Startuj z nami!

www.szkolnictwo.pl

praca, nauka, rozrywka....

mapa polskich szkół
Nauka Nauka
Uczelnie Uczelnie
Mój profil / Znajomi Mój profil/Znajomi
Poczta Poczta/Dokumenty
Przewodnik Przewodnik
Nauka Konkurs
uczelnie

zamów reklamę
zobacz szczegóły
uczelnie
PrezentacjaForumPrezentacja nieoficjalnaZmiana prezentacji
Nadpobudliwi - oni również potrzebują pomocy!

Od 01.01.2015 odwiedzono tę wizytówkę 1787 razy.
Chcesz zwiększyć zainteresowanie Twoją jednostką?
Zaprezentuj w naszym informatorze swoją jednostkę ->>>
* szkolnictwo.pl - najpopularniejszy informator edukacyjny - 1,5 mln użytkowników miesięcznie



Platforma Edukacyjna - gotowe opracowania lekcji oraz testów.



 

 


Stykając się z klasą szkolną dostrzegamy w niej dzieci o różnym temperamencie i ruchliwości oraz odmiennych cechach charakterologicznych. Z jednej strony mamy do czynienia z grupą uczniów nie sprawiających żadnych trudności wychowawczych, zaś z drugiej strony z uczniami, których zachowanie pozostawia wiele do życzenia. Gdyby przyjrzeć się bliżej tej drugiej grupie, można zauważyć dzieci o żywym usposobieniu i dużej ruchliwości oraz dzieci nadpobudliwe „chorobliwie”, inaczej mówiąc , cierpiące na zaburzenia w zachowaniu. Właśnie te dzieci spędzają wielu nauczycielom, jak i pewnie ich rodzicom sen z powiek.
Sama w swojej pracy zetknęłam się z takim uczniem. Tomek P. był uczniem klasy pierwszej, której byłam wychowawczynią. Pierwsze dni w szkole to wiadomo dla pierwszoklasistów okres adaptacyjny, więc każde odmienne zachowanie chłopca kładłam na karb nowej szkolnej sytuacji. Lecz kolejne tygodnie tylko pogarszały obraz tego chłopca. Tomek był bardzo uparty, lubił postawić na swoim. Jeżeli nie wybrano go do jakiejś zabawy, obrażał się, tupał nogami, wykrzykiwał. Podobna sytuacja miała miejsce również wtedy, gdy nie zawsze wybierano go do tablicy, czy innych zadań. Tomek wydawał się nie rozumieć, że nie jest w klasie sam. A swoje każdorazowe niezadowolenie okazywał w coraz to wymyślniejszy sposób. Bywały dni, że potrafił siedzieć na lekcji i dosłownie nic nie robić. Uwagi i szczere rozmowy nie odnosiły żadnego skutku. Częste odpowiedzi chłopca brzmiały: „Nie zrobię tego!”, „Nie będę pisał!”, „Nie chce mi się!”. W złości potrafił rzucić czymś w kolegę, bez powodu popchnąć koleżankę itp. Rozmowa z matką Tomka nie przyniosła nic nowego. Zachowanie chłopca w szkole niewiele odbiegało od tego, co robił w domu. Rodzice również nie byli dla chłopca autorytetem. Matka rozkładała ręce mówiąc, że nie może sobie z nim poradzić. Chłopak robił więc dosłownie, co chciał. Cechowały go zmienne nastroje, od chwili dobrego zachowania do nieopisanej złości na wszystko i na wszystkich. Nigdy nie było wiadomo, jakim zachowaniem zaskoczy następnego dnia. Patologiczne zachowanie się chłopca rzutowało także na wyniki w nauce szkolnej. Brak skupienia na lekcji, minimalne zainteresowanie treściami nauczania spowodowały, że Tomek otrzymywał niskie oceny. Każda zaś zła ocena wywoływała u ucznia niezadowolenie i wybuch złości. Do chłopca nie można było dotrzeć ani prośbą, ani groźbą.
Można by tu opisać jeszcze wiele przykładów odmiennego zachowania tego chłopca, jednak nie w tym rzecz. Wiele razy zastanawiałam się, jak można pomóc Tomkowi, jak można pomóc wszystkim nadpobudliwym dzieciom? Zdaję sobie sprawę, że przypadek Tomka nie jest odosobnionym. Takich Tomków P. można spotkać w każdej szkole, czy nawet klasie. Wydaje mi się jednak, że dzieci te pozostawione są same sobie. Liczy się na to, że ich zachowanie zmieni się wraz z wiekiem. I tak czeka się na poprawę z roku na rok, a problemy dzieci nadpobudliwych nie maleją, ale narastają. Nie jestem do końca pewna, czy same dzieci zdają sobie sprawę z tego, co się z nimi dzieje. Czy czują się dobrze z tym, że otoczenie ciągle na nich „burka” ? Czy wiedzą o co nam nauczycielom, wychowawcom czy rodzicom chodzi ?
Nasze poczynania w sferze wychowawczej nie powinny sprowadzać się do tego, aby zinterpretować złe zachowania i zmienić osobowość wychowanka. Koniecznie i jak najszybciej trzeba znaleźć przyczyny zaburzeń w zachowaniu. Nie myślę tu o specjalnych badaniach, które najczęściej stwarzają dla dziecka sytuację mało naturalną. Moim zdaniem sytuacją bliższą dziecku będą zabawy integrujące. Mogą to być zabawy ruchowe i muzyczne, pantomimiczne. Powinny one jednak aktywizować dziecko wielostronnie, dając mu okazję do silnego scalania się z grupą, poprzez współdziałanie w jej obrębie oraz okazję do tworzenia poczucia przynależności do danej grupy i odpowiedzialności za nią. Zabawa taka powinna ponadto stwarzać dziecku warunki do otwarcia się wobec innych. Wychowanek w takiej zabawie będzie miał liczne okazje, aby zwrócić na siebie uwagę, otworzyć się i już nie będzie musiał agresywnym zachowaniem sygnalizować innym o swoich problemach i trudnościach. Dzięki zabawom opierającym się na współdziałaniu w grupie, dziecko poczuje się kimś ważnym, bo również ono będzie odpowiedzialne za jej losy.
Każdej szkole potrzebny byłby też specjalny program wychowawczy, mający na celu głównie profilaktykę powstawania takich zaburzeń w zachowaniu. Zaś w przypadku istnienia takich zachowań, dający możliwość właściwego zdiagnozowania ich przyczyn. Jeżeli zaś chodzi o sam podmiot oddziaływań takiego programu, to powinien on mieć możliwość pokazania swoich dobrych stron i przez to zyskać aprobatę społeczną, zanim otoczenie przypnie im etykietę złośliwców, „brojów” itp..
Jak na razie jednak nauczyciele w szkołach nie są przygotowani do pracy z takimi dziećmi. Jeżeli starają się coś zrobić w sprawie dziecka, to czynią to tylko po omacku. Nie zawsze dobre intencje nauczyciela wyjdą dziecku na korzyść. Przecież cel nie zawsze uświęca środki. Często wysyłamy dziecko do poradni wychowawczo-zawodowych, licząc na to, że po dokładnych badaniach psychologicznych i pedagogicznych otrzymamy wreszcie wskazówki jak postępować z dzieckiem nadpobudliwym lub nieładnie mówiąc pozbędziemy się go w sytuacji, gdy poradnia zakwalifikuje go do szkoły specjalnej, a rodzice wyrażą na to zgodę. Jednak czy będzie to dobre rozwiązanie tego problemu? Czy nie będzie to krzywdzące dla dziecka, które nie musi być przecież opóźnione w rozwoju? Rozwój intelektualny dzieci nadpobudliwych nie odbiega często od normy. A trudności w nauce szkolnej wynikają tylko z ignorowania tego, co chce im się na lekcjach przekazać i z ogólnej niechęci do nauki szkolnej. Szkoła, klasa nie jest dla nich miejscem do nauki, ale raczej sceną, na której chcą otoczeniu coś zamanifestować.
Żeby nie dramatyzować zbytnio sytuacji, powiem tylko, że to złe zachowanie jest jakby wołaniem o pomoc. Dlaczego nie ma więc osób, które zajęłyby się dziećmi z zaburzeniami w zachowaniu? Przecież dzieci niewidome, nie słyszące czy umysłowo niedorozwinięte mają swoich specjalistów, mają swoją pedagogikę. Czy nadpobudliwi na to nie zasługują? Przecież pod powłoką upartego, nieznośnego i kapryśnego dziecka może kryć się dobry i wartościowy uczeń.
Reasumując, chciałam powiedzieć, że problemem Tomka P. też powinien się ktoś zająć. Z takimi dziećmi można przecież pracować i pozyskiwać pozytywne wyniki. Dajmy im szansę i nie spychajmy od razu na margines. Nie dopuśćmy, by zaburzenia w zachowaniu sprawiły, że kolejne dzieci nie otrzymają promocji do następnej klasy lub nie ukończą szkoły.


Hanna Ważna

Umieść poniższy link na swojej stronie aby wzmocnić promocję tej jednostki oraz jej pozycjonowanie w wyszukiwarkach internetowych:

X


Zarejestruj się lub zaloguj,
aby mieć pełny dostęp
do serwisu edukacyjnego.




www.szkolnictwo.pl

e-mail: zmiany@szkolnictwo.pl
- największy w Polsce katalog szkół
- ponad 1 mln użytkowników miesięcznie




Nauczycielu! Bezpłatne, interaktywne lekcje i testy oraz prezentacje w PowerPoint`cie --> www.szkolnictwo.pl (w zakładce "Nauka").

Zaloguj się aby mieć dostęp do platformy edukacyjnej




Zachodniopomorskie Pomorskie Warmińsko-Mazurskie Podlaskie Mazowieckie Lubelskie Kujawsko-Pomorskie Wielkopolskie Lubuskie Łódzkie Świętokrzyskie Podkarpackie Małopolskie Śląskie Opolskie Dolnośląskie