Startuj z nami!

www.szkolnictwo.pl

praca, nauka, rozrywka....

mapa polskich szkół
Nauka Nauka
Uczelnie Uczelnie
Mój profil / Znajomi Mój profil/Znajomi
Poczta Poczta/Dokumenty
Przewodnik Przewodnik
Nauka Konkurs
uczelnie

zamów reklamę
zobacz szczegóły
uczelnie
PrezentacjaForumPrezentacja nieoficjalnaZmiana prezentacji
Wpływ wychowawcy na kształtowanie się postaw moralnych wychowanków

Od 01.01.2015 odwiedzono tę wizytówkę 1409 razy.
Chcesz zwiększyć zainteresowanie Twoją jednostką?
Zaprezentuj w naszym informatorze swoją jednostkę ->>>
* szkolnictwo.pl - najpopularniejszy informator edukacyjny - 1,5 mln użytkowników miesięcznie



Platforma Edukacyjna - gotowe opracowania lekcji oraz testów.



 

 

Na początku pragnę przeprosić wszystkich tych, którzy sugerując się tematem referatu - spodziewają się bardzo poważnego teoretycznego wykładu z dziedziny pedagogiki. Nie będzie tu naukowych, fachowych określeń, wskazań. Będzie to raczej praktyczna refleksja nad tym, jak oddziaływały siostry wychowawczynie przez lata i jak wpływają na rozwój chłopców, oraz co im ułatwia ten wpływ, to wzajemne ubogacenie się w tym domu przy ul. abpa T. Kubiny.

Początek każdego dzieła jest trudny, a tym bardziej tego podejmowanego w czasie zawieruchy wojennej. Przypomina najczęściej pracę rolnika, który sieje ziarno w pocie i trudzie i czeka cierpliwie aż nadejdzie pora jego wzrostu i żniw. Tak też było z tymi, którzy rozpoczęli życie pod wspólnym dachem.
Siostry, pełne zapału, otwarte na potrzeby swych podopiecznych, gotowe do ofiar przekraczających ich kobiece siły fizyczne. Najczęściej bez przygotowania pedagogicznego ale za to z sercem kochającym miłością bezwarunkową.
Dzieci, zagubione, boleśnie zranione, zalęknione, pozbawione rodzinnego ciepła a tak bardzo spragnione miłości, akceptacji, oczekujące na przewodników, którzy je poprowadzą dalej, ku pełni, ku rozwojowi. I tak powoli zawiązywały się więzy zażyłości, serdeczności i zaufania. Działo się to tylko dlatego, że siostry wychowawczynie były ciągle, autentycznie zatroskane o dzieci, o ich rozwój, akceptowały i traktowały z szacunkiem każdego małego przybysza. Nie przeszkodził tu brak wykształcenia pedagogicznego, bo było gorące serce, które nie pragnęło niczego innego, jak tylko dobra moralnego, umysłowego, fizycznego. Taka autentyczna prawdziwa miłość prowadziła do osiągnięcia wzajemności, zrozumienia i przyjaźni.
O tej wzajemności, zażyłości, wielkiej trosce i odpowiedzialności za młodego człowieka świadczy wiele wspomnień sióstr wychowawczyń, które przypuszczam niewiele uroniły z tych przeżyć i większą część zabrały ze sobą w wieczność, jako niezdradzone tajemnice ale i dramaty swego i dziecięcego serca. Nie można inaczej sądzić, kiedy się patrzy na Siostrę Wychowawczynię powaloną ogromem cierpień, świadomą zbliżającej się nieuchronnie śmierci, która ze łzami w oczach mówi o tamtej okupacyjnej nocy, gdy Niemcy zabrali z naszego domu dziecko żydowskie. Mówi z bólem i żalem, że się nie dało nic zrobić, nie pomogły tłumaczenia, ale najgorsze, że to jego spotkał a nie mnie. Inne wspomnienia mówiące o nieludzkim zmęczeniu, o narażeniu życia, byle tylko zdobyć coś do jedzenia, byle jakoś zaradzić potrzebom dzieci. Można całkiem spokojnie powiedzieć, że miłość tych sióstr była ciągle zaangażowana, była tak aktywna i zatroskana o dobro dzieci, że jedynie sen był usprawiedliwieniem braku tego zainteresowania i troski.

Dzięki tak otwartej i autentycznej postawie każdej siostry pracującej w tym domu, dzieci mogły czuć się kochane, akceptowane, a to pomagało im przeżywać łagodniej swoje problemy. Miały komu się z nich zwierzyć i czuły, że ktoś im w sposób odpowiedzialny i dojrzały towarzyszy. Taką spuściznę zostawiły nam siostry, które przeżywały trudne początki, a mimo to się nie załamywały, nie zrezygnowały, nie zdradziły swoich wychowanków, tylko bez reszty oddały im swoje serce i siły.

W czasach obecnych tak bardzo zmaterializowanych musimy pamiętać, że tylko miłość - oddanie się wychowankom, które polega na wyjściu naprzeciw, sympatii, serdeczności, zaufania, zażyłości, pełnej miłości i szacunku obecności, współczuciu i współuczestnictwie w życiu drugiego człowieka stanowią formę i metodę skutecznego systemu wychowawczego.

W systemie wychowawczym inspirowanym i opartym na wartościach chrześcijańskich ważna jest postawa wychowawcy i wychowanka. Jeżeli wychowawca pragnie poprawnie i odpowiedzialnie oddziaływać na wychowanka, sam powinien być odpowiednio uformowany. Najważniejszą sprawą jest, by wychowawca akceptował sam siebie, to co robi i tych, do których został posłany, na których ma oddziaływać. By miał szacunek sam do siebie, by potrafił siebie samego prawdziwie miłować, realizować swoją wartość. Dopiero taki stosunek wychowawcy do własnej osoby czyni go przejrzystym względem Boga i ludzi oraz umożliwia poprawne oddziaływanie na innych. Wtedy będzie umiał traktować człowieka , jako absolutną wartość, serdecznie i z szacunkiem akceptować go takim jakim jest, nawet jeśli nie aprobuje wszystkich jego pouczeń. Miłość jest wymagająca, ale zawsze rozumna. Wychowanek musi wiedzieć dlaczego podejmuje się takie a nie inne decyzje. Miłość wychowawcy to troska, poczucie odpowiedzialności i poznanie drugiego człowieka po to, by go poprowadzić ku pełnemu rozwojowi i poszanowanie, czyli zdawanie sobie sprawy z jego niepowtarzalności i indywidualności oraz z tego, że wychowanek ma prawo wzrastać i rozwijać się taki jaki jest, ku własnemu dobru, w sposób dla siebie odpowiedni.

Zadanie wychowawcy polega na tym , by móc jednostce stać się pełnym człowiekiem, nauczyć ją patrzeć prawdzie w oczy, podejmować walkę z problemami, akceptując je lub pokonując zgodnie z przyjętą hierarchią wartości. Dlatego nie wystarcza by wychowawcy pełnili tylko powinność, wykonywali inteligentnie, starannie i z poświęceniem swoje obowiązki, bo to daje poczucie dystansu, legalizmu i surowości.

Potrzeba by wychowanek nie tylko był kochany ale i o tym wiedział, że jest kochany. Wychowawca nie będzie miał osiągnięć wychowawczych, jeżeli sam nie będzie się starał rozwinąć całej swej osobowości, by zdobyć twórczą postawę życiową, ale zarazem pełną pokory, odwagi, wiary i zdyscyplinowania. Można powiedzieć, że powinien starać się posiąść miłość, która jest sztuką, a na którą składają się niezliczone intuicyjne odczucia, dyskusje z samym sobą i niełatwe do przeprowadzenia podsumowania, których najczęściej można dokonać jedynie przed Tabernakulum, Obliczem Bogarodzicy i na Drodze Krzyżowej.

Podkreślić należy, że miłość która umożliwia prawdziwe wychowanie powinna być pełna "rozumu", czyli zdolności obiektywnego rozumowania, by towarzyszyć i pokierować młodzieżą w drodze ku pełni życia. Dokonuje się to na drodze otwartego dialogu i konfrontacji w duchu rozsądku i wzajemnego szacunku. Takie towarzyszenie młodemu człowiekowi wymaga jasności poglądów, wewnętrznej przejrzystości wychowawcy, bezustannego wspólnego poszukiwania prawdy. Nie można tu stosować nacisków emocjonalnych czy uczuciowych, sugestii, nie wolno manipulować wychowankiem. Można i trzeba ciągle być otwartym, zrównoważonym, gotowym zawsze wysłuchać wątpliwości, innego zdania, skarg i zaradzić temu, rozwiązywać w imię prawdy. Wychowawca musi znać słowo "przepraszam" i w razie potrzeby je używać względem wychowanka. Postawa wychowawcy powinna prowadzić do poczucia współodpowiedzialności za to co się dzieje w wychowanku i wokół nas. Dziecko musi jasno wiedzieć co ma robić, należy mu pomóc by o tym pamiętał a dopiero potem można stawia racjonalne i dostosowane do możliwości dziecka wymagania. Należy też zapewnić podopiecznemu swobodę spontanicznego wyrażania siebie ale i korygować błędne i niewłaściwe postawy, lecz w taki sposób, by wychowanek odczuł, że nie wymaga się od niego innej uległości niż taką jaką nakazuje rozum i konieczność.

Nie wolno wymuszać na wychowankach zaufania, bo to i tak odniesie przeciwny skutek, natomiast wychowawca powinien czuć się zobowiązany szukać kogoś przed kim chłopiec mógłby łatwiej otworzyć swe serce , powiedzieć o swojej udręce. Należy uszanować jego obawy, nieśmiałość a nieraz i dumę.

Wychowawca powinien posiadać wiarę w siebie, bo tylko wtedy może dochować wierności innym, budzić swoją miłością ich miłość i wiarę w tę miłość.
To wymaga odwagi, ryzyka nieraz wystawienia się na ból czy rozczarowanie. Wymaga bycia całym sobą dla wszystkich i uczestniczenia w zmaganiach o dochodzenie do pełnej dojrzałości, czyli ciągłej, delikatnej, subtelnej obecności, pełnej oddania, która wyraża się w pomocy, zrozumieniu, współczuciu, słowach, gestach a nawet w wyrazie oczu i twarzy.
Cała działalność wychowawcy powinna być ukierunkowana tak by była "dla człowieka", czyli wspierać jego rozwój osobowościowy we wszystkich aspektach, tak by je ożywić, uaktywnić, wesprzeć ich ludzki autentyzm i specyfikę. Działać dla człowieka to oznacza respektować dynamizm struktury rozwoju, które są w człowieku, poznawać je rozwijać i wspierać. Dlatego wychowawca powinien poznawać wychowanka, studiować jego charakter. Po to by móc "studiować" człowieka, trzeba spędzić z nim tyle czasu ile się tylko da, szepnąć zawsze jakieś miłe słowo i poświęcać szczególną uwagę najtrudniejszym i mającym największe braki i zaległości. Największą zaś sztuką wychowawcy jest zapomnieć o smutnych dniach, błędach, nieodpowiednich zachowaniach dzieci, by i one same o tym zapomniały, a ciągle wspólnie na zasadzie propozycji rozpoczynać od nowa, może nawet i nowymi sposobami bycie z wychowankami.

Obowiązkiem wychowawcy jest poszukiwanie w swoim sercu i wychowanka wszystkiego co dobre, pozytywne i na tym budować, to eksponować, do tego się ciągle odwoływać. Obowiązkiem również jest nauczyć młodego człowieka z miłością patrzeć na rzeczy, które z natury swej niezbyt się podobają, jak dyscyplina, nauka, przywoływanie do obowiązku, porządku, samowychowanie. Jeżeli tego nie będzie, to wychowanek czuje się zagrożony, ma poczucie winy i odczuwa lęk, a te uczucia z kolei popychają go ku samoobronie, zamknięciu w sobie, nieufności i braku serdeczności.

Spotykamy takich chłopców, tacy nieraz przychodzą do placówki, zranieni w swoich uczuciach przez otoczenie. Stąd tak ważna jest pedagogika miłości, zażyłości i wielkiego szacunku do tego co przeżywa i prezentuje młody człowiek. Wielką pomocą będzie dla niego docenianie go, zaufanie, powierzenie jakiegoś obowiązku. Siostry wychowawczynie powinny jednak pamiętać, że najwięcej osiągnie się przez propozycje i bycie wspólne w danej pracy, działanie razem z chłopcami i dla chłopców, niż przez nakaz.

Sami wychowankowie dają temu świadectwo, kiedy mówią: nikt by się nie buntował, gdyby nas poproszono, zaproponowano, łatwiej i radośniej byłoby wykonać polecenie. O tym samym mówią chłopcy, którzy z różnych przyczyn, przechodzą do innych placówek a potem nas odwiedzają "dlaczego tu jest inaczej, dlaczego tam jest = musisz=, a tu = może byście pomogli, może wspólnie zrobimy, bo taka jest potrzeba, mamy problem, może pomożecie go rozwiązać =". Cenią sobie również konsekwencję wychowawcy mówiąc "ta siostra jak już poleciła wykonanie, to dopilnuje i sprawdzi solidarność wykonania".

Bardzo wyraźnymi i typowymi są oświadczenia, podziękowania "dziękuję siostrze za to, że zwróciła mi uwagę - sam na sam-". Przyznam się, to nie było łatwe i przyjemne do słuchania ale to była prawda o mnie. Rzeczywiście muszę się zabrać za siebie, bo nie będę umiał żyć sam, gdy opuszczę ten dom." Dobrze, że jest ktoś kto nas rozumie, rozmawia z nami i widzi, że my też oprócz obowiązków mamy pewne prawa i potrzeby". "To co najbardziej sobie cenię, to, to że od siostry nie usłyszałem złego słowa na temat moich najbliższych". Dziękuję za zaufanie, polecenie mi "odpowiedzialnych" zadań w grupie, domu. Dziękuję za organizowanie wspólnych wypraw w teren, bo to nas uczyło jak się zachować, co robić w trudnych sytuacjach. Największą radością są wspólne patrzenia na dzieła naszych umysłów i rąk i wspominanie ile to pochłonęło trudu, radość, że to trwa do dziś. Takie i podobne są wypowiedzi chłopców co im pomagało i pomaga czuć się dobrze, swobodnie i pewnie.

Korzystając z okazji, dziękuję Wam wszyscy drodzy wychowankowie, bo wy również jesteście przyczyną mego ubogacenia wewnętrznego, wy też wiele rzeczy pomogliście mi zrozumieć, sądzę, że nie tylko mnie, ale i innym też. Stąd wszyscy wspólnie musimy pamiętać i uświadamiać często, że często a i najczęściej my nie zobaczymy plonu, ktoś inny będzie zbierał owoce naszej pracy, wejdzie w nasz trud, my tylko musimy cierpliwie i nieustannie siać ziarno dobroci i miłości.

s. mgr Łucja Niewińska
Specjalny Ośrodek Wychowawczy "Dom dla Chłopców"
im. Św. St. Kostki w Częstochowie

Umieść poniższy link na swojej stronie aby wzmocnić promocję tej jednostki oraz jej pozycjonowanie w wyszukiwarkach internetowych:

X


Zarejestruj się lub zaloguj,
aby mieć pełny dostęp
do serwisu edukacyjnego.




www.szkolnictwo.pl

e-mail: zmiany@szkolnictwo.pl
- największy w Polsce katalog szkół
- ponad 1 mln użytkowników miesięcznie




Nauczycielu! Bezpłatne, interaktywne lekcje i testy oraz prezentacje w PowerPoint`cie --> www.szkolnictwo.pl (w zakładce "Nauka").

Zaloguj się aby mieć dostęp do platformy edukacyjnej




Zachodniopomorskie Pomorskie Warmińsko-Mazurskie Podlaskie Mazowieckie Lubelskie Kujawsko-Pomorskie Wielkopolskie Lubuskie Łódzkie Świętokrzyskie Podkarpackie Małopolskie Śląskie Opolskie Dolnośląskie