Startuj z nami!

www.szkolnictwo.pl

praca, nauka, rozrywka....

mapa polskich szkół
Nauka Nauka
Uczelnie Uczelnie
Mój profil / Znajomi Mój profil/Znajomi
Poczta Poczta/Dokumenty
Przewodnik Przewodnik
Nauka Konkurs
uczelnie

zamów reklamę
zobacz szczegóły
uczelnie
PrezentacjaForumPrezentacja nieoficjalnaZmiana prezentacji
Rozważanie rekolekcyjne dla uczniów liceum "Nadzieja prawdziwej ojczyzny"

Od 01.01.2015 odwiedzono tę wizytówkę 1310 razy.
Chcesz zwiększyć zainteresowanie Twoją jednostką?
Zaprezentuj w naszym informatorze swoją jednostkę ->>>
* szkolnictwo.pl - najpopularniejszy informator edukacyjny - 1,5 mln użytkowników miesięcznie



Platforma Edukacyjna - gotowe opracowania lekcji oraz testów.



 

Nadzieja jest wlaną cnotą teologiczną, poprzez którą, opierając się na wszechmocy Boga, pokładamy nadzieję w Tym, który będzie naszą szczęśliwością, i spodziewamy się uzyskać potrzebne środki do jego osiągnięcia. Nadzieja pragnie Boga i spodziewa się Go osiągnąć.

Św. Jan od Krzyża podkreśla w ślad za św. Pawłem Apostołem, że wszelkie posiadanie jest przeciwne nadziei, która odnosi się do tego, czego jeszcze nie posiada .

W liście do Rzymian czytamy: "W nadziei już jesteśmy zbawieni. Nadzieja zaś, której spełnienie już się ogląda, nie jest nadzieją, bo jak można się jeszcze spodziewać tego, co się już ogląda? Jeżeli jednak, nie oglądając, spodziewamy się czegoś, to z wytrwałością tego oczekujemy".

Wiara dokonuje odkrycia, miłość bierze w posiadanie, nadzieja zaś cała jest dążeniem do tego, co się poznało przez wiarę, a nieposiadanego jeszcze w takiej mierze, jakby tego pragnęła miłość. Nadzieja jest w życiu duchowym cnotą w ruchu, jest motorem, który to życie porusza, skrzydłami, które ją unoszą.

Jak chrześcijanin daje dowód stałości w wierze trwając w niej mimo ciemności, tak daje dowód stałości swojej nadziei nie przestając ufać wśród przeciwności.

W miarę, jak nadzieja poznaje coraz lepiej swój obiekt, a jednocześnie odkrywa, że jest on bardzo odległy i trudniejszy do osiągnięcia, niż się na początku zdawało - dąży do niego z jeszcze większym zapałem, całą mocą swojego pragnienia. Jest to godzina nadziei: godzina bolesnego kryzysu, ale również godzina jej triumfu.

W " Nocy Ciemnej" Św. Jan od Krzyża pisze tak: "Dusza przyodziana tą zieloną liberią nadziei, jako że zawsze spogląda na Boga i nie zwraca oczu na nic innego, jak tylko na Niego, tak jest miła Umiłowanemu, że tyle odeń zyskuje, ile się spodziewa. Toteż w tej myśli w Pieśni nad pieśniami mówi Oblubieniec do duszy: "Oczarowałaś me serce jednym spojrzeniem" . Bez zielonej szaty nadziei, położonej jedynie w Bogu, nie mogłaby dusza dojść do wyższej miłości i nic by nie osiągnęła. Tym, bowiem, co przezwycięża wszystko, jest niezachwiana nadzieja".

Według św. Jana od Krzyża, nadzieja czerpie swoją doskonałość i skuteczność z czystości.

Według myśli św. Pawła, chrześcijanin powinien żyć "oczekując błogosławionej nadziei i objawienia się chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego, Jezusa Chrystusa" . Tęsknota za życiem wiecznym wyrażała głęboką wiarę pierwotnego Kościoła. Stwierdzają to listy św. Pawła: "Teraz w tym przybytku (w ciele) wzdychamy pragnąc przyodziać się w nasz niebieski przybytek", ponieważ "jak długo pozostajemy w ciele, jesteśmy pielgrzymami z daleka od Pana" i dlatego "pragnę odejść, a być z Chrystusem".

Św. Teresa od Jezusa pisała: "O rozkoszy moja, Panie wszystkiego stworzenia i Boże mój! Dopókiż jeszcze będę czekała na szczęście oglądania Cię twarzą w twarz? Jakie dasz lekarstwo duszy, która nie może znaleźć na tej ziemi odpoczynku poza Tobą? O życie długie! Życie gorzkie! Życie bez życia! O samotności najsamotniejsza! O, cierpienie bez lekarstwa! Kiedyż, więc, Panie, kiedyż?... co pocznę, Dobro moje, co pocznę? Może mam pragnąć nie pragnąc Ciebie? O Boże mój i Stworzycielu mój, Ty ranisz serce, a grot w nim niewyciągnięty zostawiasz, ranisz, a znaki rany niewidomymi czynisz; zabijasz, a zabijając życia dodajesz... Dusza w tym dusznym mieszkaniu zamknięta pragnie swego wyzwolenia, a przy tym jednak pragnie nie odstąpić od tego, czego Ty chcesz. Chwało moja, albo potęguj ból duszy, albo od razu połóż mu koniec i zabierz mię do siebie. O śmierci, śmierci, jak można bać się ciebie, kiedy w tobie jest życie! Lecz kto zmarnował część życia swego, nie miłując Boga, jakże się ma nie bać Ciebie? A ja właśnie tak postępowałam, czegóż więc tak się dopraszam, czego tak pragnę? Czy może zasłużonego karania za grzechy? Nie dopuszczaj tego, moje Dobro! Pomnij, jak drogo Cię kosztowało moje odkupienie!"

Jesteśmy w drodze do Nieba, do domu Ojca. Jesteśmy pielgrzymami. Idziemy... "I należy iść - mówi św. Teresa od Jezusa -z tym zdecydowaniem, że lepiej jest umrzeć, aniżeli nie dojść do końca tej drogi; jeżeli Bóg każe wam doznać pewnego łaknienia w tym życiu, napoi was w pełnej obfitości w drugim życiu, gdzie nie będziecie się obawiać, iż czegokolwiek wam zabraknie".

Mamy żyć dla Nieba, bo tam jesteśmy z tęsknotą oczekiwani. Tęskni za nami najpierw Bóg. Kocha nas niewymownie. Udowodnił to. Ukochał nas zanim istnieliśmy i nigdy nie przestanie. On wygląda każdego z nas, On tęskni.

I tęsknią święci. Św. Teresa od Dzieciątka Jezus pisała: "Święci znają mnie..., kochają mnie..., uśmiechają się do mnie z wysoka i zachęcają mnie, bym do nich dołączyła..."

A św. Cyprian pyta: "Dlaczego nie zrywamy się do biegu, by przyjrzeć się naszej ojczyźnie i powitać najbliższych? W Niebie czeka na nas wielu naszych bliskich - nie mogą się nas już doczekać. Cóż za radością dla nich i dla nas będzie moment, gdy znajdziemy się w ich obecności. Pragnijmy żarliwie tego, by czym prędzej do nich dołączyć i uwolnić się od tęsknoty"

Jesteśmy pielgrzymami i - jak mówi św. Jan Chryzostom - jedynie aktorami na scenie. Nikt nie uważa siebie za króla, czy bogacza, ponieważ na końcu przedstawienia okażemy się wszyscy nędzarzami.

Spójrzmy na Hioba. Na jego wiarę, z której bije nadzieja, a z nadziei ogromna tęsknota. On pozbawiony bogactw, z raną serca spowodowaną śmiercią dzieci, zapomniany przez bliskich i znajomych, chory na trąd - mdleje z tęsknoty. Za czym? Za chwilą, w której będzie mógł zobaczyć Boga twarzą w twarz.

"Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni. Potem me szczątki skórą odzieje i ciałem swym Boga zobaczę. To właśnie ja Go zobaczę, moje oczy ujrzą, nie kto inny, moje serce już mdleje z tęsknoty"

Aby błogosławiona nadzieja spełniła się, trzeba przejść przez ciemną rzeczywistość śmierci. Śmierć budzi zawsze poczucie odrazy, wstrętu. To naturalne. Kościół twierdzi, że człowiek "słusznie osądza sprawę, jeśli wzdraga się przed całkowitą zagładą i ostatecznym końcem swojej osoby i myśl o tym odrzuca. Zaród wieczności, który w sobie nosi... buntuje się przeciw śmierci" . Człowiek został stworzony dla życia w pełnym znaczeniu tego słowa: życia wiecznego w Bogu, bo "śmierci Bóg nie uczynił - zauważa Pismo święte. - Bezbożni zaś ściągają ją na siebie".

Śmierć jest następstwem i karą za grzech, gwałci naturę człowieka, kontrastuje z jego powołaniem do wieczności. Tylko żywa wiara w Chrystusa Zbawiciela umożliwia pogodne przyjęcie śmierci, widząc w niej przejście prowadzące do wiecznego spotkania z Bogiem. Syn Boży odkupił człowieka z grzechu i wybawił go też od śmierci. Przyjmując śmierć, zwyciężył ją, wyrwał jej zdobycz, a zmartwychwstając złączył człowieka ze swoim życiem wiecznym. Śmierć pozostaje zawsze gorzką rzeczywistością, bo niszczy ciało, lecz nie może dotknąć duszy. Przez utrapienia zniszczenia fizycznego człowiek odchodzi z tego wygnania, "aby być z Chrystusem"; lecz przyjdzie dzień, kiedy również ciało "przyodzieje się w niezniszczalność" i będzie uczestniczyło w chwale Pana. Chrześcijanin odnajduje w ten sposób w Chrystusie swoje przeznaczenie do życia wiecznego. Śmierć jest początkiem prawdziwego życia, "wiecznym uczestnictwem nieskazitelnego życia Bożego".

"Pragnę odejść, a być z Chrystusem" . Wiara i miłość są tak żywe u Świętych, że ci rozważając śmierć, odczuwali bardziej radość spotkania z Chrystusem niż lęk przed rozkładem ciała, i to do tego stopnia, że pragnęli go, byle osiągnąć szczęście spotkania. "Zerwij zasłonę tym słodkim spotkaniem", śpiewa św. Jan od Krzyża i wyjaśnia, że osoby, które osiągnęły przemianę miłości, tak gorąco pragną połączyć się z Bogiem, że "chociaż umierają w chorobie czy po dopełnieniu się lat, jednak nie to odłącza ich dusze od ciała, lecz pewne uderzenie i spotkanie miłości... zdolne zerwać zasłonę i unieść perłę duszy".

Jest to śmierć z miłości, śmierć bezcenna i błogosławiona, prawdziwe godowe spotkanie duszy z Bogiem, które wprowadza ją bezpośrednio w uszczęśliwiające widzenie nieba. Również Jezus mówiąc o śmierci przyrównał ją do spotkania z oblubieńcem. "O północy rozległo się wołanie: Pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie". Gdy panny mądre czuwały oczekując go, zostały wprowadzone na gody, nierozsądne zaś, którym zabrakło oliwy, zostały wykluczone. Przypowieść kończy się upomnieniem: "Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny" . Chrześcijanin powinien być tak czujny, aby w jakiejkolwiek chwili Pan go zawoła, śmierć nie mogła go niespodziewanie zaskoczyć, lecz zastała gotowym, podobnym do tych wiernych sług, którzy oczekują na swojego Pana, "aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze" . Wówczas nie będzie ani płaczu, ani lęku, ani niepewności; kto bowiem żył zawsze w oczekiwaniu Pana, nie lęka się jego przyjścia, lecz zaledwie nadejdzie, biegnie na Jego spotkanie i oświadcza Mu z miłością: "Oto przychodzę". Śmierć staje się w ten sposób ostatnim i najbardziej zasługującym aktem przylgnięcia do woli Boga. Jak wola Boża powinna zaznaczać całe życie chrześcijanina, tak również powinna naznaczyć jego ostatni krok. Śmierć przyjęta z miłosnym przylgnięciem do woli Pana jest prawdziwą śmiercią z miłości, chociaż byłaby pozbawiona uniesień i połączona z oporem natury.

Św. Symeon z Seleucji modlił się tak: "Panie... umiłowałem Cię całą duszą i całym życiem moim. Będę szczęśliwy, kiedy Cię zobaczę, a Ty mi dasz odpoczynek; teraz już nie będę żył na tym świecie. Otrzymam życie, które nie zna ani ucisku, ani utrapienia, ani cierpienia, ani prześladowcy i prześladowanego, ani ciemiężcy i ciemiężonego, ani tyrana i ofiary... rany stóp moich zostaną uleczone w Tobie, o Drogo wszystkich pielgrzymów; zmęczenie moich członków znajdzie w Tobie odpoczynek, o Chryste, który jesteś krzyżmem naszego namaszczenia. W Tobie, kielichu naszego zbawienia, jest nasza radość, Ty otrzesz łzy naszych oczu".

mgr Katarzyna Byrdy
Szkoła Podstawowa nr 18 w Katowicach

Umieść poniższy link na swojej stronie aby wzmocnić promocję tej jednostki oraz jej pozycjonowanie w wyszukiwarkach internetowych:

X


Zarejestruj się lub zaloguj,
aby mieć pełny dostęp
do serwisu edukacyjnego.




www.szkolnictwo.pl

e-mail: zmiany@szkolnictwo.pl
- największy w Polsce katalog szkół
- ponad 1 mln użytkowników miesięcznie




Nauczycielu! Bezpłatne, interaktywne lekcje i testy oraz prezentacje w PowerPoint`cie --> www.szkolnictwo.pl (w zakładce "Nauka").

Zaloguj się aby mieć dostęp do platformy edukacyjnej




Zachodniopomorskie Pomorskie Warmińsko-Mazurskie Podlaskie Mazowieckie Lubelskie Kujawsko-Pomorskie Wielkopolskie Lubuskie Łódzkie Świętokrzyskie Podkarpackie Małopolskie Śląskie Opolskie Dolnośląskie