikcie, w której sprzeczne interesy prowadzą do sytuacji antagonistycznych, w której wreszcie występują poważne nieprawidłowości w rozwoju życia emocjonalnego.
Rola wychowawcy w rozpoznawaniu przyczyn niepowodzeń dziecka w szkole
Jako nauczyciele zapominamy i rzadko zastanawiamy się nad złożonością osobowości naszych wychowanków, z jakimi się spotykamy codziennie w szkole. Niejednokrotnie realizując jedynie funkcję dydaktyczną szkoły nie zastanawiamy się nad przyczynami niepowodzeń w nauce naszych wychowanków, które mają niejednokrotnie podłoże rodzinne (w zaburzeniach relacji rodzic – dziecko).
Tylko prawidłowa diagnoza spowodować może, poznanie naszych uczniów na, tyle aby wyeliminować wiele błędnych (ze strony szkoły) wniosków. Tylko wieloetapowa i systematyczna diagnoza może pomóc nam w tym i przyczynić się do prawidłowego doboru indywidualnego postępowania z dzieckiem potrzebującym pomocy. Szkoła powinna nie tylko uczyć, ale i wychowywać przy współudziale rodziców. Tylko obopólne porozumienie domu ze szkołą może dać pozytywne i nieodwracalne zmiany w postępowaniu dziecka oraz jego powodzenie w uczeniu się.
Punktem wyjścia nauczyciela jest zaobserwowanie faktu, iż zachowanie dziecka odbiega, różni się w wielu przypadkach (jaka się, nie stoi na jednej nodze, agresywnie zachowuje się w stosunku do innych, wulgarnie odzywa się …) oraz działanie nauczyciela w relacji: zauważenie zachowania niewłaściwego - oddziaływanie wychowawcze.
Kolejnym krokiem nauczyciela jest zastosowanie się do poszczególnych etapów diagnozy: określenie cech diagnozy; dokonanie opisu zjawisk; wykrycie lub określenie hipotetycznych źródeł; określenie dokąd doprowadziłaby sytuacja w razie nierozpoznania interesującego nas zjawiska.
Niezbędny tu jest udział psychologa i współpraca nauczyciela oraz rodziców. Równoczesne współuczestnictwo wszystkich tych elementów może doprowadzić do prawidłowych i nieodwracalnych zmian w postępowaniu dziecka.

Literatura
E. B. Hurlock: Rozwój dziecka. Warszawa 1960.
Filipczuk H., Każde dziecko jest inne. Nasza Księgarnia, Warszawa 1960.
Filipczuk H., Poznaj swoje dziecko, IW Nasza Księgarnia, Warszawa 1976.
J. Szczepański: Elementarne pojęcia socjologii. Warszawa 1970, s.325.
Janowski A., Poznawanie ucznia. WSiP, Warszawa 1975.
Konopnicki J., Molak A., Skorny Z., Psychologia wychowawcza, PZWS, Warszawa 1966.
Leksykon PWN Warszawa 1972, s.547.
M. Ghazal: Zjedz zupkę i … bądź cicho! – Nowe spojrzenie na konflikty rodzice – dzieci. PWN Warszawa 1995.
Strelau J., Jurkowski A., Putkiewicz Z., Podstawy psychologii dla nauczycieli, PWN, Warszawa 1978.
T. Kotarbiński: Medytacja o życiu godziwym. Warszawa 1966, s.82.
Wallon P., Cambier A., Engelhart D., Rysunek dziecka, WSiP, Warszawa 1993.
Żebrowska M., Psychologia rozwojowo dzieci i młodzieży. PWN, Warszawa 1980.


Opracowała: Grażyna Seń, dyrektor Szkoły Podstawowej w Steniatynie

Umieść poniższy link na swojej stronie aby wzmocnić promocję tej jednostki oraz jej pozycjonowanie w wyszukiwarkach internetowych:

X


Zarejestruj się lub zaloguj,
aby mieć pełny dostęp
do serwisu edukacyjnego.




www.szkolnictwo.pl

e-mail: zmiany@szkolnictwo.pl
- największy w Polsce katalog szkół
- ponad 1 mln użytkowników miesięcznie




Nauczycielu! Bezpłatne, interaktywne lekcje i testy oraz prezentacje w PowerPoint`cie --> www.szkolnictwo.pl (w zakładce "Nauka").

Zaloguj się aby mieć dostęp do platformy edukacyjnej




Zachodniopomorskie Pomorskie Warmińsko-Mazurskie Podlaskie Mazowieckie Lubelskie Kujawsko-Pomorskie Wielkopolskie Lubuskie Łódzkie Świętokrzyskie Podkarpackie Małopolskie Śląskie Opolskie Dolnośląskie